2009/03/09

Radni otrzymują posady z partyjnego klucza

- Szukałam pracy, zapisałam się do klubu PO i udało się - cieszy się Elżbieta Lanc, radna sejmiku Mazowsza. Nie jest wyjątkiem - większość jej klubowych koleżanek i kolegów ma posady z partyjnego klucza.
Elżbieta Lanc karierę polityczną zaczynała w PSL, ale w ostatnich wyborach samorządowych dostała się do sejmiku, startując pod sztandarami PiS. Okazało się, że postawiła na złego konia - wybory na Mazowszu wygrała PO i wraz z ludowcami zepchnęła partię Jarosława Kaczyńskiego do opozycji.
Elżbieta Lanc odnalazła się w nowej rzeczywistości - porzuciła kolegów z PiS i zgłosiła akces do klubu PO. Dzięki temu szybko znalazła zatrudnienie. Pracuje dziś jako wiceprezes kontrolowanej przez warszawską PO spółki miejskiej Przedsiębiorstwo Gospodarki Maszynami Budownictwa "Warszawa".
- Moja firma wypożycza żurawie budowlane i różne takie - mówi Elżbieta Lanc.Przyznaje, że dotąd nie pracowała w branży budowlanej. - Dam radę. Z wykształcenia jestem wprawdzie polonistką, a budownictwo to ścisła branża, ale zdawałam maturę według starych zasad, egzamin z matematyki był naprawdę na wysokim poziomie - mówi.
Transakcje wiązane
Ta była radna PSL i PiS jest jedną z 11 radnych w 18-osobowym klubie PO w sejmiku, którzy mają posady w instytucjach zależnych od kontrolowanego przez partię Tuska samorządu, urzędu wojewódzkiego lub rządu.Prawo zabrania wprawdzie radnym brania stanowisk w urzędach i spółkach, które im bezpośrednio podlegają - np. radny Warszawy nie może pracować w stołecznym ratuszu -jednak nasi radni znaleźli na to sposób. Zatrudniają się na podstawie transakcji wiązanych: radni wojewódzcy dostają posadę w urzędach i spółkach zależnych od ratusza. W zamian za to radni Warszawy realizują się zawodowo w miejscach zależnych od samorządu województwa (pisaliśmy o tym dwa tygodnie temu). Dzięki temu radni z pracy w radzie, spółkach i urzędach mają dochody sięgające najczęściej 10 tys. zł miesięcznie.Mocodawca, który decyduje o zatrudnieniu, jest jeden - to władze partii. Prawa się w ten sposób nie łamie. Jednak eksperci ds. samorządności mówią zgodnie, że to patologia. - Radny zależny materialnie od swojej partii nie jest w stanie odważnie i skutecznie walczyć o interesy swojej społeczności lokalnej czy grupy zawodowej - uważa Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego.
Mazowieccy radni Platformy w ogóle się tym nie przejmują. Najmłodsza radna sejmiku z klubu PO Olga Łyjak rok temu trafiła do rady nadzorczej miejskiej spółki Przedsiębiorstwo Robót Elewacyjnych Budownictwa Warszawa Sp. z o.o. Pracuje też w zespole doradców wojewody Jacka Kozłowskiego (PO) oraz w prywatnej kancelarii prawnej. Na nasze pytanie, jak udaje się jej pracować w tylu miejscach jednocześnie, odpowiada, że uważa się za "osobę fachową z wykształceniem prawniczym". Kolejna osoba w sejmikowym klubie PO, która swoją posadę zawdzięcza wojewodzie, to Leszek Ruszczyk. Ma posadę szefa radomskiego PKS, czyli spółki wojewody. - Motoryzacja jest mi szczególnie bliska, skończyłem samochodową szkołę średnią. Pracowałem też w radomskiej Spółdzielni Transportu Wiejskiego - tłumaczy.
Historyk w SKM
Stanowiskiem w radzie nadzorczej miejskiej spółki nie wzgardził lider PO w sejmiku i wicemarszałek województwa Ludwik Rakowski. Dzięki nominacji prezydent Warszawy pracuje w radzie nadzorczej spółki miejskiej Pałac Kultury i Nauki.
Radny PO Krzysztof Skolimowski to wiceburmistrz Mokotowa i członek rady nadzorczej warszawskiej spółki Szybka Kolej Miejska. - Co historyk z wykształcenia i były pracownik urzędu ds. kombatantów robi w spółce transportowej? - pytamy. - Do SKM trafiłem dzięki nominacji pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Muszę się przyznać do tego, że od zawsze interesowałem się ogólnie rozumianym transportem, szczególnie drogami - wyznaje Skolimowski. Należy do czwórki radnych, która pracę w sejmiku łączy ze stanowiskami w zarządach warszawskich dzielnic.
W szeregach klubu PO odnajdujemy dwóch burmistrzów - Jolantę Koczorowską (Praga-Północ) i Tomasza Kucharskiego (Praga-Południe) - oraz Artura Buczyńskiego (wiceburmistrz Pragi-Północ)
- Żadna partia nie powinna rzucać się na stanowiska "na hurra". Ale każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie. Ja np. uważam, że dzięki pracy w sejmiku mogę zrobić dla Pragi bardzo dużo. Budujemy właśnie boisko Orlik! - mówi Artur Buczyński.
Gazeta Stołeczna
Jan Fusiecki
Dominka Olszewska

Brak komentarzy: