2009/03/11

Prawnik zaniedbał, burmistrz bez kary

Radca prawny to na razie jedyny winny zaniedbań, po których Ursynów przegrał w sądzie sprawy o 74 mln zł odszkodowania za opóźnienia w budowie hali przy ul. Pileckiego – dowiedziało się „Życie Warszawy”.
Zakończyła się kontrola, zlecona przez ratusz w sprawie tzw. afery ursynowskiej. Chodzi o spór sądowy z Mostostalem-Export, który z blisko dwuletnim opóźnieniem wybudował halę widowiskowo-sportową przy ul. Pileckiego.
Za zwłokę – zgodnie z umową – powinien zapłacić dzielnicy blisko 74 mln zł odszkodowania. Nie zapłacił, bo dzielnicowi urzędnicy okazali się nad wyraz łaskawi. Najpierw zgodzili się na zawieszenie postępowania w sądzie, potem radca prawny dzielnicy Zdzisław Pietrzak przez 17 miesięcy nie zabiegał o jego wznowienie.
W końcu sąd umorzył sprawę – uznał, że nie ma ona charakteru cywilnego, lecz gospodarczy. Decyzję podtrzymał sąd apelacyjny. I efekt jest taki, że Mostostal-Export chwali się w raportach spółki wygranym procesem, a na Ursynowie rozpętała się burza pod hasłem „Ukarać winnych“. W przyszłym tygodniu opozycja (PiS i Nasz Ursynów) będzie próbowała na sesji nadzwyczajnej odwołać burmistrza Tomasza Mencinę (PO). Liczy na pomoc SLD. A PiS w Radzie Warszawy chce powoływać specjalną komisję śledczą ds. ursynowskiej hali.
Burmistrz pod ochroną
Co tymczasem wykryli kontrolerzy z ratusza? Potwierdzają, że doszło do zaniedbania. Ale wnioski wyciągają oszczędnie. W raporcie pokontrolnym – do którego dotarło „ŻW“ – odnajdujemy tylko dwa zalecenia. Miasto zobowiązuje burmistrza do wniesienia skargi kasacyjnej na wyrok sądu oraz sugeruje „wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec radcy prawnego”. Skarga jest już przygotowywana – m.in. na podstawie opinii zamówionej u prof. Andrzeja Jakubeckiego z UMCS w Lublinie. Burmistrz już odwołał radcę z funkcji szefa Wydziału Prawnego dzielnicy. – Trwa procedura zwolnienia – mówi burmistrz Mencina.
Zdaniem wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka, zaniedbanie może skończyć się też postępowaniem przed Izbą Radców Prawnych. Pietrzak tłumaczy, że zgoda na zawieszenie sprawy wynikała z wątpliwości, czy mandat prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz jest ważny. Ale jeszcze przez sześć miesięcy po wyjaśnieniu wątpliwości z mandatem nie interweniował w sądzie w sprawie hali. Kontrolerom wyjaśniał m.in., że „prowadził w tym czasie wiele spraw...”.
Radca jest na razie jedynym winnym. O konsekwencjach wobec burmistrza Ursynowa Biuro Kontroli nie wspomina. Czy zatem ratusz chroni wysokiego urzędnika PO? Tłumaczy to wiceprezydent Jakubiak. – Radca prawny samodzielnie odpowiada za postępowanie i reprezentowanie miasta przed sądem. Milczenie przez sześć miesięcy było zaniedbaniem i za to powinien odpowiedzieć – ocenia wiceprezydent. – Na konsekwencje wobec władz dzielnicy przyjdzie czas, gdy postępowanie w sądach się zakończy. Jeśli Sąd Najwyższy odrzuci skargę miasta, polecą głowy – zapowiada.
Winni wszyscy
Biuro Kontroli sporą część raportu poświęciło historii budowy hali od dnia umowy w 2002 r. Kontrolerzy wytykają, że opóźnienia zaczęły się już w 2003 r. Wtedy ówczesny burmistrz Ursynowa Tomasz Sieradz proponował wypowiedzenie umowy z Mostostalem. Wiceprezydent Sławomir Skrzypek sugerował też w 2004 r. wystąpienie do sądu o odszkodowanie. Pismo jednak utknęło w szufladach. A prezydent Lech Kaczyński zalecił burmistrzowi Andrzejowi Machowskiemu rozważyć ugodę i zmniejszenie kar.
Skrzypek wnioskował też o kontrolę prawidłowości zarządzania inwestycją, ale nigdy nie została ona przeprowadzona. A pozew o zapłatę 74 mln zł prawnik przygotował dopiero w 2006 r. Dostał polecenie od wiceburmistrza dzielnicy, by zdążył go złożyć dokładnie „do 18 grudnia 2006 r. do godziny 12”. Wtedy upływała kadencja samorządu.
Życie Warszawy
Izabela Kraj

Brak komentarzy: