2011/09/19

Kandydat PO robi kampanię za publiczne pieniądze?

Marcin Kierwiński, wicemarszałek Mazowsza i kandydat PO do Sejmu, króluje w wydawanych za publiczne pieniądze gazetkach dzielnic rządzonych przez jego partię. - Wykorzystuje swoją pozycję do darmowej reklamy - oburzają się kontrkandydaci. "Jestem od urodzenia warszawiakiem, tu się wychowałem, w Warszawie chodziłem do szkoły, tutaj mieszkam. Z satysfakcją obserwuję, jak miasto rozwija się i zmienia, dlatego też cenię sobie wspólne przedsięwzięcia z warszawskim samorządem" - pisze o sobie Kierwiński w gazecie "Kurier Wolski".

Pismo wydaje dzielnica Wola, gdzie rządzi PO. "Marcin Kierwiński życiowe priorytety ma poukładane od lat. Dobrze liczy unijne pieniądze, walczy z janosikowym [podatek płacony przez bogate samorządy na rzecz biedniejszych], wspiera rozwój naszej dzielnicy" - czytamy w "Bemowo News", innej gazetki dzielnicowej. Na Bemowie też rządzi PO. W piśmie zamieszczono wielkie zdjęcie wicemarszałka, który pozuje na tle bemowskiego ratusza. - Jestem aktywny. Dlatego gazety same się do mnie zgłaszają i proszą o wywiady. To nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą. Nigdzie tam nie ma informacji, że startuję do Sejmu. Trudno też, bym na czas kampanii rezygnował z pracy - mówi Marcin Kierwiński. - Wywiad został przeprowadzony z inicjatywy redaktora naczelnego "Bemowo News" i był zaplanowany od kilku miesięcy. Jego treść dotyczy istotnych dla mieszkańców Warszawy i Bemowa aspektów oraz nie nawiązuje w jakikolwiek sposób do zbliżających się wyborów parlamentarnych - zapewnia Michał Łukasik, rzecznik dzielnicy.

Murem za Kierwińskim stoi sztab wyborczy. - Nie widzę w tym nic złego. Takie wywiady wynikają z pracy Marcina Kierwińskiego jako marszałka - uważa Rafał Miastowski, burmistrz Bielan i koordynator kampanii PO w Warszawie. Zupełnie inaczej widzą to szeregowi kandydaci Platformy to Sejmu. Otóż politycy mogą wydać na kampanię określona ilość pieniędzy. W PO to - w zależności od miejsca - od 4 do ponad 30 tys. zł. A wywiad w gazecie jest darmowy i nie obciąża indywidualnego budżetu.

- Platforma ma mocną listę, a pieniędzy jest mało. Dlatego każdy darmowy wywiad jest na wagę złota - mówi poseł PO, który stara się o reelekcję. Marcin Kierwiński, wiceszef warszawskiej PO, to jeden z najbardziej wpływowych polityków Platformy. W partii nazywany jest "małym Schetyną" i "kadrowym PO". - Od ręki znajduje pracę wybranym przez siebie działaczom - zdradza nam jeden z polityków. Cztery lata temu bez powodzenia starował do Sejmu (dostał 1403 głosy). Dostał się za to do Rady Warszawy, którą opuścił, by wziąć od partii stanowisko wicemarszałka Mazowsza. - Jemu ciągle mało. Za wszelką cenę chce wejść do Sejmu, więc wykorzystuje swoją pozycję i reklamuje się za darmo. Jego ludzie wydzwaniają po dzielnicach i żądają publikacji wywiadu właśnie z nim. Koniecznie ze zdjęciem. To straszne świństwo. My, partyjne szaraczki, możemy tylko pomarzyć o takim wsparciu - narzeka jeden polityków PO. "Samorząd to dobra szkoła. Celująco ten egzamin zdał Marcin Kierwiński. (...) Takich ludzi potrzeba w Sejmie" - tak w spotach wyborczych zachwala wicemarszałka Mazowsza Grzegorz Schetyna. Ale chyba żaden polityk na warszawskiej liście PO nie wzbudza takiej niechęci wśród kolegów. Mimo porażki sprzed lat dostał bowiem świetne, piąte miejsce na warszawskiej liście kandydatów do Sejmu. Daleko za nim uplasowali się obecni posłowie: Tadeusz Ross, Alicja Dąbrowska czy Michał Szczerba.

Gazeta Stołeczna, autor: Dominika Olszewska