Minister sportu Mirosław Drzewiecki może odetchnąć z ulgą. Premier nie ukarze go zbyt surowo za samowolę. Drzewiecki nie miał bowiem zgody Tuska na wniosek do Trybunału Arbitrażowego o wprowadzenie kuratora do PZPN - dowiedziało się TVP Info. I choć ta samowola wywoła ostre spięcie pomiędzy Tuskiem a Drzewieckim, minister sportu utrzyma swoje stanowisko.
Z ustaleń TVP Info wynika, że Drzewiecki w ogóle nie konsultował z Tuskiem planu wprowadzenia kuratora do PZPN.
"Wszystko odbyło się pod nieobecność premiera, który był na urlopie. To był akt samowoli. Tuskowi, delikatnie mówiąc, to się nie spodobało. Dlatego jego rozmowa z Drzewieckim na temat konfliktu z PZPN była bardzo ostra. Mirek ostatecznie posypał głowę popiołem i przyznał się do błędu" - mówi informator TVP Info we władzach PO.
Efektem niezwykle ostrej reprymendy Tuska była wtorkowa deklaracja ministra sportu, że "oddaje się ocenie premiera". Tusk zdecydował jednak, że Drzewiecki stanowisko utrzyma. - Ma dokończyć swoją misję - oświadczył we wtorek premier.
Całe zamieszanie rozpoczęło się 26 września. Tego dnia Drzewiecki złożył wniosek do Trybunału Arbitrażowego w sprawie PZPN. Trzy dni później Robert Zawłocki, został ustanowiony kuratorem i od razu zawiesił zarząd Związku. (premier wrócił z urlopu dopiero 2 października). Drzewiecki ostatecznie uległ zawieszonym władzom PZPN i w ostatni poniedziałek i postanowił spełnić warunek postawiony przez FIFA: zapowiedział złożenie do Trybunału Arbitrażowego wniosku o odwołanie z PZPN kuratora.
www.dziennik.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz