2008/10/11

Premiera skłoniła do takiej decyzji sprawa minister zdrowia Ewy Kopacz. Zarząd mazowieckiej PO odwołał ją w środę z funkcji p.o. szefa regionu, twierd

Zdetronizował Ewę Kopacz, ale tylko na jeden dzień. Andrzej Halicki, szara eminencja mazowieckiej PO, był liderem mazowieckiej Platformy od środowego wieczora do piątkowego południa .
- Myśleliśmy, że to żart, ale on naprawdę zrezygnował. Tego jeszcze nie było: mieliśmy nowego lidera tylko przez jeden dzień - mówią działacze mazowieckiej PO.
Po burzliwych środowych obradach zarząd mazowieckiej Platformy odwołał Ewę Kopacz ze stanowiska szefa mazowieckiej PO, powołując na jej miejsce Andrzeja Halickiego, warszawskiego posła PO mającego opinię jednego z najbardziej wpływowych polityków partii Tuska.
- Halicki ma ogromne polityczne zaplecze. Patronował rozdawaniu stanowisk działaczom Platformy w samorządzie i zależnych od państwa spółkach - mówi jeden z działaczy mazowieckiej PO.
Ludzie Halickiego w zarządzie regionu to m.in. wicemarszałkowie Mazowsza Ludwik Rakowski i Stefan Kotlewski oraz Robert Soszyński, szef sejmiku Mazowsza i prezes kontrolowanej przez skarb państwa spółki CIECh-Service. Liczba posad rozdanych ludziom Platformy w urzędach i spółkach idzie w setki.
Dlatego Halicki ma nieporównywalnie lepszą pozycję w partii niż Ewa Kopacz, która musiała poświęcić się pracy w Ministerstwie Zdrowia i na budowanie poparcia w partyjnych strukturach nie miała czasu.
- Jednak nie chciała jeszcze rezygnować z przewodnictwa w regionie. Halicki przeprowadził głosowanie nad jej odwołaniem znienacka i po cichu - mówią politycy warszawskiej Platformy.
Jednak wczoraj wczesnym popołudniem okazało się, że Andrzej Halicki szefem regionu już nie jest.
- Po prostu uchwałę o moim wyborze zwołany naprędce zarząd regionu zawiesił - mówi jednodniowy lider. - Do kiedy? - pytamy. - No, w zasadzie nie zawiesił, lecz anulował.
Małgorzata Kidawa-Błońska, szefowa warszawskiej PO, przekonuje, że zaszło nieporozumienie. - Chodziło o wyznaczenie kogoś odpowiedzialnego za pracę organizacyjną, na którą Ewa Kopacz nie miała czasu. Nikt nie chciał skrzywdzić Ewy - mówi Kidawa-Błońska.
Dlaczego zatem mazowiecka Platforma wycofała się ze swojej decyzji? - Bo wyglądało to tak, jakbyśmy stracili do Ewy Kopacz zaufanie. A powinna mieć spokój, niech więc zostanie liderem na Mazowszu do czasu zakończenia reform w służbie zdrowia - mówi szefowa warszawskiej PO.
Anonimowo politycy Platformy podają inną wersję wydarzeń. - Ewa Kopacz prosiła Halickiego, żeby nie forsował głosowania nad jej odwołaniem. Nie posłuchał, więc poszła na skargę do krajowych władz PO. Poskutkowało: Halicki musiał się wycofać, przynajmniej na razie.
Jednak być może znów zastąpi Ewę Kopacz na stanowisku lidera mazowieckiej PO. Donald Tusk chce, by ze stanowisk w lokalnych strukturach partii zrezygnowali wszyscy ministrowie jego rządu, tak, by mogli skupić się na kierowaniu resortami. Nowych szefów mają wybrać działacze z regionów - na Mazowszu faworyzuje to Halickiego.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Jan Fusiecki

Brak komentarzy: