Konsultacje w sprawie dostosowania drugiej linii metra do potrzeb niepełnosprawnych warszawiaków to fikcja - twierdzą niepełnosprawni, którzy w ostatniej chwili zostali poproszeni przez miasto o opinie do projektu. Jeden z nich wczoraj napisał do władz Warszawy dramatyczny list
Miałem nadzieję, że tragedia niewidomego studenta UW Filipa Zagończyka, jaka miała miejsce we wrześniu, uświadomiła wszystkim, a w szczególności władzom miasta i władzom konkretnych instytucji odpowiedzialnych za transport publiczny, jak bardzo niebezpieczne są stacje warszawskiego metra. Niestety (...) tryb konsultowania tak ważnej kwestii, jaką jest dokumentacja nowej linii metra, pozwala wątpić, czy rzeczywiście dokłada się należytych starań, by zmienić aktualną sytuację na lepsze" - napisał wczoraj do wiceprezydenta Warszawy Włodzimierza Paszyńskiego Paweł Wdówik, kierownik biura ds. osób niepełnosprawnych na Uniwersytecie Warszawskim.
On sam jest niewidomy. W liście prosi też o wyciągniecie wniosków z wypadku i apeluje o przeprowadzenie właściwych konsultacji i zapewnienie najnowocześniejszych rozwiązań zapewniających bezpieczeństwo wszystkim pasażerom.
Chodzi o przetarg na budowę drugiej linii. Ma być ogłoszony jeszcze w tym tygodniu. Tymczasem w poniedziałek przedstawiciele rady społecznej ds. osób niepełnosprawnych dostali do zaopiniowania przesłane e-mailem z ratusza "Wymagania szczegółowe dotyczące dostępności obiektu dla osób niepełnosprawnych". W skład rady wchodzą niepełnosprawni, przedstawiciele organizacji pozarządowych im pomagających i przedstawiciel miasta. Mieli się spieszyć, bo na ocenę dostali jeden dzień. - To absurd. Nie można tak ważnej rzeczy konsultować w tak szybkim tempie. Przecież tu chodzi o bezpieczeństwo ludzi - mówi Paweł Wdówik. On sam o pomoc poprosił prof. Ewę Kuryłowicz, która jest konsultantką ds. adaptacji dla osób niepełnosprawnych Uniwersytetu Warszawskiego. - Odpowiedziała, że potrzebuje na to co najmniej dwóch tygodni. A my dostaliśmy dzień. To nieodpowiedzialne - kwituje.W podobnym tonie wypowiada się Małgorzata Pacholec, dyrektora Polskiego Związku Niewidomych i przewodnicząca rady społecznej. - Jakie konsultacje? - pyta. - Szumnie to nazwali. Dostępność drugiej linii metra dla osób niepełnosprawnych to zbyt poważna sprawa, żeby załatwiać to w pędzie. Dostaliśmy chaotyczny wycinek do zaopiniowania. Wpisali tam, co tylko przyszło im do głowy. Nie będę tego opiniować, bo takie konsultacje to fikcja. Nie mam żadnego wpływu na to, czy metro będzie bezpieczne dla niepełnosprawnych.
Poważne wątpliwości ma również Agnieszka Deja z fundacji Synapsis, która także zasiada w radzie społecznej: - Wytyczne były bardzo szczegółowe. Nawet gdybyśmy zaczęli je opiniować, jaki ma to sens, skoro następnego dnia rozpoczyna się procedura przetargowa?
Paweł Wdówik odmówił udziału w konsultacjach. Powiadomił o tym w liście wiceprezydenta. Ostatecznie rada społeczna w sprawie wytycznych się nie wypowiedziała.E-maile z prośbą o szybką opinię rozsyłała Joanna Skoczek, naczelniczka wydziału ds. osób niepełnosprawnych w ratuszu, która z ramienia miasta zasiada w radzie. - To po stronie ZTM leży przygotowanie projektu i przeprowadzenie konsultacji. Średnio potrzeba na nie około miesiąca, a my dostaliśmy z ZTM projekt dopiero w piątek, kilka dni przed ogłoszeniem przetargu - twierdzi. - Proszę zatem tam pytać o konsultacje - dodaje.
Początkowo Igor Krajnow, rzecznik ZTM, odmówił komentarza, odsyłając do miasta. Po dwóch godzinach oddzwonił jednak do redakcji. - W tym momencie nie będziemy rozstrzygać tak szczegółowych zagadnień. Dopiero wyznaczamy kierunki - tłumaczy. Zapewnia, że na konsultacje z osobami niepełnosprawnymi przyjdzie jeszcze czas.- Przecież wytyczne, które nam przysłano, były bardzo szczegółowe, np. wysokość guzików w windzie, szerokość pasów przy krawędzi peronu. Czy to są generalne kierunki? W dodatku dostaliśmy na to jeden dzień - ripostuje Paweł Wdówik.
Przypomnijmy, 17 września pod pociąg metra wjeżdżający na stację Centrum wpadł niewidomy 23-letni student Uniwersytetu Warszawskiego. Najprawdopodobniej nie wyczuł linii znajdującej się przy krawędzi peronu. Z ciężkimi obrażeniami został przewieziony do szpitala. Przez kilka dni był w śpiączce. Cały czas jest zbierana dla niego krew.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Wojciech Karpieszuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz