2008/10/16

Pani prezydent - koneser kultury

Wygląda na to, że ludzie kultury mogą działać Hannie Gronkiewicz-Waltz na nerwy.
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny pojawiła się wczoraj na festiwalu Lato Konesera, który przez kilka ostatnich miesięcy odbywał się na terenie dawnej fabryki wódek Koneser.
Wraz z prezesem spółki Juvenes, która budować tu będzie hotel, biura i luksusowe osiedle mieszkaniowe, wręczała najzdolniejszym dzieciom z praskich szkół rowery. Była tu też w czerwcu na konferencji prasowej poprzedzającej festiwal. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że pani prezydent na kulturalnych wydarzeniach bywa raczej rzadko. Zaryzykowałabym nawet twierdzenie, że ostatnio nie tylko nie po drodze jej z ludźmi kultury, ale że wręcz działają jej na nerwy.
Przykład? Wywiad dla "Gazety" sprzed kilku dni, w którym Hanna Gronkiewicz-Waltz mówi że "miasto jest nie tylko dla elit" mając na myśli publiczność odwiedzającą muzea, jednocześnie z troską pochylając się nad sportowymi kibicami dla których zamierza budować stadion Legii. Wydawać by się mogło, że po fatalnej wypowiedzi wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza dotyczącej ludzi kultury ("Takie środowiska zwykle nie potrafią zapanować nad emocjami, może tak działa brak gabinetu i fotela"), pani prezydent powinna raczej załagodzić sytuację. Nic z tego. Widać, że myśli podobnie.
Rozumiem, że Hanna Gronkiewicz-Waltz ma inne priorytety. Ale jednak liczyłam na to, że moja prezydent, na którą oddałam swój głos w wyborach, wspierać będzie stołeczną kulturę. Choćby z tak pragmatycznych względów, że ma ona ogromne promocyjne znaczenie dla Warszawy. Bo nie wystarczy przeznaczyć na ten cel jakąś kwotę w budżecie, ale ważne jest jak się te pieniądze wydaje. I na co stawiamy w kulturalnej polityce miasta. Hannie Gronkiewicz-Waltz brakuje doradców, którzy by jej to podpowiedzieli. Porusza się więc w tej materii jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. I zamiast pojawić się na inauguracji teatru Krzysztofa Warlikowskiego, wernisażu w Zachęcie czy otwarciu Warszawskiego Festiwalu Filmowego, odwiedza dewelopera, który zorganizował słabą imprezę, a kulturę traktuje jako hasło promocyjne swojej inwestycji.
Gazeta Stołeczna
Agnieszka Kowalska

Brak komentarzy: