2008/10/23

Legia na biegi i modły świadków Jehowy

Władze Warszawy ogłosiły sukces, gdy w negocjacjach z koncernem ITI wywalczyły prawo do sześciu, a nie jak było wcześniej - dwóch imprez miejskich na stadionie Legii. Okazuje się, że miasto, owszem, organizuje na Legii imprezy, ale głównie dla świadków Jehowy.
Na początku października radny Warszawy Bartosz Dominiak (SdPl) zapytał na sesji rady miasta: "Prosiłbym panią prezydent o udzielenie odpowiedzi: jakie to imprezy miasto zorganizowało na stadionie Legii Warszawa przy Łazienkowskiej. A przypominam, że dwie były zapisane w każdym roku dzierżawy?".
Chodzi o umowę, według której miasto mogło dwa razy na rok bezpłatnie korzystać ze stadionu przy Łazienkowskiej. To jeden z warunków dzierżawy, którą tuż przed wyborami samorządowymi podpisał z ITI, właścicielem klubu piłkarskiego, Kazimierz Marcinkiewicz. Wówczas PiS-owski komisarz Warszawy zobowiązał się też do remontu stadionu.
Zobowiązania podtrzymała PO - kolejna ekipa rządząca Warszawą. Ponieważ wzrósł budżet modernizacji Legii, po protestach radnych ratusz wywalczył wyższy czynsz za dzierżawę i więcej imprez organizowanych pod szyldem Warszawy. Na nowej Legii ma być ich sześć w roku.Ani sport, ani rekreacjaJak ekipa PO wykorzystała bezpłatną pulę miasta na Legii? Dominiak właśnie dostał odpowiedź: w latach 2007 i 2008 Legią podzieliły się: Bieg Konstytucji 3 Maja, finaliści turnieju o "Złotą Piłkę" oraz Zgromadzenie Świadków Jehowy, które stadion wynajęło dwa razy. O takim wykorzystaniu Legii zdecydował Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji (WOSiR). - Potwierdziły się moje najgorsze przypuszczenia, że WOSiR zamiast organizować imprezy dla warszawiaków, wynajmował stadion po komercyjnych stawkach - mówi Dominiak. Radny SdPl zapewnia, nie ma nic przeciwko spotkaniom religijnym. Tyle że intencją umowy Marcinkiewicza było wykorzystanie stadionu jako miejsca imprez sportowych i rekreacyjnych. - Przy całym szacunku do zgromadzenia świadków Jehowy ani to sport, ani rekreacja - ocenia.Inaczej na sprawy patrzy Janusz Kopaniak, dyrektor WOSiR. Na początku rozmowy kreśli krótką charakterystykę spotkań świadków Jehowy. - To cykliczne i uroczyste imprezy masowe związane z obrządkiem religijnym na kilka tysięcy osób. Bierze w nich udział wielu warszawiaków - zapewnia.Potem odkrywa problem stadionu Legii. Jego zdaniem przy obecnym stanie technicznym zorganizowanie imprezy masowej, której domaga się radny SdPl, to kłopot. Prócz skomplikowanej logistyki jest także "sprawa płyty stadionowej". Jeśli dyrektor wpuściłby na nią "publiczność masową", a ta stratowałaby trawę, WOSiR musiałby zapłacić za straty klubowi piłkarskiemu.
Dobrze, że chcieli przyjśćInaczej rzecz się ma ze świadkami Jehowy. - To bardzo dobry kontrahent i zorganizowany - ocenia dyrektor Kopaniak.
- Impreza przeprowadzana jest głównie na trybunach. Po jej zakończeniu świadkowie wykonują prace porządkujące obiekt - chwali. W dodatku za dwa ostatnie zgromadzenia religijne na konto Ośrodka Sportu wpłynęło ok. 100 tys. zł, co jest pozycją znaczącą w budżecie tej instytucji.
- WOSiR nie jest firmą komercyjną - ripostuje radny Dominiak.
Swoich podwładnych broni Wiesław Wilczyński, szef biura sportu, do niedawna partyjny kolega radnego Dominiaka.
- Czy ma pani coś przeciwko zgromadzeniom religijnym? - pyta retorycznie dyr. Wilczyński, gdy staram się ustalić sens podziału miejskiej puli na Legii. I dodaje: - Mieli akurat wolny termin, więc stadion wynajęli. A kogo tam można zaprosić? To przecież miejsce archaiczne, 78-letnia omijana szerokim łukiem ruina. Szczerze? Dobrze, że w ogóle Jehowi chcieli tam przyjść.
Przyznaje, że dotąd nikt nie planował imprez masowych na Legii. Wszystko, jak zapewnił, zmieni się po wybudowaniu nowego stadionu. - Nie mam jeszcze pomysłu, ale są duże możliwości - przyznaje
Iwona Szpala
Gazeta Stołeczna