2008/10/20

Stolica może stracić ponad miliard złotych

Kryzys uderzy w finanse miasta. Według czarnego scenariusza, w przyszłym roku do kasy samorządu nie wpłynie ponad miliard złotych. Tyle samo stolica musi dołożyć państwu w ramach podwyższonego „janosikowego”.
Koniec czasów nadwyżki budżetowej, tanich kredytów i wysokich dochodów ze sprzedaży nieruchomości. Zaczynamy wprowadzać „politykę trudnego pieniądza”– zapowiada skarbnik miasta Mirosław Czekaj.
Ratusz pracuje nad budżetem miasta na 2009 rok, urealnia wydatki na inwestycje i plan zadłużenia stolicy w kolejnych latach. Czeka jeszcze na najważniejsze wskaźniki z Ministerstwa Finansów.
Inwestycje pod nóż
Cięcia inwestycyjne zaczęły się już w połowie tego roku, po niepokojących pierwszych prognozach finansowych. Wtedy z wieloletniego budżetu wypadła odbudowa Pałacu Saskiego. Teraz ratusz zamierza oszczędzić kolejne pół miliarda. Pod nóż pójdą inwestycje drogowe, m.in. budowa ul. Czerniakowskiej-bis. Odsuwa się w czasie budowa Szpitala Południowego. O 100 mln zł ścięty będzie plan inwestycji w dzielnicach.
Skreślenie groziło rewitalizacji brzegów Wisły, ale po wewnętrznej „bitwie” urzędnicy zostawili ją w budżecie. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie kryje zaś, że zlikwiduje Instytut Kresowy.
Niezagrożona jest na pewno budowa metra, mostów, stadionu Legii czy Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Władze ustaliły priorytety: nie zrezygnują z tych inwestycji, które dostaną dofinansowanie unijne i z tych, z których miasto dostanie zwrot podatku VAT (stadion Legii). – Nie będzie radykalnych ruchów w największych inwestycjach. „Inżynieria finansowa” powoduje tylko, że niektóre trzeba przesunąć o kilka miesięcy – uspokaja wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.
Jak nie przepisy, to kryzys
Gdyby w przyszłym roku obowiązywały takie same przepisy jak dziś i nie było kryzysu, do kasy miasta wpłynęłoby grubo ponad 11 mld zł. Wtedy na inwestycje poszłoby ponad 3 mld zł. Ale o tym można już zapomnieć. W 2009 r. dochody wyniosą ledwie 10 mld zł.
– Po raz pierwszy od lat dochody stolicy nie przyrosną nawet o wskaźnik inflacji – szacują finansiści ratusza.
Na dochodach miasta odbiją się zmiany podatkowe. Ratusz wyliczył, że na wprowadzeniu ulgi rodzinnej i obniżeniu stawek PIT stolica straci w 2009 r. ok. 880 mln zł, w 2010 r. – ponad 1 mld zł.
Trudniej też będzie sprzedać działkę czy budynek. Dochody ze sprzedaży nieruchomości ratusz już zredukował o 25 proc.
Ale nawet to nie zmusi miasta do wyprzedaży atrakcyjnych lokali użytkowych, np. na Trakcie Królewskim. – Muszą zostać w mieście – stwierdza kategorycznie wiceprezydent Andrzej Jakubiak.
Spłacić co się da
Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz przewidywała systematyczny wzrost zadłużenia. Po 2012 r. miasto miało zbliżyć się do ustawowej granicy 60 proc. dochodów. Teraz ta perspektywa – paradoksalnie – się oddala. – Postaramy się przeczekać najtrudniejszy moment. Kredyty drożeją. Więcej (ok. 60 mln zł – przyp. red.) będziemy płacić za obsługę długu, więc staramy się jeszcze w tym roku jak najwięcej pożyczek spłacić, a potem zmienić ich oprocentowanie ze zmiennego na stałe. To będzie korzystniejsze – wyjaśnia skarbnik miasta. Liczy też na kredyty, ale nie w bankach komercyjnych, tylko w EBOR i EBI, oraz na emisję międzynarodowych obligacji za ok 1,1 mld zł.
Te pieniądze można jednak już uważać za wydane, np. na podatek na biedniejsze samorządy. W 2009 r. „janosikowe” wyniesie ponad miliard złotych – będzie rekordowe mimo gorszej sytuacji finansowej stolicy. A to dlatego, że liczy się go od dochodów dwa lata wstecz. A w 2007 r. Warszawa jeszcze przeżywała swoje eldorado i kończyła rok z 0,5 mld nadwyżki w kasie.
Dochody Warszawy w 2009 r. mają być wyższe tylko o 1 – 3 proc. od tegorocznych. A wydatki wzrosną o co najmniej 4 – 5 proc. Ratusz wciąż chce wydać ok. 15 mld zł do 2012 r. na inwestycje. Tyle że większość jest droższych niż planowano, więc będzie ich mniej. W tym roku ścięto już budowy za ponad 600 mln zł. Stolica jest zadłużona na 2,2 mld zł. W latach 2014 – 2015 dług ma sięgnąć 7 mld zł.
Życie Warszawy
Iza Kraj

Brak komentarzy: