2008/10/14

Śmieci w planie siedmioletnim

Nowy plan gospodarki odpadami w Warszawie wprawia w zachwyt. Po dokładniejszym przeczytaniu już tylko w zdziwienie.
Po drugiej turze konsultacji społecznych w sprawie nowego planu, które odbyły się wczoraj w Pałacu Kultury i Nauki, wniosek nasuwa się jeden - jest bardzo źle. Na 100 tys. firm wytwarzających śmieci w Warszawie tylko 5 tys. ma odpowiednie pozwolenie z Biura Ochrony Środowiska. Reszta oszczędza, wrzucając swoje śmieci do jednego wora razem z komunalnymi. Jeszcze gorzej jest z zabójczym azbestem. Odpadów, które go zawierają, mamy w stolicy aż 88 tys. ton rocznie. Poza tym zalewają nas odpady z oczyszczania ścieków, budowlano-remontowe, a nawet kuchenne. Obecnie każdy z nas produkuje 458 kg śmieci rocznie. Za siedem lat będziemy wytwarzać rocznie aż 491 kg śmieci.
Pomysły, jak to zmienić, są różne. Wysłuchało ich ok. 60 osób, głównie pracownicy dzielnicowych wydziałów środowiska, spółdzielni mieszkaniowych, właściciele firm. Z początku słuchano z zadowoleniem.
- To, co do tej pory było odpadem, teraz jest wykorzystane. Tak jest np. z popiołem zwanym szarym złotem z racji tego, że właśnie popiół służy nam ostatnio do budowy dróg - mówiła wczoraj Anita Barszcz z Państwowego Instytutu Geologicznego, współautorka prezentacji. Z czasem jednak miny rzedły, bo okazało się, że niezależnie od tego, ile będziemy segregować, liczba śmieci nadal będzie rosła. Poza tym autorzy planu gospodarki odpadami nie potrafili odpowiedzieć na istotne pytanie: czy wdrażając plan w życie, czyli np. segregując śmieci, warszawiacy będą za nie płacili trochę mniej. Arkadiusz Drewniak, wicedyrektor BOŚ, wyliczył, że zapłacimy nieznacznie więcej, a Anita Barszcz wyjaśniła, że ceny podyktują nam śmieciarskie firmy, po czym przedstawiła plan zmian na kolejne lata. Założono w nim m.in., że wszyscy mieszkańcy będą płacić za śmieci komunalne, miasto postawi na przydomowe kompostowniki, promowana będzie edukacja i segregacja odpadów. Anita Barszcz była na tyle uczciwa, że zaznaczyła od razu, iż niektóre punkty są nierealne, ale wymagane przez wojewódzkie i krajowe plany, do których Warszawa musi się dostosować. I tu wymieniła odpady niebezpieczne wchodzące w skład komunalnych. W 2015 r. mamy odzyskiwać z tej działki 35 proc., podczas gdy teraz odzyskujemy zaledwie 1 proc.
Z prezentacji też wynika, że zbudujemy dwie sortownie śmieci, instalacje do kruszenia materiałów budowlanych, zużytych sprzętów elektronicznych i przetwarzania opadów kuchennych i aż o 100 zmniejszymy liczbę wysypisk śmieci w naszym województwie. Teraz jest ich 115. Wszystko to będzie nas kosztować nieco ponad miliard złotych. Alina Michalska mieszkająca od lat w Warszawie chciała wiedzieć, jaką karę poniesie miasto, czyli - jak dodała ironicznie - mieszkańcy, jeśli miasto planu nie zrealizuje. Okazało się, że nie wiadomo. - W Grecji było tak, że gminy płaciły za karę proporcjonalnie do niewywiązania się z planu, ale jak to będzie u nas? Na razie możemy sobie pogdybać - odpowiedziała Anita Barszcz.
Wnioski w sprawie planu można składać do 21 października na adres jdembinska@um.warszawa.pl. Pełny tekst planu jest na stronie: www.um.warszawa.pl.

Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Katarzyna Ziemnicka

Brak komentarzy: