Blokada tramwajów przed placem Zawiszy zamiast szybszej jazdy. Oto efekt nowego systemu sterowania ruchem, który po wielomiesięcznych przygotowaniach powinien zacząć działać dzisiaj, a wciąż jest "na dotarciu".
Miał upłynnić ruch na 37 skrzyżowaniach w Śródmieściu i na Powiślu. Miał też włączać zieloną falę tramwajom w Al. Jerozolimskich. Początkowo urzędnicy zapowiadali, że wystartuje już jesienią zeszłego roku. Jeszcze wiosną sygnalizatory tygodniami testowano w godzinach szczytu, co powodowało monstrualne korki, m.in. na Wisłostradzie. Po wielu próbach system włączył się w końcu w wakacje. - Musi się jeszcze "skalibrować" - zastrzegł od razu Zarząd Dróg Miejskich. Do końca września miał rozpoznawać natężenie ruchu w taki sposób, by dostosowywać do niego sygnalizację na poszczególnych skrzyżowaniach.
Po nowym programie wiele obiecywali sobie zwłaszcza pasażerowie tramwajów. Liczyli, że zgodnie z obietnicami ratusza zaczną szybciej jeździć najbardziej ruchliwą w Warszawie linią wzdłuż Al. Jerozolimskich, gdzie kolejne składy pojawiają się na przystankach co kilkadziesiąt sekund. Ale w niektórych miejscach jest nawet gorzej, niż było. Największe zamieszanie panuje na pl. Zawiszy. - Codziennie stoję tam w tramwajowych korkach. Szczególnie irytujący jest ten od strony Ochoty. W godzinach szczytu sięga poprzedniego przystanku - narzeka Michał Zajfert, który jeździ tą trasą codziennie.
Ruch na pl. Zawiszy obserwowaliśmy wczoraj. Od strony Ochoty w czasie jednego cyklu świateł przejeżdżał zazwyczaj jeden skład. Pasażerowie tracą przez to nawet pięć minut. Tramwaje blokują się nawzajem, bo wprowadzono osobną sygnalizację dla linii skręcających z Grójeckiej w Towarową i osobną dla jadących prosto w Aleje. Po południu powstał tu taki kocioł, że motorniczy wypuścił pasażerów na środku ronda.Zamieszanie potęgują kierowcy, którzy często blokują tory. Nowa sygnalizacją miała ich zdyscyplinować, ale bez skutku. - Trzeba by chyba wprowadzić szlabany jak na torach kolejowych. Może to byłoby skuteczne w Warszawie - irytuje się motorniczy Dariusz Walczak.
Okazuje się, że sygnalizacja nadal jest "na dotarciu". - Jeszcze kilka dni, potem powinno być lepiej - utrzymuje Dariusz Jasak z Siemensa odpowiedzialny za nowy projekt. Nie daje jednak nadziei na ogromną poprawę na pl. Zawiszy, bo znajduje się on akurat na granicy rejonu, w którym wprowadzono system sterowania ruchem. Zarząd Dróg Miejskich wciąż za niego nie zapłacił. Kontrakt opiewa na 34 mln zł, ale Siemens ma już 4 mln zł kar za opóźnienia. Firma zapowiada jednak, że będzie próbowała odzyskać tę kwotę w sądzie, bo nie czuje się winna poślizgów.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Krzysztof Śmietana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz