2008/09/26

To wielki błąd Platformy

Rozmowa z Katarzyną Munio (PO), warszawską radną z komisji sportu
"Gazeta": Co czuje radna klubu Platformy, która dostała naganę i została pozbawiona stanowiska szefa komisji sportu, bo odważyła się zagłosować przeciwko gigantycznej dotacji na modernizację stadionu Legii?
Katarzyna Munio: Mój mąż, były działacz Platformy, który wprowadzał mnie w politykę, i z którego zdaniem bardzo się liczę, powiedział, że to porażka. Na mnie spadły kary. Poza tym moja partia była za tą dotacją, więc wzięła za nią odpowiedzialność. Przegrałam więc podwójnie: indywidualnie jako radna i drużynowo, bo moim zdaniem Platforma popełniła w tej sprawie wielki błąd.
Dlaczego?
- Bo jako partia liberalna powinna przestrzegać zasady konkurencyjności. Tymczasem dała 456-milionową dotację koncernowi wyłonionemu bez jakiegokolwiek konkursu [Warszawy zapłaci za budowę stadionu Legii, który dzierżawi klub piłkarski należący do koncernu ITI]. Takie wspieranie grup kapitałowych jest niewłaściwe i kłóci się z fundamentalnymi zasadami programu PO.
Pani koledzy i koleżanki mówią, że to nie ich wina: umowę z ITI podpisał w ostatnim dniu urzędowania w warszawskim ratuszu Kazimierz Marcinkiewicz, wtedy kandydat PiS na prezydenta Warszawy.
- Nie mówiłam, że nie należy w ogóle dotować Legii czy zerwać całkowicie umowę z ITI. Postulowałam jedynie, aby nie dawać dodatkowych 102 mln zł do i tak już wysokiej wcześniej uchwalonej dotacji. Przeszło 350 mln to i tak bardzo dużo. Uważam, że trzeba było zastanowić się nad odchudzeniem projektu modernizacji stadionu: okrojeniem standardów, zastosowaniem tańszych materiałów. Tak poważana decyzja powinna być poprzedzona profesjonalną analizą, która pokazałaby, gdzie i ile można zaoszczędzić.
Co na to urzędnicy odpowiedzialni za sport?
- Nie chcieli rozmawiać konkretnie. Jako radni nie mogliśmy doprosić się od nich nawet podstawowych danych. Musiałam pojechać do biura inwestora zastępczego, aby dowiedzieć się, ile powierzchni komercyjnej powstanie za pieniądze miejskie przy stadionie Legii.
Udało się?
- Były oczywiście złośliwe uśmiechy, ale dokumenty dostałam. Okazało się, że na gastronomię, biura czy handel zarezerwowano ok. 7 tys. m.kw. Można na tym zarobić co najmniej ok. 8 mln zł rocznie. Tymczasem klub za całość, czyli część handlową i stadion, ma nam płacić rocznie 3,7 mln zł czynszu, a budowa idzie w 100 proc. z budżetu Warszawy. Mimo to urzędnicy upierali się, że stawka płaconego przez Legię czynszu jest dla nas korzystna.
Mówiła pani o tym Hannie Gronkiewicz-Waltz?
- Tak. ale rozmowa była ogólna. Prezydent powiedziała jedynie, że ta inwestycja musi iść do przodu.
A pani koledzy z klubu PO?
Wielu po cichu sarkało na dotację dla Legii, ale ostatecznie tylko pani zagłosowała przeciw, za co potem została ukarana. Może słusznie, bo przecież polityka to gra grupowa?- Dyscyplina polityczna jest konieczna przy głosowaniu budżetu czy absolutorium, ale nie konkretnych inwestycji.
Czy w momencie ogłoszenia kar na posiedzeniu klubu PO ktoś pani bronił?
- Nie, ale też nie atakował. Straciłam stanowisko szefa komisji ku przestrodze, bo radni przywiązują się do stanowisk......wielu ma także pracę załatwioną dla siebie lub rodziny dzięki partyjnym koneksjom......i niestety, wszystkie partie rządzące tracą przez to wrażliwość społeczną.
To dlaczego nie wystąpi pani z PO?
- Moja postawa, paradoksalnie, wynika z przywiązania do programu PO - partii liberalnej, popieranej przez przedsiębiorców, dla której zachowanie zasady konkurencyjności to jeden z priorytetów. Po głosowaniu nad Legią odebrałam liczne maile i telefony od wyborców z gratulacjami.
- Czyli do końca nie jest pani przegrana?
- Liczę się z tym, że spotkają mnie kolejne kary. Zapewne mam małe szanse na dobre miejsce na partyjnej liście w przyszłych wyborach. Ale postąpiłam zgodnie z przekonaniami i własnym sumieniem. Gdyby trzeba było głosować Legię ponownie, zrobiłabym to samo. Przybyło mi siwych włosów, ale nie żałuję.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Rozmawiał: Jan Fusiecki

Brak komentarzy: