To niespotykane! Już za życia pani prezydent dorobiła się przystanku metra swojego imienia. Od dziś warszawiacy zamiast Młociny z wściekłości powinni mówić Gronkiewicz -Waltz. Czemu? Bo na jej budowie nic się nie dzieje, a przez to otwarcie I linii kolejki ciągle się opóźnia. Być może zmianę nazwy wkrótce przyklepią radni, którym pomysł przypadł do gustu.
Wściekli ludzie postanowili wreszcie godnie nagrodzić panią prezydent za obsuwę .
I od dziś przemianowali stację Młociny na Gronkiewicz-Waltz. Ratusz od dawna mami mieszkańców obietnicami o inwestycyjnym przyspieszeniu. Tylko na I nitkę metra pasażerowie czekają ponad 25 lat. Mało tego, urzędnicy obiecywali otworzyć ostatnią stację metra w czerwcu.
Niestety tempo prac na Młocinach wciąż jest ślamazarne. Robotnicy wolą pogaduchy niż rzetelną pracę. Fakt wielokrotnie pisał i apelował do szefowej stolicy, by pogoniła obiboków. Ale urzędnicy woleli wierzyć wykonawcy węzła, że wszystko idzie zgodnie z planem. Ze stacji Gronkiewicz-Waltz skorzystamy więc dopiero w listopadzie albo w grudniu. Ale własny przystanek dla pani prezydent to tak- że gest wdzięczności za inne inwestycje. II nitką metra mieliśmy pojechać na Euro 2012, ale nie pojedziemy. Most Północny będzie otwarty dopiero w 2011 r. Nie wiadomo, kiedy powstanie most Krasińskiego.
Fakt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz