Ratusz każe wstrzymać prace projektowe Muzeum Sztuki Nowoczesnej na pl. Defilad. Dopiero teraz ustala, co ma się w nim znaleźć, ale wie, że już chce nim współrządzić. Ministerstwo Kultury jest zdumione .
W zespole Muzeum Sztuki Nowoczesnej wybuchła panika. Marcel Andino Velez: - Przepadnie 50 mln euro dotacji unijnej na budowę, która została zapisana w umowie między ministrem kultury i władzami miasta 31 lipca. To może być nasz koniec.
Spór o parter i władzę
Na pytanie, czy ratusz rezygnuje z muzeum, jego rzecznik Tomasz Andryszczyk odpowiada: - Żadnej radykalnej decyzji nie było. Chcemy sobie tylko zagwarantować współkierowanie tą instytucją, bo zamierzamy w tym gmachu umieścić jeszcze inną instytucję kultury, np. teatr.
- Zawiesiliśmy rozmowy z architektem Christianem Kerezem do czasu wyjaśnienia, co ma się znaleźć w przestrzeni ogólnodostępnej na parterze - precyzuje Paweł Barański, dyrektor Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, który prowadzi przygotowania do budowy muzeum.
- Nie można projektować budynku, nie wiedząc, kto będzie użytkownikiem.
Ministerstwo Kultury nie kryje zaskoczenia. I żąda wyjaśnień. - Niedawno podpisaliśmy z miastem umowę zawierającą harmonogram przygotowań, w tym prac projektowych. Jesteśmy zdumieni, że go zaakceptowało, ale wstrzymuje projektowanie. Jesteśmy skłonni zrobić wszystko, by muzeum powstało. 3 października w tej sprawie odbędzie się spotkanie ministra z przedstawicielami ratusza. Chcemy, by miasto dotrzymało obietnic - mówi Iwona Radziszewska, rzeczniczka Ministerstwa Kultury.
Czym zapchać gmach
Muzeum Sztuki Nowoczesnej ma powstać w centrum Warszawy, w cieniu PKiN. Jego projektantem jest wyłoniony dwa lata temu w międzynarodowym konkursie szwajcarski architekt Christian Kerez. Przedstawił koncepcję minimalistycznego budynku o trzech kondygnacjach. Koszt inwestycji jest szacowany na 270 mln zł. Ma być realizowana z budżetu Warszawy i środków UE (jets na to zarezerwowane ok. 180 mln zł). Po zbudowaniu przejdzie na utrzymanie Ministerstwa Kultury.Z harmonogramu prac wynika, że do końca roku musi być gotowa ostateczna koncepcja budynku.
Jak to możliwe, że w dwa lata po rozstrzygnięciu konkursu na muzeum nie wiadomo, co ma w nim być? To skutek bałaganu w ratuszu, w czym ma swój udział poprzednia ekipa. W warunkach konkursu zapisano, że parter - aż 10 tys. m kw - ma być przeznaczony na cele komercyjne. Po jego rozstrzygnięciu odkryto, że komercyjna kondygnacja wyklucza uzyskanie europejskiej dotacji. Ratusz latem poprosił więc Kereza, by na parterze zaplanował teatr. Architekt był zaskoczony. Miał wątpliwości, czy teatr tam się zmieści. - Trwa w tej sprawie dyskusja, także pomiędzy miastem a ministrem kultury - przyznaje Paweł Barański. - Minister zasygnalizował, że nie odpowiada mu koncepcja z teatrem, nie przedstawił jednak sugestii, co powinno się znaleźć w budynku.
- Jeżeli minister i władze miasta szybko nie dojdą do porozumienia, przepadną szanse na zmieszczenie się w terminach, które i tak są napięte - denerwuje się Marcel Andino Velez z Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Terminy na święty nigdy
Najnowszy skandal to kolejny zgrzyt w historii Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Zaczęło się od międzynarodowego skandalu, kiedy się okazało, że pierwszy konkurs architektoniczny jest przeładowany biurokratycznymi wymogami, od zagranicznych gwiazd architektury żądano udowodnienia, że nie siedzieli w więzieniu. Konkurs rozpisano ponownie. Zwycięski projekt Kereza nie spełnił oczekiwań wielu obserwatorów, którzy liczyli na budynek ikonę, a nie minimalistyczną bryłę. Do dymisji podał się dyrektor i rada programowa muzeum.
Wkrótce potem w Warszawie zmieniły się władze. Projekt Kereza nie budził entuzjazmu w ekipie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Negocjacje w sprawie wynagrodzenia dla architekta ciągnęły się w gorszącym stylu miesiącami. Umowę ostatecznie podpisano w kwietniu tego roku (gażę Kereza ustalono na 26 mln zł), ale prezydent Gronkiewicz-Waltz od razu zapowiedziała, że budynek - w imię "realizmu technicznego" - będzie gotowy dopiero w 2014 r., a nie jak wcześniej mówiono - w 2012 r.Dziś Paweł Barański mówi: - To trudny termin. Jeżeli chcemy, żeby ten obiekt był gotowy na 2015 r., musimy stonować emocje i dojść do porozumienia.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Michał Wojtczuk, Dariusz Bartosiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz