Ona nie musi kierować się przepisami, zdrowym rozsądkiem. Kiedy minister zdrowia Ewa Kopacz (52 l.) jedzie służbową limuzyną na spotkanie, ma w nosie innych kierowców. Fakt podpatrzył, jak w czwartkowy wieczór kazała zatrzymać się kierowcy pod biurem PO na środku jezdni w Al. Ujazdowskich.
Sparaliżowała w ten sposób ruch w centrum na kilka godzin. Ale co tam, ważne, żeby nie musiała nadwyrężać nóg spacerem z parkingu.Ewa Kopacz czuła się w czwartek bezkarna, bo przyjechała na spotkanie z Hanną Gronkiewicz-Waltz (56 l.). Ta zresztą wcale nie okazała się lepsza. Swoje auto zatrzymała zaraz przed limuzyną minister. Za takie bezczelne łamanie przepisów ktoś inny zostałby surowo ukarany przez funkcjonariuszy drogówki. Ale policjanci nie zdecydowali się wlepić mandatu ani prezydent Warszawy, ani jej koleżance – pani minister. Szkoda, nikt nie powinien uważać, że stoi ponad prawem.
[MIEŚ]
e-fakt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz