– Gdyby to mi się przytrafiło, złożyłabym rezygnację – mówi Mirosława Kątna (Lewica) z tej komisji.
Polityczną burzę wywołały dzisiaj zdjęcia opublikowane w „Fakcie“. Widać na nich biesiadujących młodych ludzi w ośrodku wypoczynkowym pod Poznaniem. Młodzieżówka PiS pije piwo i wódkę. Według gazety, działacze mieli też wykrzykiwać wulgarne uwagi pod adresem polityków z PO.
Toast wznosi młodzieniec z charakterystyczną blond czupryną. Mimo że twarze pijących są celowo zamazane, to i tak łatwo można rozpoznać Jarosława Krajewskiego z Rady Warszawy. Jako wiceszef komisji etyki zajmuje się „rozpatrywaniem spraw radnych, wobec których postawiono zarzuty, iż naruszają powszechnie przyjęte zasady etyczne bądź zachowują się w sposób nieodpowiadający godności radnego lub godności rady“. Czy teraz sam będzie rozpatrywał swoją sprawę? – Komisja zajmie się tym na wniosek jakiegokolwiek radnego. Działalność w komisji to forma zaufania i wyróżnienia. Nie ma wobec jej członków taryfy ulgowej – mówi Mirosława Kątna.
Krajewski przyznaje, że pił, ale tylko dwa piwa. – Wiedziałem, że następnego dnia po mszy świętej będę wracał do Warszawy samochodem. Trudno jest chyba radnemu zarzucić, że wypił dwa piwa w sobotni wieczór za prywatne pieniądze. Tam nikt nie robił ani głupich znaków czy min - twierdzi. Dodaje, że sam nie krzyczał, ale nie próbował uciszyć kolegów. – Nie miałem na nich wpływu – mówi Krajewski.
Oprócz niego na szkoleniu było 15 innych działaczy PiS z Warszawy m.in. Mateusz Tomala, wolski radny. – Nie pokrzykiwałem. Jakieś śpiewy były, paru osobom mogło się coś wymsknąć. Ale to incydenty – bagatelizuje sprawę.
Starszy kolega radnych z młodzieżówki, poseł PiS Karol Karski, gdy był przewodniczącym Rady Warszawy, podpisał się pod „Zasadami etyki radnego m.st. Warszawy“, według których radny powinien unikać zachowań, które mogą godzić w dobre imię rady. Powinien też szanować godność innych osób.
Życie Warszawy
blik, rr
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz