2007/11/22

Miejski spot informacyjny czy wyborcza kampania

Działacze Prawa i Sprawiedliwości zarzucają władzom miasta, że za pieniądze podatników nakręciły reklamówkę Platformy Obywatelskiej.
Na pierwszym planie ukwiecone rondo ONZ, w głębi robotnicy krzątający się przy przebudowie torów tramwajowych w Al. Jerozolimskich. W tle słychać głos lektora przepraszający za skutki remontów i przekonujący o ich słuszności.
Taki 83-sekundowy film został umieszczony na stronie internetowej www.um.warszawa.pl tuż przed wyborami parlamentarnymi. Dwa dni po tym, jak PiS wypuścił billboardy i spoty „sPOwolnili Warszawę, sPOwolnią Polskę” zarzucające władzom miasta sparaliżowanie stolicy przez źle zorganizowane remonty.
Wyprodukowanie filmu kosztowało miasto 18 tys. zł. Działacze PiS uważają, że władze stolicy emitując film, włączyły się do kampanii wyborczej do parlamentu.
– Nie może być tak, że pani prezydent wydaje miejskie pieniądze na przedwyborcze agitacje – oburzają się radni PiS. – A niestety tak to wyglądało. W tym tygodniu zwrócimy się do Hanny Gronkiewicz-Waltz z prośbą o wyjaśnienie sprawy.
Ratusz odpiera zarzuty. – To nie kampania wyborcza, a spot informacyjny dla warszawiaków – przekonuje Katarzyna Ratajczyk, szefowa Biura Promocji Miasta.
Film zrealizowała mała firma FREEBEE. Jak twierdzą miejscy urzędnicy, sama się zgłosiła do ratusza w kwietniu i ponowiła swoją ofertę na przełomie lipca i sierpnia.
– W momencie, kiedy rozpoczęły się inwestycje drogowe, Biuro Promocji potrzebowało szybko zrealizować krótki film informacyjny o tym, co się dzieje w mieście – tłumaczy rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk. I wyjaśnia dalej, że firma została wynajęta po przeanalizowaniu otrzymanych propozycji przez naczelnika Wydziału Internetu Łukasza Grabowskiego.
Inną wersję przestawiają właściciele firmy.
– Prawdopodobnie zostaliśmy „wyguglowani” przez kogoś z miasta. To Łukasz Grabowski zgłosił się do nas z prośbą o przedstawienie oferty. Przedstawiliśmy i zostaliśmy wybrani – wyjaśnia Piotr Chałupko.FREEBEE na swojej stronie internetowej napisała, że istnieje na rynku od 2004 roku. Jednak w swoim portfolio szczyci się np. realizacją spotu reklamowego, który powstał w... 1994 roku.
– Nie jest to żadna pomyłka czy przekłamanie. Reklamówkę zrobili kiedyś dwaj nasi pracownicy, później ją trochę poprawiliśmy i dlatego znalazła się wśród naszych osiągnięć – tłumaczy Piotr Chałupko.
Sprawdziliśmy, czy miejski filmik rzeczywiście powinien kosztować aż tyle. O pomoc poprosiliśmy firmę OS3 uchodzącą za jedną z najdroższych na rynku. Marcin Maj po obejrzeniu spotu i przeanalizowaniu kosztów wycenił jego zrobienie na 10 tys. zł.

dr Michał Kuziak,
specjalista Marketingu Internetowego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie
Nie mam wątpliwości, co do idei informowania mieszkańców o tak uciążliwych dla nich remontach za pomocą spotu filmowego. Od dawna wiadomo, że obraz ma dużo większe znaczenie niż słowa, jest łatwiejszy w odbiorze niż tekst. Gorzej oceniam jakość tego filmu. Niezrozumiały jest scenariusz. Żeby zrozumieć, co autorzy chcieli nam przekazać, musiałem obejrzeć go kilkakrotnie. Nieczytelne są wykresy – mają za małe litery. Cały film przypomina propagandową kronikę filmową z czasów PRL. Nie jest to więc wyższa szkoła komunikowania.
Film można obejrzeć na stronie
http://www.um.warszawa.pl/

Autor: Amelia Panuszko
Źródło: Rzeczpospolita

Brak komentarzy: