2007/11/03

Donosimy na Boniego

Michał Boni skarżył się, że SB szantażem zmusiła go do współpracy. Jak się okazuje, nie taka z niego ofiara.
Od ponad czterech lat w opolskiej prokuraturze toczy się śledztwo dotyczące wielomilionowych niegospodarności w Elektrow-ni Opole, jakich dopuścił się jej dawny zarząd. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Sprawa jest wielowątkowa i dotyczy m.in. usług, jakie zewnętrzne firmy doradcze powiązane z politykami świadczyły na rzecz elektrowni. Jedną z nich była Profile-dialog specjalizująca się w doradztwie personalnym. W czasie gdy Profile-dialog pracowała dla elektrowni, Michał Boni był jednocześnie jej prezesem, współwłaścicielem i przez pewien czas szefem gabinetu politycznego ówczesnego wicepremiera oraz ministra pracy i polityki socjalnej Longina Komołowskiego.
Z tytułu umów zawartych z elektrownią spółka Boniego dostała prawie 600 tys. zł.
Zastrzeżenia co do umów między elektrownią i spółką Boniego miała Najwyższa Izba Kontroli, gdyż zawierane były w tzw. trybie zamówień z wolnej ręki (czyli bez przetargów). W sytuacjach gdy specyfika danej usługi, ani szczególna sytuacja nie wymagała bezwzględnie zastosowania tego trybu. Ocena ta jest tym bardziej uprawniona, że praktyka ta dotyczy w zasadzie usług o znacznej wartości, a ważność zawartych umów często była przedłużana w formie aneksów – czytamy w raporcie NIK. I tak np. Boni najpierw podpisał umowę na 195 tys. zł, później aneksem zamienił ją na 235 tys. zł.
W końcu się rozmyślił i w efekcie kolejnego aneksu dostał ponad 247 tys. zł. W kolejnej umowie było podobnie. Najpierw zażyczył sobie 223 tys. zł, zaraz podpisał aneks na 326 tys. zł, by znów się rozmyślić i łyknąć w końcu 347 tys. zł!
Według NIK działając w ten sposób, to znaczy przyjmując tańsze oferty, które potem drożały, zarząd elektrowni uniemożliwiał innym potencjalnym oferentom dostęp do określonych zamówień, ograniczył zasadę jawności postępowania, nie przestrzegał zasad wolnej i uczciwej konkurencji oraz możliwości wyboru najkorzystniejszej oferty. W opinii NIK niektóre badane zlecenia dla zewnętrznych firm były niecelowe z racjonalnego punktu widzenia. Krytycznie o usługach spółki Boniego wypowiadali się związkowcy ze Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego Elektrowni Opole S.A. W piśmie do ówczesnego ministra skarbu Emila Wąsacza zarzucili zarządowi elektrowni wyrzucanie pieniędzy w błoto na niepotrzebne i kosztowne opracowania i programy.
Podejrzenie kontrolerów NIK oraz związkowców wzbudzało to, że Boni jako szef gabinetu politycznego ministra i jednocześnie szef oraz współwłaściciel prywatnej spółki wykonując zlecenia dla państwowej firmy, jaką jest elektrownia, wykorzystywał stanowisko do załatwiania swoich geszeftów.
Konfliktu interesów nie widzi obecna szefowa Profile-dialog Elżbieta Rosiak, była wysoka urzędniczka dawnego Ministerstwa Pracy. W rozmowie z „NIE” zaprzeczyła, że Profile-dialog otrzymała zlecenia dzięki politycznym naciskom czy protekcji, gdyż to elektrownia zwróciła się do firmy z ofertą współpracy. A to, że Michał Boni pełnił polityczną funkcję jednocześnie będąc współwłaścicielem spółki, która robi interesy z firmą należącą do skarbu państwa, nie jest przecież naruszeniem prawa.
•••
Gdyby działo się to w cywilizowanym kraju, np. Francji, Szwecji czy Niemczech, wywołałoby skandal i przekreśliło raz na zawsze karierę polityczną takiego delikwenta. W Polsce liczą się jednak historyczne bazgroły leżące latami w teczkach specsłużb, a nie współczesne zdarzenia wskazujące na wykorzystywanie pozycji polityka dla prywaty.
Źródło: NIE
ANDRZEJ SIKORSKI

Brak komentarzy: