2012/08/08

POsady po warszawsku, czyli stanowiska dla swoich z Platformy

Sami swoi na państwowym cd. Dla działacza partyjnego, który stawia na administrację, Warszawa to miejsce wielkich możliwości. Często to partyjny klucz, a nie konkursy, decyduje o obsadzie stanowisk

PO rządzi Warszawą od 2006 r. Wcześniej w koalicji z SLD, teraz samodzielnie. Drugą kadencję prezydentem jest Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceszefowa partii. Spośród 469 radnych (łącznie w dzielnicach i Radzie Warszawy) przeszło 200 reprezentuje PO. 
Stołeczna administracja samorządowa to największy pracodawca w Warszawie - zatrudnia ok. 30 tys. osób. Blisko 8 tys. pracuje w ratuszu. Reszta - w instytucjach samorządowych, którym podlegają kluczowe dziedziny: drogi, transport, edukacja, oświata, kultura, ochrona zdrowia, sport itd., oraz w 36 miejskich spółkach. Prezydent Gronkiewicz-Waltz podkreśla, że bierze pełną odpowiedzialność za obsadę zarządów i rad nadzorczych w miejskich spółkach. Zrobiła to po to, by w jej imieniu pilnowali majątku miasta. - Zasady uważam za dobre, nie zmienię ich - mówi Gronkiewicz-Waltz. - Moi przedstawiciele są w radach nadzorczych i tam zostaną. Jako prezydent odpowiadam za majątek tego miasta. Muszę zachować bieżący wpływ na to, co dzieje się w miejskich firmach. 

Model wprowadziła w pierwszym roku prezydentury, mówiła o tym publicznie. - To są wzorce z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, gdzie pracowałam - tłumaczy. - W radach nadzorczych pracują merytoryczni urzędnicy. Nie zatrudniam rodzin, czyjegoś brata czy syna, ani działaczy PO jedynie dlatego, że mają legitymację partii. Kryterium była i jest fachowość. I nie jest tak, że wszyscy zasiadający we władzach spółek są z PO. 

Sięga po statystyki. Rok 2006, gdy po raz pierwszy wygrała wybory: scheda po PiS to 54 spółki, 209 miejsc w radach nadzorczych, 91 posad w zarządach. W 2012, piątym roku jej rządów w stolicy, spółek jest 36. - Ubyło kilkanaście, co zawdzięczam kontroli moich współpracowników - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz. Do końca roku stan posiadania spadnie do 32 spółek. Kolejne statystyki. Rady nadzorcze miejskich firm - 145 osób. Wśród nich 36 z ratusza, 16 działa w partii. Zarządy spółek - 60 posad prezesów i ich zastępców. Trzy osoby wysłał ratusz, są bezpartyjne. Reszta to ''ludzie z zewnątrz'', siedmiu z legitymacjami Platformy. 

Zasady a życie
Reguły obsady stanowisk dla prezydenckich emisariuszy są sztywne. Wiceprezydenci, skarbnik, sekretarz miasta i wybrani burmistrzowie dzielnic mają miejsca w radach nadzorczych firm strategicznych. To m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, Pałac Kultury, Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, Miejskie Zakłady Autobusowe, Tramwaje Warszawskie. Do mniej znaczących spółek idą dyrektorzy z ratusza. W radach zarabia się średnio od kilkunastu do 40 tys. zł rocznie. Jest limit - dwie rady na człowieka. 

Krzyszof Bugla (PO), burmistrz Żoliborza, jest w jednej radzie: Szybkiej Kolei Miejskiej. - Nie czuję się osobą z nadania politycznego - zastrzega Bugla. - Mam kompetencje. Jestem radcą prawnym. W radzie jestem od pięciu lat. Spółka w tym czasie bardzo się rozwinęła.

Inni członkowie rady SKM-ki z klucza partyjnego to Krzysztof Skolimowski (wicemarszałek Mazowsza z PO), Grzegorz Pietruczuk (wiceburmistrz Bielan i radny województwa z SLD). Rafał Miastowski, burmistrz Woli i sekretarz zarządu mazowieckiej PO, zasiada w radzie spółki zarządzającej nieruchomościami na Ochocie. 

Strategiczną spółkę MPWiK kontroluje burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski. Utrzymał zaufanie partii mimo głośnej sprawy przydziału mieszkania komunalnego - dostała je mama zaprzyjaźnionej z burmistrzem urzędniczki. Przydział odbył się poza kolejką i z wątpliwym uzasadnieniem. PO wręczyła mu ''żółtą kartkę'', ale wkrótce ''jedynkę'' na wyborczej liście i ponownie stanowisko burmistrza.

Jedną radę nadzorczą ma także burmistrz Wilanowa Ludwik Rakowski. Jest w radzie Pałacu Kultury i Nauki, razem z kolegami partyjnymi - Mirosławem Korzebem, dyrektorem Teatru Guliwer, który kieruje radą, oraz Andrzejem Zygułą, byłym wiceburmistrzem Żoliborza. Z tego grona Rakowski jest najbardziej zapracowany. Oprócz posady burmistrza ma mandat radnego sejmiku, z rekomendacji PO jest jego przewodniczącym. 

Inny polityk PO, były burmistrz Woli Marek Andruk obecnie prezesuje Miejskiemu Przedsiębiorstwu Taksówkowemu. Sprawdza się w biznesie podobnie jak Magdalena Rogozińska z bemowskiego koła Platformy, która stoi na czele Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Pogrzebowych. Andruk podkreśla, że jego umiejętności menedżerskie były znane. W latach 90. pracował jako dyrektor oddziału banku, a jako samorządowiec zasiadał w kilku radach nadzorczych. - Mam stosowne kursy. Stąd oferta. A konkursu nie było, bo nie ma takiego obowiązku - mówi. 

Są też i takie spółki, które nie wiadomo właściwie, czym się zajmują. Przykład: Wola Sport sp. z o.o. (w likwidacji). Powstała w 2001 r., by zbudować pływalnię. Rok później zbudowała. Miejscy radni zadecydowali o postawieniu jej w stan likwidacji dopiero dwa lata temu. Mimo to Wola Sport istnieje do dziś. Szefem rady nadzorczej jest tam Jacek Duchnowski, działacz PO, wiceburmistrz Ursusa. Dostaje za to ok. 10 tys. rocznie. Teraz w ratuszu zapewniają, że spółka już ostatecznie zniknie do końca roku.

Radni sobie radzą

Osobna grupa członków rad nadzorczych to radni. Zasada jest taka, że radni Warszawy nie mogą zasiadać w radach nadzorczych miejskich spółek ani zarządzać tymi spółkami. Radnych sejmiku województwa to jednak już nie dotyczy. I tak mazowiecka radna PO Elżbieta Lanc - zwana ''wędrującą'', bo wcześniej była i w PiS, i w PSL - jest wiceprezesem zajmującego się wynajmem żurawi samochodowych miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Maszynami Budownictwa ''Warszawa''. Pensja - ponad 88 tys. rocznie. Do 2011 r. dorabiała równocześnie w innej miejskiej firmie budowlanej (przejęło ją w tym roku MPO), gdzie miała pensję ponad 69 tys. rocznie. Oprócz tego zasiada w radzie nadzorczej MPWiK w 12-tysięcznym Węgrowie. Inna radna PO z sejmiku Urszula Kierzkowska jest burmistrzem Woli i zasiada w radzie nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Ogrodniczych.

W stołecznej drużynie PO najpopularniejsze są rajdy do instytucji podległych sejmikowi, gdzie Platforma ma koalicję z PSL, oraz do firm wojewody. 

Numer jeden to Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych. Szczególnie popularna jest w środowisku PO z Targówka. To właśnie tam ton nadaje wspomniany już wicelider miejscowych struktur Michał Jamiński, jednocześnie pracownik Mazowieckiej Jednostki.

Bardzo dobrze radzą sobie radni specjalizujący się w likwidacjach. Nieznana bliżej z wystąpień publicznych - autorka tylko jednej interpelacji - miejska radna PO Dorota Lutomirska w 2011 r. została likwidatorką podległego ministrowi skarbu Przedsiębiorstwa Budowlano-Usługowego ''Holbud''. W oświadczeniu za 2011 r. wykazała zarobki z umowy-zlecenia na ponad 136 tys. Od 2009 r. była zarządcą komisarycznym w tym przedsiębiorstwie. W 2009 i w 2010 r. też miała umowy-zlecenia na podobne kwoty. Chcieliśmy zapytać, co robi jako likwidator i jak się dostała na to stanowisko. Odmówiła rozmowy.

lektury oświadczeń majątkowych klubu PO w radzie miasta wynika, że większość z 33 radnych pracuje w sektorze publicznym. Kariery nabierają tempa po roku 2007. Gdy do wygranej PO w Warszawie doszedł sukces krajowy, z urzędów, ministerstw, rad nadzorczych zaczęła się wyprowadzać poprzednia ekipa rządząca. Na liście pracodawców: Łazienki Królewskie, Ministerstwo Kultury, Kancelaria Sejmu, urząd marszałkowski, spółka Exatel, której głównym udziałowcem jest Polska Grupa Energetyczna, Polski Holding Nieruchomości. Wśród rad nadzorczych Agencja Rozwoju Mazowsza, Szpital Mazowiecki w Garwolinie, Mazowiecki Regionalny Fundusz Pożyczkowy.

Ursynów rządzi

Tomasz Sieradz, radny i wiceszef koła Ursynów, do zeszłego roku miał umowę-zlecenie na zarządzanie państwową Centralą Nasienną w Warszawie. Teraz jest p.o. dyrektora Mazowieckiego Urzędu Pracy. W oświadczeniu majątkowym za 2011 r. podaje też zarobki z urzędu gminy w Jaktorowie, Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych, urzędu miasta w Tarczynie, stołecznego ratusza oraz dietę radnego.

Chcieliśmy zapytać Sieradza o posadę w urzędzie pracy, ale nie odbiera telefonu. Komentarza udzielił jego polityczny przełożony poseł Marcin Kierwiński. - O sprawie wiedziałem. Uważam, że to dobry wybór - mówi poseł. - Tomasz Sieradz to osoba doświadczona, wieloletni samorządowiec. Ma kompetencje.

Co z Centralą Nasienną? - Nie mam pojęcia - odpowiada poseł. - Wiem, że Tomasz Sieradz od pewnego czasu pracował jako główny specjalista w WUP, a teraz jest szefem, bo zwolniło się stanowisko - wyjaśnia poseł. Potwierdza, że Sieradz jako ''pełniący obowiązki'' nie potrzebował konkursu.

- Nie ma ani jednego przykładu członka PO, który byłby zatrudniony tylko dlatego, że jest funkcjonariuszem partyjnym - mówi poseł Andrzej Halicki, szef PO na Mazowszu. - Odróżniajmy sytuację, gdy ktoś ma poglądy polityczne i pracuje, od sytuacji, że dzięki temu, że ma takie poglądy polityczne, to pracuje. Wśród członków partii z Mazowsza nie znajdziecie ani jednego przypadku zawodowej nominacji, która nie miałaby charakteru merytorycznego.

Sprawdziliśmy w klubie radnych i dzielnicowym kole PO na warszawskim Ursynowie. To matecznik posła Halickiego, którym kierował do 2009 r. Większość radnych zawodowo związała się z sektorem publicznym. Niektórzy już po tym jak zostali wybrani. To np. Sylwia Krajewska (pracuje w Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa).

Halicki nie odpowiada

Chcieliśmy zapytać posła Halickiego o te przypadki, ale nagle się rozłączył. Kiedy oddzwoniliśmy, poprosił o telefon za 40 minut. Później już nie odebrał. Halicki to znacząca postać PO na Mazowszu (jest szefem) i w Warszawie, którą rządzi Małgorzata Kidawa-Błońska. - Andrzej to człowiek Grzegorza Schetyny. Gdy partia po rozstaniu z Pawłem Piskorskim odprawiała jego ludzi z Warszawy, Halicki występował jako ten, który ''ma rozeznanie w strukturach'' - opowiada jeden z działaczy PO. - Pomagał Gronkiewicz-Waltz przed wyborami samorządowymi w 2006 r. 

Dwa lata temu Halicki stanął na czele mazowieckiej PO, ze znaczącym wsparciem posła Marcina Kierwińskiego zwanego ''małym Schetyną'', ze względu na talenty organizacyjne. 

Kierwiński to jeden z szeregowych działaczy PO, którzy zrobili kariery po 2006 r.: był radnym, szefem klubu PO, wiceprezesem spółki Modlin budującej lotnisko, pracował w radzie nadzorczej należącej do wojewody firmy Kaskada. Pod koniec kadencji zmienił samorząd na wojewódzki i fotel wicemarszałka sejmiku, któremu podlegała Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych.

2010 r. - mandat radnego sejmiku, rok później Sejm. Podobnie w partii. Kierwińskiego można znaleźć na wszystkich poziomach: sekretarz zarządu na Mazowszu, zastępca Kidawy-Błońskiej, szef koła PO na Ursynowie. 

Podobnie jak Halicki ma opinię ''kadrowego''. Działacze zapamiętali obu polityków z układania list samorządowych, które w kluczowej dla Hanny Gronkiewicz-Waltz radzie miasta zdominowali zwolennicy Grzegorza Schetyny. Nasi rozmówcy mówią jednak, że legendy o ich możliwościach są przesadzone. Że owszem, rozdawali karty, ale w poprzedniej kadencji samorządu, gdy PO obok ''kadrowych'' miała strzegącego swoich wpływów koalicjanta z SLD . 

Po 2010 r. PO rządzi miastem sama. - Powstało dużo lokalnych układów i lokalnych liderów, którzy umacniają pozycję, wprowadzając zaufanych do różnych instytucji. Skala miasta pozwala zrobić to bez rozgłosu - słyszymy. O ten wątek ''kadrowych'' nie zdążyliśmy zapytać posła Halickiego. Poseł Kierwiński wypowiedział się tak: - Absolutnie nic mi o tym nie wiadomo. - Oburza mnie założenie, że wszyscy politycy to świnie i jak te świnie wchodzą do firm, to dają pokaz niekompetencji - komentuje sytuację jeden z warszawskich samorządowców. - Z tym bywa przecież różnie. Kolesiostwo było, jest i będzie. Ale przynajmniej ludzie z Platformy mają wyższe kwalifikacje od nominatów PiS. 
Gazeta Wyborcza

Brak komentarzy: