2009/05/03

Halo, tu mówi poseł. Proszę wstrzymać ten lot

Lubiński poseł PO Norbert Wojnarowski bez wątpienia jest politykiem o wielkim sercu i zawsze gotowym do niesienia pomocy. Niedawno wstrzymał nawet odlot samolotu z Wrocławia do Warszawy, by na pokład mogły dostać się dwie spóźnione pasażerki. A że były to jego bliskie krewne? To już zupełny przypadek.
Wrocławskie lotnisko im. Mikołaja Kopernika, 3 kwietnia. Ok. godz. 20.15 obsługa kończy odprawę pasażerów lotu LO 3860. To ostatni tego dnia samolot do Warszawy. Kilkanaście minut później, kiedy samolot jest już gotowy do startu, w kasie zjawiają dwie spóźnione kobiety. Chcą kupić bilety, ale odprawa jest już zamknięta, więc kasjerka - zgodnie z procedurą - odmawia. Kobiety odchodzą, ale za chwilę wracają w towarzystwie mężczyzny.

Ten jeszcze raz prosi u umożliwienie kupna biletów. Znów odmowa. Mężczyzna sięga więc za telefon. Rozmawia z kimś, tytułując go "prezesem". Po chwili dzwoni telefon w kasie. Pada polecenie: wstrzymać odlot samolotu i sprzedać bilety.
Kim jest wpływowy dżentelmen, który jednym telefonem potrafi wstrzymać odlot samolotu? To Norbert Wojnarowski, poseł Platformy Obywatelskiej, szef tej partii w powiecie lubińskim. Spóźnialskie to jego krewne. Kim jest "prezes", z którym przez telefon rozmawiał poseł? Tego nie udało nam się ustalić.

Rzecznik LOT Andrzej Kozłowski: - Rzeczywiście tego dnia doszło do pewnego opóźnienia związanego z wprowadzeniem pasażerów na pokład. Do kasy portu we Wrocławiu już pod zakończeniu procedur związanych z odprawą, zgłosiły się dwie kobiety bez biletów. Po decyzji centrum operacyjnego w Warszawie uruchomiono kasę i umożliwiono im zakup biletów. "Gazeta": - Czy w tej sprawie interweniował poseł Norbert Wojnarowski, a jedną ze spóźnionych pasażerek była jego żona?

Kozłowski: - Nie mam takiej wiedzy. W notatce operacyjnej nie ma takiej informacji. Natomiast ze względów bezpieczeństwa nie udzielamy informacji o osobach znajdujących się pokładzie.

Przez ten incydent samolot, który według planu w Warszawie miał być o godz. 21.50, o godz. 21.30 dopiero rusza z Wrocławia. Być może wiedząc, jak ważne osoby ma na pokładzie, w stolicy ląduje już tylko z 29-minutowym spóźnieniem.

Jak wstrzymać kilkudziesięciotonową maszynę, chcieliśmy zapytać bohatera zdarzenia. Poseł Norbert Wojnarowski z wrodzoną skromnością uznał jednak najwyraźniej, że nie ma się czym chwalić. Jego asystentka długo zapewniała, że "oddzwoni, ale na razie pan poseł ma spotkanie". Później - jak się okazało - poseł ze spotkania wyszedł, wyłączył telefon i był nieuchwytny.

Rodzina Wojnarowskich to w Lubinie prawdziwa potęga. Ojczym posła - Marek - jest właścicielem jednej z największych w kraju agencji obrotu wierzytelnościami i szefem klubu radnych PO w radzie powiatu lubińskiego. To postać wpływowa: w swojej firmie zatrudnia m. in. wiceprzewodniczącą tej rady Barbarę Schmidt. Ma też wpływy w mediach: jego była pracownica jest szefową lokalnej telewizji kablowej, w której głowa rodziny Wojnarowskich jest stałym gościem. Kolejny z rodu - Kamil, brat posła - jest w Lubinie radnym miejskim.


Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław
Harłukowicz

Brak komentarzy: