2012/09/02

Rodzinnie związki w PSL. Na wysokim szczeblu

Ponad 121 tys. zł zapłacił komitet wyborczy PSL spółce Michała Grzeszczaka. Tak się składa, że Michał jest synem Eugeniusza - dziś wicemarszałka Sejmu, rok temu szefa sztabu ludowców. - To przejaw zbyt intensywnego wspierania własnej rodziny przez polityka - uważa Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego

O rządzonej przez PSL 14-tysięcznej Słupcy pisaliśmy tydzień temu w tekście "Sami swoi w Słupcy".

Bohaterami tekstu byli wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak, jego żona i syn Michał, który od ponad roku prowadzi lokalną gazetę - "Głos Słupcy". Pismo wystartowało w marcu 2011 r. - pół roku przed wyborami do Sejmu. Wydaje je spółka Cessans, którą Michał Grzeszczak utworzył wraz z Dariuszem Mikołajczykiem, prezesem firmy meblarskiej i działaczem PSL. Pismo wspierają płatnymi ogłoszeniami samorządy miejski i powiatowy - kierowane przez burmistrza i starostę z PSL.

Czy gazetę młodego Grzeszczaka wspiera także PSL? Gdy zapytaliśmy go o to w czerwcu, zaprzeczył. Dziennikarze konkurencyjnego "Kuriera Słupeckiego" ujawnili jednak wczoraj, że w archiwum Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie znajdują się faktury świadczące, że w trakcie ubiegłorocznej kampanii wyborczej - w ciągu zaledwie dwóch miesięcy (wrzesień/październik) - spółka Michała Grzeszczaka otrzymała od komitetu wyborczego PSL ponad 121 tys. zł. W tym samym czasie Eugeniusz Grzeszczak był szefem sztabu wyborczego PSL.

Wicemarszałek problemu nie widzi

Spółka Grzeszczaka juniora świadczyła regularne usługi ogólnopolskiemu komitetowi wyborczemu PSL i Grzeszczakowi seniorowi. Za niemal 23 tys. zł wydrukowała ulotkę-list wyborczy, wynajęła lawetę wyborczą, wydała plakaty i banery wyborcze, a także cukierki dla wyborców, przygotowała stronę internetową Grzeszczaka, koszulki z wizerunkiem kandydata, banery wyborcze. Na łamach gazety Grzeszczaka juniora pojawiły się artykuły sponsorowane, Cessans prowadził też kampanię SMS-ową i mailową, a za ponad 13 tys. zł zaopatrzył kandydata w tysiąc długopisów, tysiąc notesów, tysiąc podkładek pod piwo, tysiąc zawieszek zapachowych oraz tysiąc zapalniczek. Wreszcie za ponad 18 tys. zł wydrukowała gazetkę wyborczą.

Co na to Michał Grzeszczak, syn Eugeniusza? Choć z dziennikarzami kontaktuje się tylko mailem, nie odpowiedział na nasze pytania. A Eugeniusz Grzeszczak? Wicemarszałek Sejmu nie widzi nic złego w tym, że sporą część pieniędzy komitetu wyborczego PSL zarobiła firma jego syna. - Przecież PSL nie dawał mojemu synowi żadnych zleceń. To były pieniądze komitetu wyborczego, a więc pochodziły ze składek kandydatów. Nie były to więc pieniądze państwowe - tłumaczy Eugeniusz Grzeszczak. I zapowiada, że z redakcją "Kuriera" spotka się w sądzie.

Zbyt intensywne wspieranie rodziny

Michał Lorentz, ekspert Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie wyjaśnia jednak, że na fundusz wyborczy, z którego korzysta komitet wyborczy każdej partii, składają się również pieniądze z budżetu państwa. - Zasadniczo są to trzy źródła: wpłaty kandydatów i innych obywateli, pieniądze z bieżącego rachunku partii oraz środki z subwencji państwowej. Komitet wyborczy nie ma własnych źródeł finansowania. Wszystkie środki na kampanię musi zebrać partia - podsumowuje ekspert PKW.

Grażyna Kopińska, dyrektor programu Przeciw Korupcji w Fundacji Batorego nie jest zdziwiona, że komitet wyborczy PSL zlecał usługi wyborcze firmie związanej z tą partią. - W trakcie kampanii wyborczej wszystkie partie współpracują z firmami, którym ufają i których są pewne. Ważne, by pieniądze te zostały wydane w sposób przejrzysty. Nigdy nie badaliśmy jednak, na ile ten problem dotyczy firm, należących do członków rodzin polityków - mówi Kopińska. Ale dodaje: - Znając kontekst, sytuację tę można uznać za przejaw zbyt intensywnego wspierania własnej rodziny przez polityka. 
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań

Brak komentarzy: