2011/06/06

Tusk wściekły na Schetynę. Szwagier marszałka rozbił listę PO do Senatu

arbary Zdrojewskiej, żony ministra kultury, może zabraknąć w jesiennych wyborach do Senatu. Niewykluczone, że jej miejsce zajmie senator Władysław Sidorowicz, którego PO już umieściła na szóstym miejscu na liście do Sejmu we Wrocławiu. Skąd takie zamieszanie? Działacze PO nieoficjalnie przyznają, że to przez marszałka Sejmu Grzegorza Schetynę i jego szwagra Konrada Rowińskiego

Rowiński to kandydat do Senatu z okręgu, w którego skład wchodzą powiaty m.in.: bolesławiecki, głogowski, jaworski, jeleniogórski, zgorzelecki, legnicki, złotoryjski, Jelenia Góra i Legnica.

- Tusk się wściekł. Sprawa wyszła na jaw, kiedy władze krajowe PO deklarowały, że na listach nie pojawią się członkowie rodzin kandydatów - zdradza jeden z działaczy wrocławskiej PO.
Ta zasada miała obowiązywać w całym kraju. Na start Bogdana i Barbary Zdrojewskich jeszcze na początku kwietnia też nie było zgody. Minister dostał nawet propozycję, na którą się nie zgodził, by pociągnąć wałbrzyską listę do Sejmu. Ostatecznie Zdrojewskim udało się przekonać władze PO, by z ich kandydowania nie robiły problemu. Problem powstał jednak, kiedy Zdrojewscy posłużyli Schetynie jako precedens.

Ale nazwiska tych, którzy będą się ubiegać o mandaty w Senacie, partia ma pokazać w tym tygodniu, przed sobotnim kongresem w Gdańsku.
- Dzisiaj mogę tylko powiedzieć, że będzie kilka ciekawych i miłych zaskoczeń - stwierdza ogólnikowo europoseł Piotr Borys, odpowiadający za kampanię wyborczą Platformy na Dolnym Śląsku. Nieobecności Zdrojewskiej komentować nie chce. Tak samo jak ewentualnej obecności wśród walczących o Senat Józefa Piniora. Nie jest tajemnicą, że PO zabiega o tę legendę Solidarności, byłego europosła i polityka SdPl. Ale nie ona jedna. Piniora chce ściągnąć do siebie również SLD. Mówi poseł Janusz Krasoń, szef dolnośląskich struktur tej partii: - Czekamy na jego ostateczną decyzję. Nie jest związany z Sojuszem, ale chciałbym, żeby znalazł się na naszych listach.
Pinior unika jakichkolwiek rozmów na ten temat. Platformę jednak goni czas, bo po 11 czerwca zamierza już zacząć przekonywanie do siebie wyborców. Nie może tego robić bez kandydatów, a o tych do Senatu rozmawia bardzo niechętnie.

Niemal pewne są trzy nazwiska: Jarosława Dudy i prof. Leona Kieresa, który zawalczy o mandat w podwrocławskich powiatach. W Wałbrzychu wystartuje zaś obecny senator Stanisław Jurcewicz. Kiedy PO ogłosi nazwiska wszystkich chętnych do Senatu, będzie jedyną partią w kraju, która wyłożyła już niemal wszystkie karty na stół. Premier ma obsadzić każde z 12 miejsc na wszystkich listach partii.

Karty wyłożył też Tomasz Misiak, którego PO nie chciała po tym, jak w 2009 r. związana z nim firma Work Service podpisała z Agencją Rozwoju Przemysłu umowę na doradztwo dla pracowników zwalnianych ze stoczni w Gdyni i Szczecinie. W 2008 r. Misiak był przewodniczącym senackiej Komisji Gospodarki Narodowej. Ale "tematu Misiaka" w jesiennych wyborach w PO nie było. Czy podejmie go teraz Polskie Stronnictwo Ludowe? Tak pod koniec ubiegłego tygodnia pisał jeden z tabloidów. Misiak zaprzecza: - Takich rozmów nie było. Gdybym dostał taką propozycję, to się nad tym zastanowię. Duchowo do pracy wicepremiera Waldemara Pawlaka jest mi bardzo blisko. Misiak jest pewien, że wystartuje z własnego komitetu.

Magdalena Kozioł

Brak komentarzy: