2009/08/28

Znana zaradna radna już poza radą Warszawy

Wydarzenie bez precedensu w stołecznym samorządzie. W reakcji na nasze artykuły Rada Warszawy niemal jednomyślnie usunęła ze swoich szeregów Małgorzatę Załęcką z rządzącej miastem PO, a wcześniej z PiS.
Chodzi o złamanie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej na miejskim majątku. Obowiązuje, by radni nie wykorzystywali swojej pozycji politycznej do robienia interesów. Tymczasem, jak podaliśmy dwa miesiące temu, Małgorzata Załęcka miała udziały w kancelarii prawno-księgowej, która wynajmuje od władz Warszawy lokal na Grochowie. Kara za złamanie tego zakazu to strata mandatu.

- Muszę przyznać się do błędu. Wynikał z niewiedzy, ale błędów nie robi tylko ten, kto nic nie robi - usprawiedliwiała się podczas wczorajszej sesji Małgorzata Załęcka. Obwiniła urzędników i miejskich prawników. - Wszystkim mówiłam, że zostaję wspólnikiem kancelarii i wynajmuję lokal. Dostałam gratulacje, że wreszcie mam pracę. Mogłam oczywiście zmanipulować i ubiegać się o posadę w innych urzędach. Czy to byłoby bardziej etycznie? - pytała. Potem próbowała przekonać, że w wynajętym lokalu nie zdążyła nawet rozpocząć działalności. A gdy się przypadkiem dowiedziała, że łamie prawo, zrzekła się udziałów w kancelarii.
- Zamiar prowadzenia działalności gospodarczej to nie to samo co działalność. Jeśli uznacie, że złamałam ustawę, podejmiecie krzywdzącą decyzję - mówiła do radnych. Jednak ich nie przekonała. Rada bez dyskusji pozbawiła ją mandatu.

- Oddaj mieszkanie! - krzyczeli pod jej adresem przybyli na sesję działacze Komitetu Obrony Lokatorów.

- Nie oddam, bo nikomu nie zabrałam - odpowiadała Załęcka.

- Ale dostałaś szybciutko! - krzyczała sala.

Tym razem chodziło o opisany przez "Gazetę" przydział lokum komunalnego w tym samym budynku co kancelaria. Małgorzata Załęcka dostała się do rady z listy PiS. Wraz z jej staraniami o miejsce w klubie rządzącej PO zbiegła się w czasie decyzja władz Warszawy, które w drodze zamiany przyznały jej mieszkanie: większe, lepiej położone i - co ważne - przeznaczone do wykupu nawet z 90-procentową bonifikatą. Jak przyznała nam Załęcka, w nowym lokum mieszka ze swoim partnerem życiowym Andrzejem Wilkiem. To właśnie z nim prowadziła kancelarię prawną, która wynajęła lokal od miasta.

- Mimo wszystko chciałam podziękować i życzyć owocnej pracy - powiedziała na koniec Załęcka i wyszła z sali obrad. Zgodnie z ordynacją wyborczą jej miejsce zajmie kolejna osoba z listy, z której startowała w wyborach. Radni PiS ustalili, że będzie to działaczka ich partii, związana z nauczycielską "Solidarnością" Wanda Krajewska-Hofman. Ta roszada nie zmieni jednak układu sił w radzie miasta: koalicja PO-Lewica utrzyma stabilną większość.

Małgorzata Załęcka to jedna z najbarwniejszych postaci warszawskiego samorządu. Na początku dekady próbowała swych sił w Samoobronie, bezskutecznie walcząc o mandat w Sejmie. W kolejnych wyborach parlamentarnych startowała pod szyldem Ogólnopolskiej Listy Obywatelskiej OKO firmowanej przez Stanisława Tymińskiego. Jak mówiła, wybrała ją, bo działał tam Albert Czetwertyński. A ona uważa się za nieuznane dziecko jego krewnego, księcia Seweryna Czetwertyńskiego z rzekomego związku z popularną w latach 50. artystką zespołu Śląsk Androną Linartas. Jak pisaliśmy, sąd uznał te pretensje Małgorzaty Załęckiej za bezpodstawne.
Gazeta Stoleczna
Dominika Olszewska, Jan Fusiecki

Brak komentarzy: