2007/09/06

Warszawa słabą wizytówką PO

Coraz częściej dostrzega się znaczenie polityki lokalnej dla polityki krajowej. I wiedzą o tym partie, że dobrzy lokalni liderzy potrafią przysporzyć głosów wyborczych. Platforma Obywatelska ma raczej „dobrą rękę” do liderów lokalnych, szczególnie do tych z dużych miast, co jest zgodne z wizerunkiem tej partii. Prezydenci np. Gdyni, Sopotu, czy Wrocławia zbierają dobre opinie, a ich miasta naprawdę się rozwijają. I właśnie szczególnie na tym tle widać marazm warszawski. Warszawa pod wodzą Pani Prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz jest miastem, w którym jakość życia wcale się nie podnosi, wręcz przeciwnie.
A minęło już wystarczająco dużo czasu, aby było widać pierwsze efekty tej prezydentury. Widoczny ich brak nie może być wciąż tłumaczony koniecznością porządkowania spraw po prezydenturze głównego poprzednika, którym był Lech Kaczyński. Argumenty, że wtedy się nie inwestowało, a teraz wszystko ruszyło, nie wydają się przekonujące. O przykłady nieudolności i błędów bardzo łatwo. Oto w okres jesienny Warszawa wkracza z rozgrzebanymi remontami kilku głównych ulic (Puławska, Aleje Jerozolimskie, Krakowskie Przedmieście), szykują się następne. Prace posuwają się wolno. To jednak nie tylko nieudolność wykonawcza – to także nieudolność koncepcyjna. Pisałem już w tym miejscu jakiś czas temu, że koncepcja zamknięcia ruchu samochodowego na całej długości Krakowskiego Przedmieścia przy braku sensownych alternatywnych ulic mogących przejąć ruch doprowadzi do zakorkowania części miasta. To już się dzieje, wystarczy zobaczyć jak wygląda Tamka i okolice. A poza tym cały czas uważam, że ów słynny trakt zostawiony tylko dla pieszych i autobusów będzie dość mało używany, by nie powiedzieć - martwy. Chciałbym się oczywiście mylić.
To tylko przykłady. Pokazują one, poza tradycyjną nieudolnością wykonawczą, brak wizji rozwoju miasta. Jego władze nie przedstawiły ani mieszkańcom, ani całemu społeczeństwu żadnej spójnej, próbującej nas porwać wizji przyszłości. A przecież mogły – Warszawa to centrum kapitałowe, centrum naukowe i edukacyjne, gdzie spora część populacji to studenci. To mogłoby stać się podstawą takiej wizji, zwracającej uwagę na rozwój instytucji kultury, sztuki, na rozwój miasta przyjaznego, oferującego różne możliwości rekreacji. Nic z tego. Nic nie wiem o takiej wizji. Nawet jeśli gdzieś jest, to nie przebiła się do świadomości mieszkańców. A wspomniane Wrocław, Gdynia, Sopot nabierają coraz wyraźniejszego charakteru i wykorzystują swe atuty.
Szczerze mówiąc nie bardzo interesują mnie przyczyny tego stanu rzeczy. Czy to naprawdę pozostałości przeszłości, czy trudności polityczne (co jakiś czas czytamy o napięciach między Panią Prezydent a jej partią), czy trudny koalicjant (PO współrządzi w Warszawie z LiD, co każe zastanawiać się nad skutkami ewentualnego powtórzenia takiej koalicji w skali całego kraju), czy może to, że Hanna Gronkiewicz–Waltz ma kompetencje lepiej pasujące do innych stanowisk? Naprawdę nie wiem. Widzę natomiast skutki. Widzę, jak najbogatsze polskie miasto, którego ogromnym kapitałem są mieszkańcy, w sporym stopniu marnuje swe szanse. I myślę, że może to być także dostrzegane przez warszawiaków w sytuacjach wyborczych – nie tylko przy okazji wyborów władz miasta, ale i przy okazji wyborów parlamentarnych. Tu trzeba powiedzieć wprost: przynajmniej do tej pory prezydentura Warszawy jest dla Platformy Obywatelskiej bardziej obciążeniem niż atutem.
Prof. Andrzej Rychard dla Wirtualnej Polski
źródło: www.wp.pl

Brak komentarzy: