Premier Donald Tusk był uprzejmy pozbawić Normana Davisa, wybitnego brytyjskiego historyka, prawa do wykonywania pracy w Polsce. Na spotkaniu z naukowcami powiedział zdecydowanie. - Dziś takie osoby jak Norman Davies czy amerykańscy nobliści nie mogą być promotorami na polskich uczelniach (z powodu braku habilitacji). Otóż Pan Premier się myli.
Bo Pan Premier zgodnie z koncepcją edukacji, którą lansuje jego rząd, jest najlepszym przykładem na to, co to znaczy czytać dzieła we fragmentach albo nie czytać ich w ogóle. Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym porównać do literatury się nie da, ale lektura całej ustawy przydałaby się i premierowi, i co ważniejsze pani minister szkolnictwa wyższego. Otóż Norman Davies, a także amerykańscy nobliści mimo braku polskiej habilitacji mogą być promotorami na polskich uczelniach. Umożliwia im to artykuł 20 ustawy ustęp 7. "Promotorem w przewodzie doktorskim oraz jednym z recenzentów rozprawy doktorskiej lub habilitacyjnej może być również osoba będąca pracownikiem zagranicznej szkoły wyższej lub instytucji naukowej, nieposiadająca polskiego stopnia doktora habilitowanego lub tytułu profesora, jeśli rada jednostki organizacyjnej przeprowadzająca przewód uzna, że osoba ta jest wybitnym znawca problematyki, której dotyczy rozprawa doktorska lub habilitacyjna". Jaśniej już chyba się nie da prawda, no, chyba że się uzna, że Norman Davies albo amerykańscy nobliści nie są wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach.
Czy premier tego nie wiedział? Czy ktoś go wprowadził w błąd? A może wiedział, tylko mu ta wiedza nie pasowała do koncepcji, bo to zawsze atrakcyjnie pokazać smaczny przykład będący potwierdzeniem stawianej tezy.
Taka wpadka tylko pogłębi jeszcze spór rządu Platformy Obywatelskiej ze środowiskiem naukowym. Premier nie zareagował w żaden sposób na list 44 intelektualistów, którzy apelowali do niego o wycofanie się z pomysłu zniesienia habilitacji. I bez żadnej dyskusji zażądał wsparcia programu przygotowanego przez minister Kudrycką, która nie cieszy się zbytnim poważaniem wśród naukowców. Mówiąc słowami Jarosława Kaczyńskiego, gdyby takie rzeczy działy się za rządów PiS, awantura byłaby na 24 fajerki. I słusznie. Powinna być, zwłaszcza wtedy gdy premier wykazuje się całkowitą ignorancją w sferze faktów.
Środowiska naukowe mocno wsparły Platformę w ostatnich wyborach. To właśnie głosy wykształciuchów zdecydowały o porażce PiS i zwycięstwie PO. Dziś nikt nie chce ani z nimi rozmawiać, ani ich słuchać. - To była odprawa - komentował w "Gazecie" spotkanie z naukowcami prof. Karol Modzelewski. Donald Tusk obiecywał, że rozwój kraju ma się dokonywać poprzez edukację, że edukacja jest kluczem do sukcesu. Wydawało się, że ten rząd jak żaden inny doceni rangę i wagę wykształcenia. Premier co prawda obiecał na spotkaniu z naukowcami, na którym tylko siebie dopuścił do głosu, że w zamian za wsparcie reformy, nakłady na naukę wzrosną do 2 procent PKB, ale dopiero od 2013 r. Ale jest przecież rok 2008! Kto zagwarantuje, że w 2013 r. PO w ogóle jeszcze będzie przy władzy? I czy szantażem można prowadzić dialog ze środowiskiem tak niezależnym i tak uwrażliwionym na twórczą wymianę myśli.
Premier chce serdecznego spisku w celu reformowania szkolnictwa wyższego w Polsce. Spisek można zawiązywać jednak między ludźmi, którzy sobie ufają. A tego zaufania z października 2007 roku już nie ma.
Wygląda to w ogóle kiepsko. Z reformy finansów nici, o abolicji dla emigrantów cicho, o podatkach to już lepiej nie mówić, bo każdy mówi co innego. Irlandzki cud czeka na cud. Cud przyspieszenia przede wszystkim, bo rząd jakby się zapadł w fotelach i czeka na wybawienie. Kluczowy wiceminister finansów odchodzi i mówi wprost, że rząd boi się podejmować decyzje, obawiając się, że tak czy siak prezydent zawetuje ustawy. Nie da się administrować krajem przez cztery lata, nawet jeśli sondaże szybują w górę. Kiedyś ta tendencja w końcu się odwróci, a zawiedzeni być może nie pójdą do politycznej konkurencji, ale po raz ostatni od polityki na dobre się odwrócą.
Gazeta Wyborcza
Katarzyna Kolenda-Zaleska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz