2009/07/24

Bromski: 50 procent poparcia uderzyło Platformie do głowy

Posłowie PO z partyjniacką konsekwencją bronią swojego legislacyjnego potworka, jakim jest nowa ustawa medialna. Nawet jeśli własny rozum każe im myśleć inaczej – pisze reżyser i scenarzysta
Po raz drugi już w ciągu tygodnia minister Rafał Grupiński („Dziennik”, a teraz „Rzeczpospolita”) oskarża mnie, że występując w obronie mediów publicznych, czynię to we własnym interesie jako producent seriali czerpiący zyski z telewizji publicznej. O to samo oskarża Macieja Strzembosza. Wcześniej podobne insynuacje wypowiadała publicznie pani poseł Śledzińska-Katarasińska.


Mentalność polityków

Otóż po pierwsze: nie jestem producentem, lecz scenarzystą i reżyserem. Nie produkowałem żadnych seriali telewizyjnych, owszem, napisałem i wyreżyserowałem serial „U Pana Boga w ogródku”, wyprodukowany dla TVP SA przez państwowe Studio OKO. Tak więc to nie ja zarabiam na telewizji, lecz telewizja zarabia na mnie (proszę sprawdzić wyniki oglądalności w TVP oraz wpływy z reklam przy emisji takich moich filmów, jak choćby „U Pana Boga za piecem”, „Kariera Nikosia Dyzmy”, „To ja, złodziej”, „Dzieci i ryby”, „Sztuka kochania”, „Kuchnia polska” itd.).

Przy okazji niech biuro ministra sprawdzi również, ile TVP SA zarobiła na produkowanym przez Macieja Strzembosza serialu „Ranczo”.

Podłość tych insynuacji polega na świadomym kłamstwie: Strzembosz produkował m.in. „Miodowe lata” dla Polsatu, „Kasię i Tomka” dla TVN i nie potrzebuje telewizji publicznej, żeby utrzymać się ze swojego zawodu.

Po drugie: najwidoczniej w mentalności niektórych polityków, jak pan minister Grupiński czy pani poseł Śledzińska-Katarasińska, nie mieści się, że nie zawsze działa się we własnym interesie, że są ludzie, którzy działają w interesie społecznym. No cóż, każdy sądzi według własnej miary.

Przypominam, że jako prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich mam obowiązek bronić interesu społecznego środowiska filmowców, i to zarówno tych utalentowanych, jak i tych nieutalentowanych, jak z właściwą sobie subtelnością podzielił środowisko pan minister Grupiński.

Po trzecie: ustawa medialna, której (jak wieść niesie) współautorem jest pan Rafał Grupiński, jest bublem prawnym. Uzależnia media publiczne od ministra finansów, rządu i większości parlamentarnej. Nie gwarantuje stabilności finansowej (nie da się zaplanować budżetu). Zmusza telewizję do dalszej komercjalizacji. Grozi upadkiem publicznego radia, regionalnych oddziałów TVP oraz kanałów tematycznych, takich jak TVP Kultura. Specjaliści od prawa unijnego uważają, że nie jest zgodna z prawem europejskim, co grozi koniecznością zwrotu nieformalnie uzyskanej pomocy publicznej (podobnie jak w wypadku polskich stoczni), a w konsekwencji zmierza wprost do likwidacji mediów publicznych, o czym mówią bez wyjątku wszyscy: najwybitniejsi artyści, intelektualiści, autorytety prawne i naukowe, medioznawcy, eksperci polscy i zagraniczni.

A Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w liście skierowanym do prezydenta RP wyraża zaniepokojenie projektem ustawy grożącym ograniczeniem wolności słowa w Polsce.


Nie rozumieją po polsku

Najwidoczniej jednak posłowie Platformy nie rozumieją, kiedy się do nich mówi po polsku, i z konsekwencją partyjniacką zaprzeczają rzeczom dla wszystkich oczywistym, broniąc swojego legislacyjnego potworka, nawet gdyby własny rozum kazał im myśleć inaczej. Widocznie 50 proc. poparcia w sondażach uderza do głowy.

Od lat postulujemy ideę mediów publicznych wolnych od uzależnień politycznych, z ograniczeniami w nadawaniu reklam, edukacyjnych, umożliwiających społeczeństwu dostęp do wysokiej kultury, promujących kulturę języka i obyczaju, wyznaczających mediom prywatnym wysokie standardy programowe. Stowarzyszenia twórcze, dziennikarskie i autorskie zawiązały porozumienie w tym celu już w listopadzie 2005 r.

Dziwię się, że przeciwko takim mediom i takiej telewizji publicznej występuje przedstawiciel premiera RP, minister w jego kancelarii Rafał Grupiński.

Nie oczekuję przeprosin od pana ministra Grupińskiego, uprzedzam jednak obywatela Rafała Grupińskiego, że jeśli swoje insynuacje powtórzy po raz trzeci, wymuszę takie przeprosiny na drodze sądowej.

Autor jest reżyserem i scenarzystą, prezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich

Rzeczpospolita
Jacek Bromski

Brak komentarzy: