2009/01/21

Spółka SPECjalnego znaczenia

Ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz zaparła się. Zamierza doprowadzić do prywatyzacji SPEC, mimo oporu Lewicy i PiS. Ale rajcy PO na razie nie mają ochoty wracać do pomysłu, za który zostali wyzwani od złodziei. Prezydenckim urzędnikom coraz trudniej jest forsować autorskie pomysły na Warszawę .
Potraktujmy to jak pierwsze starcie w meczu bokserskim i trenujemy przed kolejnym wyjściem na ring – mówił jeden z urzędników ratusza zaraz po burzliwej czwartkowej sesji Rady Warszawy, na której Platforma poniosła największą w tej kadencji polityczną porażkę. Zaiskrzyło nie tylko w koalicji PO – Lewica, ale także na linii radni PO – ratusz.
O co poszło? O zgodę na sprzedaż 100 procent udziałów miasta w Stołecznym Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej – to druga po MPWiK najbogatsza i największa miejska spółka. W historii warszawskiego samorządu nie było dotąd tak wielkiej prywatyzacji.
Księgowa wartość tej firmy zajmującej się dostarczaniem ciepła to ponad 720 mln zł. Transakcja miałaby przynieść do kasy miasta, lekko licząc, pół miliarda. Ale rządzącemu stolicą ugrupowaniu zabrakło większości w strategicznym głosowaniu. 26 osób (w 60-osobowej radzie) było za prywatyzacją, 28 – przeciw. Platformie (która przy pełnej frekwencji klubu i poparciu radnej niezależnej może liczyć na 29 głosów) nie udało się przekonać do pomysłu koalicyjnego partnera – Lewicy, ani nawet ściągnąć wszystkich swoich radnych na obrady. Dwie panie – Joanna Sasak i Małgorzata Załęcka – wyjechały poza Warszawę. Strategicznie? Zapewniają, że nie. Trzecia – Mariola Rabczon – rozchorowała się, a mimo to została wezwana na sesję z 40-stopniową gorączką. Poczuła się jednak tak źle, że odesłano ją z powrotem.
Powrót za pół roku?
Przeciwko prywatyzacji SPEC zmobilizowały się SLD, SdPl i opozycyjne PiS przy wtórze tłumu związkowców „Solidarności“. Pod adresem Platformy leciały gwizdy i gromkie okrzyki: „Złodzieje!“. Takiego przyjęcia radni dawno nie słyszeli. Zwłaszcza że „wybuczany“ był każdy indywidualnie – bo na żądanie PiS i przy poparciu Lewicy odbyło się głosowanie imiennie. – To nie było miłe, gdy maszerowaliśmy przez salę do mikrofonu mówić, że jesteśmy „za“, ze świadomością, że przegramy – irytuje się radna PO. – Drugi raz w kanał nie dam się wpuścić!
Platforma ma za złe miejskim urzędnikom, że słabo przygotowali się do tej sesji. Za karygodny uznali błąd w uzasadnieniu, z którego kpiła Lewica. Zamiast 500 mln zł spodziewanych wpływów z prywatyzacji SPEC widniało tam... 500 tys. zł.
Platforma wybaczyła już koalicjantowi głosowanie przeciwko prywatyzacji, ale wciąż jest obrażona za imienne głosowanie. – Może trzeba zwolnić kilku działaczy SLD ze spółek, żeby się uspokoili? – słyszymy groźbę. – Żeby daleko nie szukać, w zarządzie SPEC zasiada były szef mazowieckiego SLD Jacek Pużuk.
Wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak (autor pomysłu prywatyzacji SPEC) o zwolnieniach nie mówi. Ale podchodzi do sprawy ambicjonalnie. – Nie poddam się. Pewne wątpliwości trzeba jeszcze wyjaśnić. Ale do głosowania wrócimy – zapowiada.
– Szansa, że wrócimy, jest spora. Ale nie szybko – zastrzegał wczoraj, gdy emocje po sesji już nieco opadły, szef klubu PO Marcin Kierwiński. Radny Paweł Lech ocenia, że powtórna próba prywatyzacji nastąpi za około pół roku. – Pierwsze podejście do podwyżki czynszów też się nie udało, a kilka miesięcy później wynik był pozytywny – stwierdza. Inni nie są już tak pewni, czy scenariusz SPEC będzie analogiczny.
– Czy oni nie widzą, że my tu samodzielnie nie rządzimy i tych szabel brakuje nawet, gdy będziemy w komplecie?! Jeśli nie zbierzemy 31 głosów, nie ma sensu w tę prywatyzację brnąć – samorządowcy PO nie kryją irytacji na odgórne partyjne decyzje.
Zdobycie dodatkowych dwóch głosów będzie jednak trudne, bo i PiS, i Lewica deklarują, że zdania nie zmienią. Platforma może więc liczyć tylko na słabą frekwencję na sesji.
Skąd ta determinacja
Dlaczego ratusz jest tak bardzo zdeterminowany, że chce pozbyć się dobrze prosperującej spółki, która przynosi rocznie ok. 30 mln zł zysku i ok. 10 mln zł dywidendy do kasy miasta?
Główny argument to pieniądze w budżecie. Do 2012 r. ekipa Hanny Gronkiewicz-Waltz chce na duże budowy wydać jeszcze ok. 4 mld zł. W tym miliard miałby pochodzić z emisji obligacji. Ta operacja jednak, w związku z kryzysem finansowym, stoi pod dużym znakiem zapytania. Prywatyzacja SPEC przynajmniej częściowo załatałaby więc dziurę w miejskiej kasie.
– To jedyny powód czy jest drugie dno? – zastanawiają się samorządowcy. Mają kilka teorii. Jedni sugerują, że to realizacja odgórnych poleceń w Platformie. Na prywatyzacji sektora ciepłowniczego zależy bowiem biznesowemu lobby tej partii.
Inna wątpliwość dotyczy nowego właściciela SPEC. Głównym kandydatem do nabycia udziałów miasta wydaje się dziś Vattenfall (spółka o państwowym szwedzkim kapitale, w Warszawie właściciel m.in. Elektrociepłowni Siekierki). Radny Bartosz Dominiak (SdPl) zażądał od miasta kompletu korespondencji wpływającej do miasta w sprawie SPEC. Chce sprawdzić, czy ratusz miał już jakieś sygnały od zainteresowanych tą spółką inwestorów. – Nic nie wiem o jakichkolwiek pytaniach naszej spółki o SPEC – stwierdza Ewa Pfutzner z Vattenfalla. Ale nie wyklucza zainteresowania w przyszłości, gdy Warszawa przygotuje już ofertę prywatyzacji. – Tylko dlaczego mamy miejską własność zamieniać na państwowo-szwedzką? – pyta radny Tomasz Zdzikot (PiS).
Obiekcje wzbudza też sposób, w jaki ratusz chce sprzedawać miejskiego giganta. Zakłada on, że radni, godząc się na prywatyzację, dadzą urzędnikom carte blanche do negocjacji. Miasto zleca wycenę, ale ta jest tajna, „by nie osłabiać pozycji miasta“ aż do momentu podpisania umowy sprzedaży.
Choć specjaliści od prywatyzacji potwierdzają, że to normalna praktyka, dla radnych taki kredyt zaufania wydaje się nie do zaakceptowania. Jak inaczej ratusz miałby wynegocjować dobrą cenę za SPEC – już nie odpowiadają.
Ratusz nie przekonuje też argumentem, że zmiana właściciela SPEC nie musi oznaczać drastycznych podwyżek za ciepło. Kontrargument: ostatnie podwyżki energii wprowadzone przez RWE (właściciela dawnego STOEN) wbrew Urzędowi Regulacji Energetyki.
Zapomniane porozumienie
Jeszcze dwa lata temu SPEC został wpisany do porozumienia programowego Platformy z Lewicą jako ta spółka, która dla miasta ma (nomen omen) specjalne znaczenie i której prywatyzować nie należy. O tym jednak Platforma... zapomniała.
– Gdy mieliśmy mówić o SPEC, przyszedł radny Dominiak (SdPl), wachlując się odbitką tego porozumienia. I odświeżył pamięć – opowiadają rajcy. – Porozumienie podpisywano, gdy jeszcze nie było szczegółowych analiz i wiedzy o sytuacji warszawskich spółek. Teraz wiadomo, że SPEC jest do prywatyzacji najlepiej przygotowany – usprawiedliwia „zmianę planów“ rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.
Ratusz przekonuje, że SPEC nie będzie jedyną spółką prywatyzowaną w tej kadencji. Strategia prywatyzacji – dokument, który w tym tygodniu radni mają otrzymać z ratusza – zakłada, że do sprywatyzowania jest dziesięć z 54 miejskich firm.
Ale polityczne realia mogą nie pozwolić Platformie na realizację planów. Im bliżej wyborów samorządowych, tym trudniej będzie uzyskać poparcie w radzie. – Już teraz trudno porozumieć się z Lewicą, która zaczyna walczyć o elektorat na wybory w 2010 r. Za rok będziemy się różnić jeszcze bardziej – ocenia polityk PO.
Te różnice ujawnią się znów, prawdopodobnie za trzy tygodnie, jeśli ratusz zdecyduje się wprowadzić na sesję sprawę restrukturyzacji w stołecznej służbie zdrowia. To kolejny autorski pomysł wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka.
– SPEC to był tylko trening przed meczem. Sprywatyzować szpitali nie damy, choćbyśmy mieli zrywać sesje, boksować się i kłaść się Rejtanem – zapowiada szef warszawskiego SLD Tomasz Sybilski.
Życie Warszawy
Izabela Kraj

Brak komentarzy: