2009/01/22

Dzielnice marnotrawią pieniądze na gazetki

Większość warszawskich urzędów dzielnic wydaje własne, bezpłatne pisma. - To propaganda, która kosztuje warszawskich podatników blisko 2 mln zł rocznie - krytykowali w czwartek działacze Stowarzyszenia Obywatele dla Warszawy.
Trzecią stronę miesięcznika "Bemowo News" zajmuje wywiad z burmistrzem Jarosławem Dąbrowskim (PO) pt. "Dzielnica przyjazna mieszkańcom". Rozmówca chwali się osiągnięciami. Anonim prowadzący rozmowę nie szczędzi mu komplementów. Raz w pytaniu wtrąca: "Bemowo co i raz podchwytuje nowe niesztampowe rozwiązania". Gdzie indziej rzuca w stronę burmistrza: "Pamiętamy doskonale, jak z okazji Dnia Dziecka odwiedził pan w towarzystwie maskotki Bemowa ponad 2 tys. przedszkolaków".
Idylla do każdej skrzynki
Zdjęcie Jarosława Dąbrowskiego można też znaleźć w fotoreportażu z otwarcia boiska szkoły podstawowej przy ul. Oławskiej. Tu lokalny włodarz przecina wstęgę, a zaproszony na uroczystość biskup Piotr Jarecki strzela gola. Na bramce stoi "Bemiś", czyli ulubiona maskotka burmistrza.
Ten idylliczny obraz władzy trafia pod każdą bemowską strzechę. Burmistrz Dąbrowski zarządził bowiem, by "Bemowo News" rozsyłano do wszystkich skrzynek pocztowych w dzielnicy, a nakład sięga 50 tys. egzemplarzy.To musi kosztować. Z zestawienia, które podczas wczorajszej konferencji prasowej zaprezentowali działacze Stowarzyszenia Obywatele dla Warszawy, wynika, że "Bemowo News" to najdroższy tytuł wydawany w Warszawie z publicznej kasy. W tym roku pójdzie na niego aż 470 tys. zł. Na drugim miejscu pod względem nakładu (24 tys.) i kosztów (292 tys. zł) znalazła się tuba władz Woli "Kurier Wolski", na trzecim "Kurier Wawerski", na który zarezerwowano 170 tys. zł.
Własnych pism finansowanych z kieszeni podatnika nie mają tylko cztery z 18 warszawskich dzielnic: obie Pragi, Mokotów i Wesoła. - W sumie rocznie na prasę wydawaną przez urzędy dzielnic idzie rocznie blisko 1,9 mln zł. Do tego trzeba dodać koszty pracy i materiałów zużywanych na przygotowanie tych pisemek przez etatowych pracowników biur promocji, którzy mają to w zakresie swoich obowiązków - mówił podczas konferencji Sławomir Potapowicz, działacz stowarzyszenia, były wiceburmistrz Pragi-Południe z ramienia PO.
Nieuczciwa konkurencja
A jego współpracownik Jan Artymowski powołał się na ekspertyzę prof. Michała Kuleszy sporządzoną dla Izby Wydawców Prasy. Ekspert ds. samorządności wywodzi, że samorządy mogą wydawać własne tytuły tam, gdzie jest to jedna z niewielu dróg komunikowania się ze społecznością lokalną, np. w małych miejscowościach. Natomiast dotowanie pism w miastach z rozwiniętym rynkiem wydawniczym łamie - zdaniem prof. Kuleszy - zasadę uczciwej konkurencji, bo publiczny wydawca dysponuje pieniędzmi budżetowymi i nie musi patrzeć na rachunek ekonomiczny.
- Tego typu zarzuty dziwią w ustach polityków, którym nie przeszkadzało wydatkowanie miliona złotych z budżetu miasta na fetę z okazji otwarcia mostu Świętokrzyskiego [Stowarzyszenie dla Warszawy tworzą głównie współpracownicy Pawła Piskorskiego, byłego prezydenta Warszawy - red.] - mówi na to rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk (kłamie, bo ta impreza była z pieniędzy sponsorów, w przeciwieństwie do fety z okazji zakończenia budowy metra - HGW i jej świta zrobili sobie imprezę za publiczne pieniądze - od prawda o platformie).
- Dzięki "Bemowo News" mogę konsultować się z mieszkańcami. Na zamieszczony na pierwszej stronie numer interwencyjny dzwoni mnóstwo ludzi z drobnymi, ale uciążliwymi dla nich sprawami. Dzięki temu wiem, czym powinienem się zajmować - broni swojego pisma Jarosław Dąbrowski. Przyznaje, że w ostatnim numerze było zbyt dużo jego zdjęć. - Teraz już uważam. Znikną moje wizerunki, ale pisma będę bronił, jak niepodległości - mówi.
Jan Fusiecki
Gazeta Stołeczna

Brak komentarzy: