2009/01/08

Eurokłopoty urzędników marszałka Adama Struzika

Na nowe etaty i biura zarząd Mazowsza marszałka Adama Struzika (PSL) wydał dziesiątki milionów. - Ale biada temu, kto chce załatwić tu unijną dotację: brakuje informacji, źle pomyślany system elektroniczny zawodzi - narzekają przedsiębiorcy.
W kategorii wydatków na utrzymanie biur, opłacenie ekspertów i urzędników zajmujących się podziałem brukselskich dotacji żaden region Polski nie może równać się z Mazowszem. Wydano tu na ten cel przeszło 40 mln zł, a kontrolowany przez koalicję PO-PSL zarząd województwa powołał w tym celu specjalną instytucję: Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych. Zatrudnia ona aż 300 osób. Jej główne zadanie to podział blisko 3 mld unijnych euro, które nasze województwo ma dostać w ramach tzw. nowej perspektywy do 2013 r.
Telefony milczą...
- Mimo to załatwienie unijnej dotacji jest na Mazowszu najtrudniejsze - twierdzi pracownik firmy doradczej specjalizującej się w pisaniu takich wniosków.
W jego opinii pierwsza bariera to brak informacji. Mazowiecka jednostka opublikowała wprawdzie w internecie pełną listę swoich pracowników wraz z ich telefonami stacjonarnymi, ale niczemu to nie służy. - Nikt się na nie nie dodzwoni, wszystkie milczą. Ponoć pracownicy dostali oficjalny zakaz odbierania połączeń spoza biura - mówi przedstawiciel innej firmy piszącej unijne wnioski.
Sprawdziliśmy: udało nam się połączyć tylko z sekretariatami dyrektorów. Żaden z 30 losowo wybranych numerów do pracowników szeregowych nie odpowiadał.
Lidia Krawczyk z zespołu ds. kontaktów z mediami w mazowieckiej jednostce tłumaczy, że wynika to ze specyfiki pracy urzędników - zajmują się dzieleniem brukselskich euro, więc są bardzo zabiegani. Dodaje, że nawet jeśli ktoś by się do któregoś dodzwonił, i tak nic nie wskóra, bo petenci muszą być traktowani równo. A równość gwarantuje jedynie infolinia.
- Kłopot w tym, że dodzwonienie się na infolinię graniczy z cudem - narzeka drobny przedsiębiorca, który stara się o dotację na rozwój swojej firmy. - Udało mi się połączyć dopiero po trzech dniach, choć wciąż wykręcałem numer. Mój pracownik dodzwonił się równocześnie do innej infolinii, w Płocku. Okazało się, że w tej samej sprawie dostaliśmy różne instrukcje!
...a system się wiesza
Przedsiębiorcy i pracownicy firm doradczych narzekają też na system składania wniosków. - Z pozoru jest nowoczesny: obszerne wnioski na ok. 20 stron maszynopisu składa się w formie elektronicznej, online. Jednak gdy się zalogowałem i próbowałem wypełnić formularz, sieć się zawiesiła. Zbliżał się ostateczny termin zakończenia konkursu, w którym startowałem. Aby przesłać mój wniosek, musiałem siedzieć nocami przy komputerze w nadziei, że może się wreszcie uda - mówi nam jeden z przedsiębiorców. - System zawsze siada, gdy zbliża się termin zamknięcia konkursu. Trudno o gorszą antyreklamę: wydaje się miliony na promocję programów unijnych, ale starających się o dotacje ludzi spotykają same kłopoty. W środowisku rozchodzi się wieść, że uzyskanie brukselskich euro to rzecz trudna, niepewna i lepiej wziąć np. kredyt - komentują pracownicy firm doradczych.
Grzegorz Świętorecki, wiceszef ds. wdrażania Regionalnego Programu Operacyjnego w mazowieckiej jednostce, twierdzi, że system komputerowy zawieszał się, bo liczba chętnych przedsiębiorców przekroczyła oczekiwania. Zaznacza jednak, że to dopiero początek działania biura (powstało w 2007 r.), wszyscy się wciąż uczą i w przyszłości będzie lepiej.
W kategorii liczby zweryfikowanych wniosków w ramach nowej perspektywy Mazowsze ma jeden z najsłabszych wyników w kraju. Jak pisaliśmy w ub. miesiącu, z analiz resortu rozwoju regionalnego wynika, że pod względem wykorzystania unijnych funduszy zajmuje drugie miejsce od końca w kraju. A prognoza głosi, że w tym roku w ramach największego unijnego programu (RPO) zdoła wykorzystać zaledwie 84 mln zł, podczas gdy np. Wielkopolska "przerobi" wnioski na kwotę dziesięć razy większą.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Jan Fusiecki

Brak komentarzy: