2008/12/31

Max Film nie chce kin

W apartamentowcu, który zostanie zbudowany na miejscu zburzonego kina Skarpa, miały powstać dwie sale kinowe. Jednak firma Max Film zrezygnowała z nich. Wycofała się także z urządzenia jednosalowego kina w budynku dawnego kina Wars. - Te kina byłyby deficytowe - przekonuje Lech Jaworski, prezes Max Filmu.
Na miejscu kina Skarpa jest dziś ogrodzony pusty plac. Budynek dawnego kina rozebrała firma BBI Development. Zbuduje w tym miejscu luksusowy apartamentowiec Rezydencja Foksal, w którym cena metra kwadratowego mieszkania dochodzić będzie do 35 tys. zł. Kino kupiła od Max Filmu, podlegającej samorządowi województwa mazowieckiego spółce, do której należy kilka kin w Warszawie, m.in. Luna czy NoveKino Praha. W umowie podpisanej przez poprzedniego prezesa Max Filmu Krzysztofa Andrackiego zapisano, że w budynku musi się znaleźć miejsce na ogólnodostępne małe kino. Projekt przygotowany przez firmę Juvenes przewidywał, że na pierwszej podziemnej kondygnacji powstaną dwie sale kinowe mieszczące po 50 widzów. Kilkanaście dni temu BBI Development dostało prawomocne pozwolenie na budowę apartamentowca. - Zaczynamy w marcu - powiedział nam Michał Skotnicki nadzorujący inwestycję w imieniu BBI Development. I dodał: - Ale kina nie będzie. Max Film, który miał być jego operatorem, wycofał się z umowy. Zamiast sal kinowych powstanie m.in. sala do squasha i 11-metrowy basen dla mieszkańców apartamentowca.
- Nie operatorem, tylko myśmy mieli to kino wybudować, wyposażyć i prowadzić. Deweloper dostarczyłby nam tylko pustą betonową klatkę, a później pobierałby od nas słony czynsz - tłumaczy Lech Jaworski, obecny prezes Max Filmu. - Koncepcja była taka, że to miało być luksusowe kino z fotelami po 2 tys. zł sztuka. Wyposażenie kina pochłonęłoby grube miliony. Nie bylibyśmy w stanie uzyskać zwrotu inwestycji, kino przynosiłoby tylko straty tak jak to, które prowadzimy w Tychach w galerii handlowej.
Krzysztof Andracki nie zgadza się. - Kino działałoby wieczorem, a wcześniej obie sale byłyby wynajmowane na konferencje i prezentacje. Takie sale są bardzo pożądanym towarem w Warszawie. Nieduża salka multimedialna w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej przy Brackiej jest wynajęta prawie codziennie. To kino miało szanse na gospodarczą samowystarczalność - uważa.
Choć oficjalnie BBI Development ubolewa nad rezygnacją z kina, decyzja ta jest dla dewelopera korzystna, bo dzięki niej może zbudować tylko dwie, a nie trzy podziemne kondygnacje. To spora oszczędność. Ponieważ z umowy wycofał się Max Film, deweloper nie zapłacił żadnej kary.
Lech Jaworski wycofał się także z umowy przewidującej budowę jednosalowego kina w budynku, który BBI Development chciało zbudować na miejscu nieczynnego od kilku lat kina Wars przy Rynku Nowego Miasta. - Ten sam powód: to byłoby drogie, nieopłacalne kino. A ponieważ tym razem inicjatywa wyszła od dewelopera, wynegocjowaliśmy wyższą cenę za nieruchomość: 6 zamiast ok. 4 mln zł - podkreśla.
BBI Development na miejscu Warsa też chciał budować apartamentowiec, ale ta inwestycja raczej nie dojdzie do skutku. - W styczniu układ urbanistyczny Rynku Nowego Miasta zostanie wpisany do rejestru zabytków. Remont czy przebudowa kina Wars będą możliwe tylko za zgodą konserwatora zabytków - mówi Monika Dziekan, rzecznik wojewódzkiego konserwatora zabytków. Konserwator zniweczy też nadzieje Max Filmu na budowę nowego kompleksu kulturalno-biurowego na miejscu kina Ochota - w styczniu zostanie ono uznane za zabytek.
Gazeta Stołeczna
Michał Wojtczuk