Grupa około czterdziestu członków Platformy Obywatelskiej chce zmian w funkcjonowaniu klubu - dowiedziała się "Polska".
- Panuje chaos - mówi jeden z młodych posłów Platformy. - Winny jest przewodniczący klubu Zbigniew Chlebowski. To właśnie on, według młodych posłów PO, odpowiada za kolejne niepowodzenia partii. Przykład: ustawy zdrowotne. Wielu posłów PO pracowało nad nimi po kilkanaście godzin dziennie.
Miesiącami prowadzili konsultacje. Teraz cała ich praca najprawdopodobniej trafi do kosza. Dlaczego? - Ponieważ Zbigniew Chlebowski nie był w stanie tak poprowadzić negocjacji z SLD, by pomogło odrzucić prezydenckie weto - tłumaczy poseł Platformy, który zastrzega anonimowość. Kolejną porażką Chlebowskiego będą emerytury pomostowe. Tu znów w zamian za przełamanie prezydenckiego weta nie zaproponował lewicy niczego konkretnego - mówią sfrustrowani posłowie. - Zbigniew Chlebowski ma problem z docenianiem zwykłych posłów. Wszystkie przygotowane przez nich projekty przedstawia jako swoje - mówi jeden z ministrów PO. - To pewnie wynika z jego chęci bycia kimś ważniejszym, niż jest. Pragnie być patronem wszystkiego, co dobre w Platformie - takim nadministrem. Zresztą już w czasie kampanii wyborczej często chciał, by mówić do niego ministrze - dodaje. Posłowie siłą rzeczy porównują go z poprzednim przewodniczącym klubu Bogdanem Zdrojewskim. Wspominają, że jeśli trzeba było, potrafił znaleźć czas dla posła nawet późno w nocy. Teraz nie ma o tym mowy. - Nie zauważyłem w klubie żadnej większej frustracji - dziwi się Zbigniew Chlebowski. - Zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję, każdy poseł ma prawo się wypowiedzieć - dodaje. Szefa klubu broni też Sławomir Nowak, minister z kancelarii premiera. - W klubie PO każdy, kto dobrze pracuje, ma szansę - mówi. - Nie zauważyłem żadnych problemów. Mimo to posłowie zarzucają przewodniczącemu, że nie liczy się ze zdaniem szeregowych posłów. Narzekają, że "po Sejmie wałęsa się kilkudziesięciu młodych posłów Platformy". Szef klubu nie zaproponował im żadnej pracy, dzięki której mogliby się wykazać. Ich zadanie sprowadza się głównie do podnoszenia rąk podczas głosowania. - Nie po to do Sejmu przyszliśmy - mówi jeden z nich. Sytuację pogarsza jeszcze fakt, że ci sami parlamentarzyści nie mają zbyt wiele do powiedzenia w swoich regionach. Obstawili je bowiem ludzie wicepremiera Grzegorza Schetyny i nikt inny nie może mieć wpływu na decyzje partii. - Ta grupa jeszcze nie ma żadnego patrona. Na razie łączy ją tylko frustracja - mówi minister w rządzie Donalda Tuska. Wszyscy chcą jednak dać nauczkę Chlebowskiemu i szukają okazji, by na posiedzeniu klubu zagłosować przeciwko niemu. Mówią, że zrobią to, jak tylko partia wypadnie gorzej w sondażach opinii publicznej.
Mariusz Staniszewski
Polska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz