Podwyżka czynszów to największy sukces dwuletniej pracy obecnej ekipy w ratuszu. Paradoksalnie nigdy nie zapowiadany w przedwyborczych programach pani prezydent.
Nawet najtwardsza opozycja, chociaż niegłośno, przyznaje, że pierwsza od dziesięciu lat regulacja czynszów w stolicy to odważny krok ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Choć nie udało się go zrobić od razu. Ratusz sączył informacje po troszku, odwlekał pójście z projektem na radę miasta. Ale i tak za pierwszym razem skończyło się porażką. Wiceprezydent Andrzej Jakubiak nie dał jednak za wygraną. Od początku kadencji mówił, że podwyżki być muszą, bo czynsz w stolicy jest niższy niż w większości małych miast w Polsce. Wygrał. Stawka bazowa czynszu wzrosła z ok. 2,4 zł do 6 zł za mkw. miesięcznie.
To był ostatni dzwonek dla wprowadzenia podwyżki. Za dwa lata mogłaby się przekuć w klęskę wyborczą. Nikt nie głosuje za wzrostem opłat, nawet słusznym.
Na front polityki nieruchomościowej i lokalowej pani prezydent wysunęła wiceprezydenta Andrzeja Jakubiaka i szefa miejskiego Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcina Bajkę. Dwuletnia walka na tym froncie charakteryzuje się konsekwencją. Już na początku kadencji ten męski tandem twierdził, że przekazanie kupcom działki na pl. Defilad jest niebezpieczne z punktu widzenia interesów miasta. I kupcy działki nie dostali. Może szkoda tylko, że z decyzją zwlekano podobnie jak z przenosinami handlu ze Stadionu Dziesięciolecia. Przez ponad rok wszyscy przerzucali się nazwami ulic, gdzie ma powstać targowisko. Szkoda też, że dyskusje z kupcami prowadzono z pozycji „z góry”. Bardziej niż brak działki boli ich lekceważenie i znudzona mina wiceprezydenta.
Ale jeśli praca nad porządkowaniem handlu nadal będzie prowadzona konsekwentnie, to jest szansa na wygraną. Byleby nie było jak z parasolami, które wiceprezydent Jakubiak wymyślił dla kupców. Sprzedało się ich kilka, a handlowcy nadal oferują towar ze stolika.
Walka na froncie nieruchomości trwa. Kilka bitew można uznać za wygrane. Nieźle sprzedają się miejskie działki wystawione na sprzedaż. Choć do spektakularnej transakcji nie doszło. Miastu nie udało się sprzedać 7,5 ha gruntu przy Wybrzeżu Gdyńskim. Ale w planie budżetowym takiej pozycji sprytnie nie umieszczono, więc w papierach ratusza wszystko jest w porządku.
Ta ekipa, jak poprzednie, musi się także brać za bary z dekretem Bieruta. I tu też jest konsekwentna. Oddała już tam, gdzie można, ponad 400 działek, prawie dwa razy więcej niż w poprzedniej kadencji samorządu. Ale – jak twierdzą spadkobiercy właścicieli warszawskich nieruchomości – równie konsekwentnie innych oddać nie chce. Czeka na ustawę, którą sam dyrektor Bajko przygotował. Czy jest dobra, niełatwo ocenić. Ale każdy projekt – podobnie jak decyzja – jest lepszy niż jego brak.
Sukcesy i porażki
Plusy:
Regulacja czynszów mieszkaniowych w budynkach komunalnych
Przyspieszenie zwrotu nieruchomości zabranych dekretem Bieruta
Dobra polityka informacyjna
Minusy:
Podpisanie kontrowersyjnej decyzji o budowie stadionu dla Legii za 460 mln zł
Zbyt powolna prywatyzacja miejskich lokali użytkowych
Zła współpraca ze środowiskiem przedsiębiorców
Monika Górceka-Czuryłło
Życie Warszawy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz