Szwajcarski projektant Muzeum Sztuki Nowoczesnej Christian Kerez w drugiej połowie listopada przylatuje do Warszawy. Władze stolicy po raz kolejny chcą przekonywać do powrotu do koncepcji konkursowej budynku.
Projektowanie muzeum, które ma stanąć na pl. Defilad, zatrzymało się pod koniec września. Stołeczny ratusz poprosił Christiana Kereza o wstrzymanie prac. Powód: kłopoty z ustaleniem, co właściwie ma się w muzeum znaleźć. Początkowo przewidywano, że parter trzykondygnacyjnego budynku - ok. 8 tys. m kw. - zajmą sklepy. Niedawno jednak okazało się, że taka ilość przestrzeni przeznaczonej na cele komercyjne uniemożliwiałaby zdobycie dotacji z Unii Europejskiej. Ma ona wynosić 50 mln euro - połowę szacowanego na sto milionów euro (ok. 350 mln zł) kosztu budowy muzeum. Dlatego ratusz zaproponował, żeby parter budynku zajął Teatr Rozmaitości.
Unijne pieniądze przepływają za pośrednictwem Ministerstwa Kultury, które nie chce się zgodzić, by w budynku działały dwie odrębne placówki: miejski teatr i państwowe muzeum. - Wspólnie z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego oraz w rozmowach z Komisją Europejską sprecyzowaliśmy poziom dopuszczalnej możliwości zmiany w projekcie MSN. W obrębie budynku może funkcjonować teatr Grzegorza Jarzyny, ale nie ma możliwości, by budować go z myślą o dwóch odrębnych instytucjach - informuje Iwona Radziszewska, rzecznik Ministerstwa Kultury. - Przestrzegliśmy władze miasta przed wprowadzaniem kolejnych radykalnych zmian, ponieważ mogą one zagrozić realizacji projektu.
Ministerstwo dopuszcza powstanie sali teatralnej jako części muzeum i udostępnianie jej Teatrowi Rozmaitości np. na zasadzie dzierżawienia. Paweł Barański, szef Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta nadzorującego przygotowania do budowy muzeum, mówił kilka tygodni temu, że "na porozumienie dajemy sobie czas do końca października". Ale mimo kilku spotkań i rozmów zgody nie ma do dziś.
- Kompromis jest blisko - zapewnia Marcin Ochmański z biura prasowego ratusza. - Christiana Kereza zapraszamy, bo chcemy z nim rozmawiać o powrocie do projektowania budynku i o tym, na ile w tym projekcie można uwzględnić pierwotne zapisy konkursu - tłumaczy.
Rzecz w tym, że szwajcarski projektant wygrał konkurs, przedstawiając wizję trzykondygnacyjnego budynku - takie gabaryty były zapisane w konkursie - a w lipcu przedstawił doprecyzowaną koncepcję gmachu o bardzo wysokich dwóch kondygnacjach. Ratusz nie chciał się na to zgodzić. - Bez naszej wiedzy architekt zaczął rysować budynek z dwoma kondygnacjami. Jestem prawnikiem i muszę szanować procedury. Nie stanę przed prokuratorem tylko dlatego, że artystyczne wizje nie mieszczą się w przepisach prawa. Ma zaprojektować taki budynek, jaki wygrał w konkursie - mówiła "Gazecie Stołecznej" w październiku Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy.
Ratusz zobowiązał się, że do końca roku przedstawi ostateczną koncepcję muzeum. Przedłużający się spór sprawia, że architekt ma coraz mniej czasu na opracowanie tego dokumentu. Gdyby nie powstała na czas, mogłoby to utrudnić uzyskanie unijnej dotacji.
Gazeta Stołeczna
Michał Wojtczuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz