Reforma warszawskiej służby zdrowia i przygotowanie budowy Szpitala Południowego - to największe wyzwania, które stoją przed Hanną Gronkiewicz-Waltz w zakresie polityki zdrowotnej.
Sukces lub porażka pani prezydent w tej dziedzinie zależy od jej zastępcy Jarosława Kochaniaka. To on w połowie lipca ogłosił pomysł na ratowanie 30 szpitali i przychodni zadłużonych już na 240 mln zł. Chce je połączyć w spółkę prawa handlowego. Kierunek dobry, ale w Polsce jeszcze nie łączono tak wielu jednostek. Wiceprezydent twierdzi, że wzoruje się na Dortmundzie. Pytanie, w jaki sposób zagraniczne realia przenieść do nas. Szczegóły mamy poznać po niedzieli - które szpitale wejdą do spółki (może nie jednej) i jakie są na tym oszczędności.
Raczej nie ma co liczyć, że problemy szpitali załatwi ustawa rządowa nakazująca przekształcanie ich w spółki. Prezydent Lech Kaczyński odgraża się, że ją zawetuje. Kochaniak ma więc ma pole do popisu. Musi jednak mieć sojuszników. Na razie nie przekonał ani radnych, ani szefów placówek, ani związków. Nie rozwiał wątpliwości, bo nie podawał szczegółów.
Nowego szpitala pilnie potrzebują mieszkańcy Ursynowa, Wilanowa, Konstancina i Piaseczna. Niestety, budowa jest w powijakach. Hanna Gronkiewicz-Waltz straciła półtora roku, bo urzędnicy planowali lecznicę na działce SGGW i obok przyszłej obwodnicy. Miasto nie znalazło innej działki. Zapłaciło 40 tys. zł za raport o tym, że szpital jest konieczny. Ratusz nie może już zwlekać z planowaniem tej inwestycji. W 2007 r. pani prezydent obiecała, że lecznica powstanie do końca 2011 r. Bez niej czarno widzę spotkania wyborcze z 300 tys. mieszkańców południowych obrzeży Warszawy. Dla nich ten szpital to priorytet.
Gazeta Stołeczna
Agnieszka Pochrzęst
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz