Max-Film, spółka kontrolowana przez urząd Adama Struzika, zlikwidował najpopularniejsze warszawskie kina. Teraz na gruntach Kościoła stawia w Płocku nowy multipleks .
Aby wejść na kinowy rynek mazowieckiej prowincji, Max-Film sprzedał atrakcyjnie położone kina w centrum Warszawy: Relaks, Skarpa i Wars, i wziął wielomilionowy kredyt w banku. Dziś po kinach Max-Filmu nie ma śladu. W Relaksie miały być delikatesy, ostatecznie stanie tam apartamentowiec. Nowe mieszkania zajmą miejsca Skarpy i Warsa.
Frontem do hierarchy
Dziś Max-Film stawia na rubieże województwa. Inwestuje w multipleksy w Siedlcach i w Płocku. W sumie mają kosztować 55 mln zł.
Budżet nowego kina w Płocku to blisko 20 mln zł. Buduje się je w ścisłym centrum, przy ul. Tumskiej, na gruncie kościelnym. Przed wojną mieścił się tu Dom Akcji Katolickiej, z nowoczesną salą teatralną oraz 16 innymi, mniejszymi salami. - W 1940 r. Niemcy przekształcili teatr w kino oraz w kasyno. Zależy nam, aby obecny obiekt nawiązywał do przeszłości - podsumował podczas konferencji prasowej w 2006 r. ówczesny przedstawiciel kurii płockiej ks. Marek Makowski.Przez lata w Domu Akcji Katolickiej działało kino Przedwiośnie. - Na standardy płockie nie było tragiczne. Wystrój miało z PRL, ale inwestowano w budynek. Kino miało nowe siedzenia. Na widowni było ok. 500 miejsc w dużej sali, ok. 100 osób mieściło się w drugiej, gdzie wyświetlano kino ambitne - mówi płocka radna Elżbieta Gapińska (PO).
W 2006 r. Max-Film postanowił ten stan rzeczy zmienić i zadebiutować na rynku operatorów prowadzących multipleksy. - Formalnie właścicielem budynku jest kuria, zgodnie z zasadą, że to, co na gruncie, należy do właściciela - przyznaje prezes Max-Filmu Lech Jaworski (PO). - Nie ja podejmowałem tę decyzje. Pod względem biznesowym od samego początku inwestycja mogła budzić obawy. Gdybym wówczas prowadził spółkę, budując w Siedlcach, nie zdecydowałbym się na Płock.
Umowę z płocką kurią diecezjalną firmował zarząd Krzysztofa Andrackiego, dzisiejszego szefa rady nadzorczej PAP. Andracki miał rekomendację PO. Gdy kierował Max-Filmem, w koalicji rządzącej Mazowszem były: PO, PSL, PiS, LPR. Ligę reprezentował w zarządzie Max-Filmu Jan Maria Jackowski, interesów PiS bronił Jacek Rusiecki. Nad spółką jako szefowa rady nadzorczej czuwała Lidia Rudzka, wskazana przez PSL, zaufana Adama Struzika.
Dlaczego Max-Film, właściciel kilkudziesięciu atrakcyjnych nieruchomości w Warszawie i na wschodzie Polski, zdecydował się inwestować akurat w Płocku, i to na cudzym gruncie? - A kto był wtedy biskupem w Płocku? - pyta retorycznie jeden z pracowników Max-Filmu. - Stanisław Wielgus, który miał zostać metropolitą warszawskim. Zarówno marszałek Struzik z PSL, jak i inne rządzące wówczas Mazowszem partie, czyli PiS, LPR i PO, robili, co mogli, aby pozyskać względy hierarchii. Rachunek ekonomiczny nie miał znaczenia.
Prezes je jajko
- W Płocku nie było kina. Z kurią podpisaliśmy zwykłą biznesową umowę - broni się dziś Andracki, gdy pytamy go o sens inwestowania na kościelnym gruncie. - Gdyby ta inwestycja szła szybciej, nasz multipleks okazałby się sukcesem.
Inaczej uważają płoccy radni. - Właśnie otwiera się w Płocku galeria handlowa Wisła z nowoczesnym multipleksem. Buduje się następna. Tumska jest dziś ulicą banków. Ładną, ale wieczorem wymarłą. Kto tam będzie chodził do kina? - mówi Arkadiusz Iwaniak, płocki radny SLD.
Prezes Lech Jaworski przyznaje, że prowadzenie kina w Płocku przy konkurencji innych multipleksów będzie "wyzwaniem". - Ale będę musiał to jajko zjeść - mówi. Pytamy Lecha Jaworskiego ile będzie płacić w Płocku kurii Max-Film za użytkowanie działki? - To tajemnica handlowa, ale stawki nie odbiegają od rynkowych - mówi prezes. - Po blisko 20 latach budynek formalnie przejdzie we władanie właściciela, czyli płockiej kurii. Pytamy, czy Kościół będzie miał wpływ na repertuar. - Absolutnie nie - zarzeka się prezes Jaworski. - Po prostu kuria wykorzystuje komercyjnie grunt.
Gazeta Stołęczna
Jan Fusiecki, Iwona Szpala
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz