Ratusz brnie w stadion Legii i pieczętuje projekt jego rozbudowy do niepotrzebnych rozmiarów.
Wielokrotnie krytykowaliśmy ten pomysł w "Gazecie", dziś wszyscy mogą się przekonać, jak nieprzemyślana jest ta inwestycja. Otóż miasto godzi się na sparaliżowanie całej okolicy przez samochody i autobusy wiozące kibiców na mecze. W przeciwieństwie do Stadionu Narodowego, który ze wszystkich stron otaczają linie tramwajowe, kolejowa, a w przyszłości także metro, Legia "wisi" tylko na Wisłostradzie. Nie ma tu i nie będzie transportu szynowego, a tylko taki jest w stanie sprawnie dowieźć i rozwieźć tłumy. Już teraz podczas każdego spotkania piłkarzy przy Łazienkowskiej nie da się przejechać obok. W korkach stoją dwie tranzytowe arterie z zachodu na wschód (Trasa Łazienkowska) i z północy na południe (Wisłostrada). Sytuację mogłaby poprawić budowa bezkolizyjnego węzła koło stadionu, ale potrzebny na niego teren ratusz woli sprzedać pod jeden z biurowców. W dodatku planowane jest kolejne skrzyżowanie z Wisłostradą na wysokości Kanału Piaseczyńskiego. Nowy stadion Legii będzie więc nie tylko bezsensowną inwestycją za prawie pół miliarda złotych, ale też komunikacyjnym partactwem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Gazeta Stołeczna
Jarosław Osowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz