Czy przez drożejący prąd metro skróci trasy kursowania pociągów lub zrezygnuje z nocnych kursów? - Tak się może stać, jeśli ratusz nie da nam więcej pieniędzy - mówi jego rzecznik Krzysztof Malawko .
Tylko w tym roku było kilka podwyżek prądu. Wszystko przez drożejący węgiel kamienny, z którego w Polsce powstaje energia. Na dodatek w najbliższym czasie trzeba w naszym kraju zbudować kilkanaście nowych bloków energetycznych za kilkadziesiąt miliardów złotych. Spółki energetyczne zgodnie z wymogami Unii Europejskiej muszą też kupować o wiele droższą energię odnawialną, wytwarzaną np. z wiatru.
Podwyżka cen energii elektrycznej to dla Metra Warszawskiego i Tramwajów Warszawskich poważny problem. Obie spółki, by wyrównać straty, zażądały od Zarządu Transportu Miejskiego dodatkowych pieniędzy. Bo to właśnie ZTM w imieniu ratusza płaci Metru i Tramwajom za przewóz pasażerów. Rozliczenia są w tzw. wozokilometrach, czyli odległościach przejechanych przez wagon metra lub tramwaju.
W tym roku metro ma przejechać 23 mln km. Za każdy wozokilometr dostanie od stolicy 9,07 zł. Miasto chce jednak obniżyć przyszłoroczną stawkę do 8,65 zł. - Nie damy rady. Możemy zgodzić się na 8,91 zł. Jeśli dostaniemy mniej, nasza firma znajdzie się w dramatycznej sytuacji - przekonuje Krzysztof Malawko, rzecznik Metra.
Tramwaje w 2008 r. za jeden wozokilometr dostaną 8,06 gr. W 2009 r. miasto miało zapłacić tej spółce blisko 494 mln zł. - To o 18 mln zł za mało. Cena za energię elektryczną drastycznie wzrosła. Dlatego powinniśmy dostać od ZTM więcej niż w tym roku - informuje Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich.
Sęk w tym, że podpisane niedawno z wielką pompą wieloletnie umowy na przewóz pasażerów są korzystne dla miasta. Według nich to Metro i Tramwaje biorą na siebie ewentualne podwyżki prądu. Dlatego urzędnicy ratusza są nieugięci. - Będziemy bezlitośni. Kasa miejska to nie studnia bez dna. Każdy chce wyszarpać coś dla siebie. Musimy chronić budżet. Nie damy ani grosza - mówi jeden z wysokich urzędników ratusza.
- Skarbnik miasta twierdzi, że nie ma pieniędzy. Wciąż jednak wierzę, że w końcu coś uda się wysupłać. W przeciwnym razie Metro i Tramwaje będą musiały wprowadzić jakieś programy oszczędnościowe - uważa Leszek Ruta, szef ZTM, który prowadzi negocjacje.
Spółki transportowe stawiają sprawę na ostrzu noża: - Brak tych pieniędzy spowoduje, że będziemy musieli ograniczyć tempo naszych inwestycji - twierdzi Michał Powałka.
- Jeszcze negocjujemy. Jeśli jednak nie dostaniemy dodatkowych pieniędzy, weźmiemy pod uwagę różne warianty, np. skrócenie tras, rzadsze kursowanie pociągów. Możemy też zrezygnować z przejazdów nocnych - wylicza Krzysztof Malawko.
Nocne kursy metra od godziny 24. do 3 w weekendy cieszą się dużą popularnością wśród powracjących z imprez. Zostały wprowadzone w zeszłym roku.
Dominika Olszewska, Gazeta Stołeczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz