2008/11/18

Kasa druha Waldemara

Ochotnicza Straż Pożarna pod przywództwem Waldemara Pawlaka dostaje milionowe dotacje. Od peeselowskich urzędników .
Czy jako b. szef NIK nie widzi pan tu konfliktu interesów? Janusz Wojciechowski, europoseł PSL, myśli tylko chwilkę: - Macie rację. Jest konflikt. Pawlak powinien zrezygnować.
Jaka kiełbasa? To nasz obowiązek
Sierpień 2007 r. Do wyborów parlamentarnych dwa miesiące. Na sali mazowieckiej rady wojewódzkiej gorąco. Pod głosowanie idzie uchwała o dotacji dla Ochotniczej Straży Pożarnej. OSP w regionie Mazowsza ma dostać 15 mln zł. Przechodzi.
Marszałek Adam Struzik z PSL jest zadowolony. To prawie połowa wszystkich pieniędzy przeznaczonych wtedy przez urząd na podobne organizacje publiczne. Ale będący w opozycji PiS-owcy atakują: - Jaki był tryb przydzielania dotacji?!
Struzik odpowiada tak: - OSP obok funkcji typowo ratowniczej pełni też funkcje kulturotwórcze. W wielu wsiach remizy to jedyne miejsca, gdzie coś się dzieje. Ale opozycja twardo, że to kiełbasa wyborcza, którą PSL funduje sobie na koszt urzędu. To Struzik tak: - Jaka kiełbasa? Przecież wnioski o te dotacje były składane cztery miesiące przed wyborami. A wspieranie Ochotniczej Straży Pożarnej to nasz obowiązek.
Struzik nie wspomina wtedy jednak, że rok wcześniej, gdy były wybory samorządowe, strażacy dostali od jego urzędu 10 mln zł. A na jak największych dotacjach musi zależeć Waldemarowi Pawlakowi, najważniejszemu druhowi strażackiemu w kraju. Bo tak nazywają siebie strażacy ochotnicy, których jest blisko 700 tys. A Pawlak jest szefem ich zarządu głównego związku, do którego należy blisko 20 tys. jednostek OSP. I to zarząd dzieli dotacje. A w ub. roku straż dostała od państwa 25 mln zł. W straży rządzą również posłowie PSL i lokalni działacze partyjni. Związek OSP ma 20-osobowe prezydium, 40-osobowy zarząd, 16-osobową komisję rewizyjną, 16-osobowy sąd honorowy. Oprócz tego jeszcze dziewięć komisji, w których jest po kilkanaście osób, i w żadnej z nich nie brakuje ludzi z PSL, w tym aż pięciu posłów. Wydatki na utrzymanie centrali OSP to w ub. roku blisko 5 mln zł. Peeselowcy zasiadają we wszystkich strukturach OSP - od centralnych, po terenowe, którymi najczęściej zarządzają równocześnie, pełniąc funkcje wójtów lub burmistrzów.
Jak w Pacynie k. Płocka. To strażacka kolebka Pawlaka, który wychował się w położonej kilka kilometrów dalej wiosce. I choć nikt nie pamięta, by dzisiejszy wicepremier biegał tam z sikawką, to teraz jego wysiłek jest widoczny. Do strażackiej remizy - pięknie otynkowanej - wjedzie lada chwila nowiutki mercedes strażacki. Za pół miliona. Duma rozpiera Irka Peterę, młodego wicenaczelnika pacynowej straży.
- W okolicy takiego nie ma - mówi Petera i pokazuje garaż przygotowany pod mercedesa. Na forum internetowym OSP czytam, że większe niż pacynowa jednostki biją się nawet o 15-letnie auta. Przykładowo: najstarsza jednostka OSP w Polsce z Nakła (ponad 180 lat) ma w remizie starego jelcza, żuka i wysłużone renault w spadku po zawodowych strażakach. Jakim cudem kupiła swoje cacko Pacyna? Zrzucili się wójt, marszałek i fundusz środowiska.
Wójt to Krzysztof Woźniak, a zarazem peeselowski działacz i szef strażaków w regionie. 100 tys. zł dał warszawski Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, którym rządzi Tomasz Skrzyczyński z PSL, a następne sto dał marszałek mazowiecki z PSL, czyli Adam Struzik. Zatem o dotacjach dla rodzimej jednostki Pawlaka decydowali jego podwładni w partii.
Wójt nie chce mówić o dotacji: - W końcu tu jest kolebka Pawlaka, to o nas nie zapomniał. Ale kilka kilometrów dalej - w Skrzeszewach - strażacy już tak dobrze o Pawlaku nie mówią. W ich remizie stoi 30-letnia tatra, z której odpada czerwona farba. Ryszard Durka, wiceszef skrzeszewskiej straży: - Jedyne pocieszenie, że bijemy pacynowców w strażackich zawodach.
No, chyba że na zawody przyjedzie Waldemar Pawlak.
Durka wspomina zawody sprzed czterech lat: - Gdy w sztafecie strażackiej biegali ci z Pacyny, sędziowie przymykali oko na błędy. My się skarżyli, ale Pawlak dał 10 tys. nagrody, to kto miał wygrać jak nie Pacyna? Awantura taka była, aż policja przyjechała. Sędzie sfałszowali.
Wójt Pacyny bagatelizuje: - Eeee tam, sfałszowane. Przegrani zawsze mają pretensje.
Wybory? Czysty przypadek
Marszałek Struzik nie chciał z nami rozmawiać. Zażądał pytań na piśmie. Wysłaliśmy.* Dotacje dla OSP, na czele której stoją politycy PSL, przyznają urzędnicy z PSL. Czy to nie rodzi konfliktu interesów?
Rzeczniczka marszałka Marta Milewska odpowiedziała, że nie tylko marszałek decyduje o dotacjach - jest jeszcze zarząd województwa mazowieckiego i sejmik. Milewska nie wspomina jednak, że sejmikiem rządzi PSL z PO.
* Dotacja 15 mln zł dla OSP w 2007 r. została przyznana kilka tygodni przed wyborami. Czy nie budzi to wątpliwości co do intencji ofiarodawcy?
Milewska: - Daty przyznawania dotacji nie wiążą się z żadnymi wydarzeniami politycznymi. Wybory do Sejmu i Senatu RP w 2007 r. zostały ogłoszone dość nagle, a opracowywanie procedur związanych z dofinansowaniem OSP rozpoczęło się znacznie wcześniej.
Czy hojność marszałka Struzika dla OSP to w urzędach krajowa norma?
Zapytaliśmy wielkopolski urząd marszałkowski, ile w 2007 r. przeznaczył na dotacje dla OSP. Odpowiedź: 280 tys. na sprzęt i 3 tys. zł na festiwal orkiestr dętych. Czyli 50 razy mniej niż Struzik. A wielkopolskim marszałkiem jest człowiek Platformy Obywatelskiej.O hojność dla OSP zapytaliśmy też Tomasza Skrzyczyńskiego z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska: - Ja w funduszu wykonuję tylko statutowe obowiązki. Mam nie dawać pieniędzy straży, bo jestem z PSL?
I jeszcze pytanie do wicepremiera Waldemara Pawlaka o hojność dla OSP: Czy nie ma tu konfliktu interesów?
Resort gospodarki odpisał, że pytanie przesłał do... Ochotniczej Straży Pożarnej. Odpowiedzi od Waldemara Pawlaka, szefa związku OSP, dotąd nie dostaliśmy. Profesor Piotr Matusek stoi na czele komisji historycznej Ochotniczej Straży Pożarnej. I nie dziwi go tak ścisły mariaż PSL ze strażakami. Bo jest ona - jak twierdzi - nierozerwalnie z wsią związana: - To właśnie straż dawała wsi oprócz bezpieczeństwa także życie kulturalne. To także organizacja pokoleniowa, gdzie pożary gaszą ojciec z synem, bo wcześniej dziadek gasił. Matusek przyznaje też, że ochotnicza straż to siła potężna: - Mieć 700 tys. ludzi za sobą to gratka dla polityka. Ale Matusek nie zauważył, by PSL z tego korzystał.
PSL sprzedaje, druh Pawlak kupuje Dotarliśmy do dokumentów, które taką korzyść pokazują. I to nie pośrednio, przez dotacje. Wymiernie. W lipcu 2002 r. PSL sprzedało strażakom swój ośrodek wypoczynkowy pod Zakopanem. To Kirowy Gościniec: dwie wielkie chaty na góralską modłę. Nowi właściciele, strażacy, o swoim ośrodku na stronie internetowej: "Uroku ośrodkowi dodaje znakomita lokalizacja. Nad Kirową Wodą, u wylotu do jednej z najpiękniejszych w Tatrach Doliny Kościeliskiej, nieopodal Doliny Chochołowskiej. Wszędzie stąd blisko: do Zakopanego i na Słowację (przez przejścia graniczne w Chochołowie, Chyżnem na Orawie i Łysej Polanie w Tatrach). Blisko na szlaki wyjściowe w piękne Tatry Zachodnie...". Jako sprzedający w imieniu PSL podpisali się Alfred Domagalski, wówczas wiceszef naczelnego komitetu wykonawczego PSL i sekretarz komitetu partyjnego Jan Bury (obecnie wice-minister skarbu). Kupującym był Waldemar Pawlak jako prezes zarządu głównego OSP i zapłacił swojej partii 1,4 mln zł z budżetu straży. Domagalski tłumaczy transakcję tak: - To był ruch czysto ekonomiczny. Sprzedaliśmy ośrodek, bo prawo zaczęło wtedy zakazywać partiom działalności gospodarczej. A bez tego ośrodka byśmy nie utrzymali [w październiku 2002 r. Sejm znowelizował ustawę o partiach politycznych, zakazując partiom działalności zarobkowej]. A dlaczego sprzedaliście straży?
Domagalski: - Bo lepiej robić interesy z kimś, komu się ufa. Ja mam tu czyste sumienie. Jerzy Maciak z zarządu OSP zapewnił nas, że pieniądze, którymi straż płaciła PSL, nie pochodziły z dotacji budżetowych, ale z kredytu bankowego. A czym straż spłaciła kredyt? Tego już się nie dowiadujemy.Ale co ciekawe, istnieje też drugi akt notarialny sprzedaży tego samego ośrodka strażakom przez PSL. Tyle że z 2004 r. Maciak tłumaczy niejasno: - Chodziło o formalne uregulowanie sprawy gruntów, na których stał ośrodek. Ale sprawy finansowe zostały rozliczone już w pierwszej umowie. Pod drugą umową znów podpisany było jako kupiec Waldemar Pawlak. Zmienili się sprzedający. Ty razem w imieniu partii wystąpili Zbig-niew Kuźmiuk i Stanisław Kalemba.Ten ostatni sprawę komentuje krótko: - No i co się stało? Rozstaliśmy się z majątkiem, który pozostał w strażackich rękach. Polskich rękach.Czy można jednak mówić o rozstaniu partii z majątkiem? Bo jak zapewnił nas Marek Luty, szef ośrodka pod Zakopanem, ośrodek jest dochodowy. I przyznał, że na partyjne nasiadówy przyjeżdża też PSL. - Ale płaci jak każdy inny klient komercyjny - dodaje Luty.
O innych zakupach Ochotniczej Straży Pożarnej pisaliśmy w "Gazecie" miesiąc temu. OSP pod wodzą Pawlaka chciała kupić państwowe Kaliskie Zakłady Przemysłu Terenowego produkujące strażackie kaski. Strażakom tak bardzo zależało na zakładzie, że włączył się sekretarz stanu z kancelarii premiera Eugeniusz Grzeszczak, działacz PSL i OSP. Na początku br. dzwonił do Piotra Florka - wojewody wielkopolskiego z PO - nadzorującego sprzedaż, i zaproponował na zarządcę komisarycznego kobietę, która wcześniej broniła interesów OSP. I Florek to klepnął. Także pracownicy poznańskiej delegatury Ministerstwa Skarbu Państwa odbierali telefony od osób zainteresowanych kaliskimi zakładami. Jedna z nich tak zakończyła rozmowę: - Przekażę to premierowi Pawlakowi. Wicepremier Schetyna wysłał do urzędu wielkopolskiego kontrolę, a wojewoda wstrzymał prywatyzację kaliskiego zakładu. MSWiA potwierdziło informacje "Gazety", że podczas negocjacji ze strażakami doszło do nieprawidłowości. Teraz Schetyna zastanawia się, co dalej z Piotrem Florkiem. A kancelaria premiera myśli, co dalej z Grzeszczakiem, który potwierdził, że rozmawiał z Florkiem o kaliskim zakładzie. Ale zaprzecza, by sugerował jakieś nazwisko.
Tak dla czystości sprawy...
Sami strażacy nie mają jednak wątpliwości, że oczekują właśnie takiego poparcia, jakim wykazał się Eugeniusz Grzeszczak. Forum internetowe OSP skrzy od roszczeń. Ognik tuż przed wyborami ub. roku był pełen nadziei: Druhny/Druhowie. Uważam, że obecnie trzeba chwilę poczekać. Tak jak jest teraz w polityce, może się nie powtórzyć. Jeśli Pawlak z Tuskiem się dogadają w tej kadencji Sejmu, możemy osiągnąć bardzo dużo dla ochotniczego pożarnictwa. Czego Wam i sobie życzę. Ale inny studził: Jasne jest to, że od zawsze rządzą nią [strażą] ci sami ludzie z tego samego kręgu - PSL. Bo tak to wygląda. Druh Pawlak jest kolejnym działaczem tej partii, a nie zauważyłem, żeby to stronnictwo polityczne jakoś nam pomogło.Nadzieją strażaków pozostają też... medale. Tak pisze młody_strażak: Ja bym tak Pawlakowi nie wierzył za bardzo. Przed ostatnimi wyborami [do Sejmu] urządzono 85. rocznicę OSP i sypnięto medalami jak za Breżniewa. Mój staruszek też dostał, choć przez trzy lata nie można się było doprosić, bo ponoć tylko jeden rocznie przysługuje na powiat. A wtedy [przed wyborami] z mojej gminy dostało trzech. Jakoś dziwnym trafem "przypisano" nas do PSL. Zarząd główny OSP co roku wydaje bowiem uchwały, za którymi idą honorowe medale do najlepszych strażaków kraju. Ale czy najlepszych? Tak pisze o tym Dzbi: Witam Druhowie. W dniu 10 maja [2008] odbyły się w Kamieniu Pomorskim wojewódzkie obchody Dnia Strażaka, na których to były wręczane odznaczenia. My, druhowie, żeby dostać brązowy medal, musimy wykazać lata służby nienaganną służbą w OSP. Na owej uroczystości były osoby niewywodzące się ze struktur OSP, a wytypowane do odznaczenia przez ZG OSP, np. Burmistrz Miasta i Gminy Wolin.Sprawdziliśmy. To Eugeniusz Jasiewicz. Co prawda nie jest strażakiem, ale jest z PSL. A za co dostał medal? Jasiewicz: - Nie pamiętam. Musiałbym go znaleźć, bo na nim jest napisane. OSP w ub. roku wytłoczyła takich medali ponad 50 tysięcy, a opisy ceremonii wręczeń trafiały na łamy czasopisma "Strażak". To miesięcznik wydawany przez OSP i dotowany co roku kwotą 300 tys. zł. Z sześcioosobowej rady programowej "Strażaka" połowa to działacze PSL, w tym poseł ludowców Mirosław Pawlak, a przy okazji szef OSP w Świętkorzyskiem. Każdy z działaczy PSL pytany przez nas o mariaż ich partii ze strażą odpowiadał jak poseł Kalemba: - A czego wy chcecie od straży?
Zapytaliśmy Janusza Wojciechowskiego. To peeselowski europoseł, ale i były szef NIK. Gdy stał na straży budżetowych pieniędzy, nieraz jego kontrolerzy sprawdzali transakcje podobne do tej ze sprzedażą strażakom peeselowskiego ośrodka pod Zakopanem lub dotacji przyznawanych przez urzędników powiązanych z PSL.
Wojciechowski: - Przy takiej unii personalnej straży z naszymi działaczami powinno się unikać takich sytuacji jak ta transakcja.
- Premier Pawlak z jednej strony stoi na straży budżetu jako wicepremier, a z drugiej szefuje organizacji, w której interesie jest jak najwięcej dotacji otrzymać. Czy jako b. szef NIK nie widzi pan tu konfliktu interesów? - pytamy.
Wojciechowski: - Macie rację, tu jest konflikt. I uważam, że dla czystości sprawy Waldemar Pawlak powinien jednak zrzec się funkcji szefa zarządu OSP. Tak samo sądzi Pedros, który na forum strażackim napisał: Prezes Pawlak daje zły przykład, będąc jednocześnie naszym prezesem i członkiem PSL. Tak nie wolno - to wstyd.
Źródło: Duży Format
Marcin Kącki

Brak komentarzy: