- Bez pomocy miasta będzie trudno - przyznają fudacje, które przygotowały projekty pomocy dla niepełnosprawnych. Ratusz jednak od miesięcy milczy.
W lipcu zaczął działać Niepełnosprawnik po Warszawie (www.mobidat.pl). To pierwsza w Polsce internetowa baza obiektów przystosowanych do potrzeb osób niepełnosprawnych. Są tam opisy ok. 400 miejsc ze Śródmieścia: kościołów, komisariatów, sklepów, kin, jest jeden sex-shop. W komputerze można sprawdzić, czy np. jest podjazd dla wózków w parafii, czy w urzędzie można porozumieć się w języku migowym. Wszystko wzorowano na berlińskim pomyśle, gdzie od 1992 r. działa podobna strona.
Podczas inauguracji Niepełnosprawnika Marcin Wojdat, pełnomocnik ratusza ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, mówił, że trzeba zastanowić się, jak miasto z fundacją może kontynuować ten projekt. - W Warszawie był to program pilotażowy robiony we współpracy z dzielnicą Śródmieście. Pokazaliśmy, że taka baza jest potrzebna. Chcemy ją rozszerzyć na całą stolicę. Ale potrzebujemy stabilnych źródeł finansowania. Bez pomocy miasta będzie trudno - mówi Małgorzata Peretiakowicz z Fundacji na rzecz Transportowych Usług Specjalistycznych dla Niepełnosprawnych TUS, która wspólnie z Fundacją Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo przygotowała stronę.Peretiakowicz marzy, aby razem wystąpić o granty z Unii Europejskiej. - W Berlinie to się udało. A w Warszawie wszystko trwa bardzo długo. Pilotaż skończył się 30 października, co dalej, nie wiadomo - stwierdza.Fundacja Pomocy Matematykom i Informatykom Niesprawnym Ruchowo przygotowuje też inny projekt. Chce stworzyć ogólnopolską sieć integracji cyfrowej osób niepełnosprawnych. - Dostają za darmo komputery z dostępem do internetu. Organizujemy im szkolenia. Za pomocą specjalnego systemu będą mogli zamówić asystenta albo transport specjalistyczny. Ważny jest również charakter społecznościowy: blogi, czaty, fora - wylicza Bartosz Mieduszewski, koordynator projektu. Większość pieniędzy ma pochodzić z Unii. Ale potrzebne jest 15 proc. wkładu własnego. I o to właśnie fundacja zwróciła się do warszawskiego ratusza. W lipcu Mieduszewski zapytał też o współpracę władze innych miast. - Podpisaliśmy już listy intencyjne z Poznaniem, Wrocławiem, Radomiem, Białymstokiem, Opolem, Toruniem. Prowadzimy zaawansowane rozmowy z Bydgoszczą, Rzeszowem i Szczecinem. Z warszawskiego ratusza od lipca nikt się nie odezwał - mówi.
W końcu sam poszedł do wydziału ds. osób niepełnosprawnych. Nic nie załatwił, bo jak mówi, urzędnicy nie byli przygotowani do rozmowy. Żałuje, ale nie może czekać dłużej i najprawdopodobniej w Warszawie projekt nie zacznie w ogóle działać. - Szkoda, bo jesteśmy stąd i wiemy, że tu jest potrzebny. Ale inne miasta nie zrobią zrzutki na stolicę - dodaje.Irena Chmiel, zastępca dyrektora biura polityki społecznej w ratuszu twierdzi, że nic nie wie, aby ta fundacja zgłosiła się z projektem. Mieduszewski na dowód pokazuje pocztowe potwierdzenia z 15 lipca. Oferty wysłał do pięciu osób w ratuszu, m.in. do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, Bogdana Jaskołda, dyrektora biura polityki społecznej i Joanny Skoczek, naczelniczki wydziału ds. osób niepełnosprawnych w tym biurze.- Jak to jest, że wysyłam pismo do Krakowa i w ciągu dwóch tygodni spotykam się z tamtejszymi urzędnikami? W Warszawie zawsze natykam się na bezład decyzyjny - kwituje Bartosz Mieduszewski.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Wojciech Karpieszuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz