2009/02/12

Syn chwali nepotyzm, ojciec łamie ustawę

Andrzej Czuma naruszył przepisy antykorupcyjne, obowiązujące każdego posła. Jego syn Krzysztof, którego przedstawia jako społecznego asystenta, nie jest zgłoszony do specjalnego rejestru współpracowników. Na dodatek Czuma stracił rzecznika, bo okazało się, że łączą go więzi z córką ministra.
Od dnia, gdy Andrzej Czuma został ministrem, syn Krzysztof był jego nieformalnym rzecznikiem prasowym. To on decydował o zapraszaniu gości na uroczystość wręczenia nominacji. I to za jego zgodą wśród zaproszonych tam gości pojawił się kontrowersyjny polityk Janusz Korwin-Mikke.
Potem minister Czuma ustalił z pracownikami biura prasowego, że do czasu powołania nowego rzecznika to jego syn będzie umawiał z nim wywiady. "Mój syn jest społecznym asystentem mnie posła, nie ministra" - tłumaczył w środę na konferencji minister sprawiedliwości.
Na jakiej podstawie minister Czuma nazywa syna społecznym asystentem? Zgodnie z ustawą poseł musi zgłosić marszałkowi Sejmu swoich asystentów razem z informacją, jak zarabiali pieniądze w ostatnich trzech latach. W poprzedniej kadencji Andrzej Czuma zgłosił Krzysztofa do tego rejestru. Ale w obecnej już nie. "Oczywiście, że jestem asystentem społecznym mojego ojca" - zapewnia Krzysztof Czuma. Czy minister sprawiedliwości łamie więc przepisy antykorupcyjne? Zdaniem Grażyny Kopińskiej z Fundacji Batorego tak. "Żadnej sankcji za to nie ma, ale po to są te przepisy, by ich przestrzegać" - mówi.
Nie jest to jedyny przepis, który łamie minister. Gdy wchodząc do rządu, wypełniał oświadczenie majątkowe, nie wspomniał, że jest członkiem rady nadzorczej spółki Elektron. Właścicielem spółki jest Krzysztof Czuma. W środę na konferencji minister zapewniał, że złożył rezygnację. Dlaczego więc Krajowy Rejestr Sądowy nie odnotował zmiany? "Nie złożyłem wniosku o wykreślenie ojca przez zaniedbanie" - przyznaje Krzysztof Czuma. Formalnie naraził więc ojca na zarzut kłamstwa w oświadczeniu majątkowym.
Krzysztof Czuma nie wie jednak wszystkiego. W rozmowie z DZIENNIKIEM zdziwił się, że rzecznikiem ministra sprawiedliwości miał zostać dziennikarz Bogusław Mazur. Tak go przedstawił sam Andrzej Czuma w środę na konferencji prasowej. Mazur jednak nie będzie pełnił tej funkcji - tak ustaliło Radio Zet. Dlaczego? Zetka podaje, że dziennikarz okazał się bliskim znajomym córki ministra. Andrzej Czuma głosu w tej sprawie nie zabrał. Na jego nieszczęście znów jednak odezwał się syn. "Jestem gorącym zwolennikiem nepotyzmu. Jeśli minister chce coś zrobić, musi otaczać się rodziną i przyjaciółmi" - stwierdził wczoraj Krzysztof Czuma.
Sam Mazur ogłosił, że zrezygnuje z tej funkcji. "Uważam, że rolą rzecznika jest ujmowanie ministrowi kłopotów, a nie dokładanie nowych" - powiedział Mazur portalowi "Rzeczpospolitej".
Ministra czekają też inne kłopoty - tym razem ze strony koalicjanta. Podsekretarzem stanu odpowiedzialnym za więziennictwo będzie Tadeusz Nalewajk z PSL. Ten sam, który kilka miesięcy temu odszedł z MSWiA po podejrzeniach o współpracę ze służbami. To była rano informacja dnia. Skomentował ją na konferencji w Olsztynie Jarosław Kaczyński. Mówił, że jest zaniepokojony nominacją osoby podejrzanej o współpracę z SB. Nieoczekiwanie zareagowała na to PO. Oświadczenie wygłosili szef klubu Zbigniew Chlebowski i wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski z PO. Zażądali od prezesa PiS przeproszenia Kwiatkowskiego. "To jedyny powołany w ostatnim czasie wiceminister sprawiedliwości" - grzmiał Chlebowski. "To komedia, przecież każdy wiedział wczoraj, że prezesowi chodziło o Nalewajka" - kręcił głową poseł PiS Jan Dziedziczak.
Mikołaj Wójcik, AG

Brak komentarzy: