2009/02/13

Kradli, czy nie kradli w Platformie?

Czy to normalne, że liderzy PO wspierają karierę osoby, która mogła okradać tę partię? A może owo okradanie wcale im nie wadziło? - pyta Luiza Zalewska. Jerzy Jachowicz wygrał proces z Marcinem Rosołem, byłym działaczem PO, którego oskarżył o wyprowadzanie pieniędzy z tej partii.
Jachowicz (wówczas w "Newsweeku") napisał, że w kampanii w 2005 r. Rosół wraz z kolegą Piotrem Wawrzynowiczem płacili tzw. słupom za fikcyjne usługi wyborcze, a potem od owych słupów odbierali w kopertach sporą część wypłaconych sum. Działo się to w czasach, gdy Rosół był asystentem Grzegorza Schetyny i pełnomocnikiem finansowym na czas kampanii, a Wawrzynowicz -zastępcą Mirosława Drzewieckiego, skarbnika PO.
Obu młodych działaczy zawieszono w PO, ale partia nie skierowała, mimo obietnic, sprawy do prokuratury. Ta wszczęła śledztwo dopiero na wniosek jednego z wyborców. W trakcie postępowania jeden z informatorów Jachowicza ujawnił, że naciskano na niego, by wycofał obciążające zeznania. Wśród naciskających miał być m.in. Drzewiecki. Kilku informatorów faktycznie się wycofało i przed rokiem prokuratura umorzyła postępowanie.
Ale sprawa się nie skończyła, bo Rosół pozwał Jachowicza do sądu i zażądał przeprosin. I tu niektórzy świadkowie zmienili zeznania, kwestionując prawdziwość własnych oświadczeń, jakie wcześniej na piśmie złożyli Jachowiczowi. Jeden ze świadków zdania nie zmienił i jemu właśnie dał wiarę sąd. I ten właśnie proces dziennikarz teraz wygrał.
A kariera Rosoła? Kwitnie. Najpierw z rozdania PO trafił on do władz Agencji Rozwoju Mazowsza. Potem przygarnął go Drzewiecki w Ministerstwie Sportu. Niedawno Rosół stanął na czele jego gabinetu politycznego.
W związku z tym rodzi się kilka pytań:
1. Dlaczego prokuratura uznała, że wiarygodne są zeznania tych świadków, którzy przestali obciążać działaczy PO, czyli dokładnie odwrotnie niż ich zeznania ocenił sąd?
2. Czy bez znaczenia jest fakt, że prokuratura umorzyła sprawę kompromitującą PO w czerwcu zeszłego roku, czyli gdy Platforma była już u władzy?
3. Czy to normalne, by młody działacz rządzącej partii, który okazał się być osobą o nie najlepszych kwalifikacjach w dziedzinie obracania publicznych pieniędzy (partie i ich kampanie finansują podatnicy), zajmował dziś tak eksponowane stanowisko w Ministerstwie Sportu?
4. Czy to w ogóle dobry pomysł, by po takich doświadczeniach pozwolić Marcinowi Rosołowi zajmować jakiekolwiek stanowisko opłacane z publicznych pieniędzy?
5. Czy obecna, jego wyjątkowo udana kariera pod skrzydłami rządzącego ugrupowania nie potwierdza najgorszych przypuszczeń, które towarzyszyły tekstowi Jachowicza - że liderom PO wyprowadzanie pieniędzy z kasy tej partii zupełnie nie wadziło?
Luiza Zalewska
dziennik

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

co o tym sadzisz?

z portalu tvn24
"...Dlaczego pomysł obowiązkowej edukacji przedszkolnej i posłania sześciolatków do szkół jest trafiony, dobrze tłumaczą wyniki badań naukowców z Uniwersytetu w Londynie. Według nich dzieci, które wychowywały się pod opieką dziadków lub innych członków rodziny, w zaciszu domowym, mają w przyszłości więcej problemów z socjalizacją i odpowiednim zachowaniem się, niż dzieci które od trzeciego roku życia są pod opieka przedszkolanek..."