2009/02/09

Były zomowiec szefem państwowej spółki?

Marcin Kulicki, działacz mazowieckiej PO, który za dwa dwa tygodnie obejmie kierownictwo państwowej Krajowej Spółki Cukrowej. Tą nominacją są oburzeni nawet działacze partii Tuska, która kontroluje resort skarbu
- Dotąd pracowałem w mniejszych firmach. Nareszcie wejdę do pierwszej ligi - cieszy się Marcin Kulicki. I szykuje się do przeprowadzki. Dotąd był czołowym działaczem siedleckiej PO. Pracował w zarządzie siedleckiego Przedsiębiorstwa Energetycznego, odpowiednika warszawskiego SPEC.
Na czele giganta
Teraz zjedzie do Warszawy, aby objąć stanowisko prezesa Krajowej Spółki Cukrowej, największego w Polsce i dziewiątego co do wielkości producenta cukru w Europie. - Wygrałem konkurs na to stanowisko, opracowałem nową strategię. Wyprowadzę tę niedochodową dziś firmę na prostą - zapowiada.
Dla niektórych działaczy PO nominacja Kulickiego to kolejny przykład dzielenia kluczowych stanowisk w państwowym przemyśle według klucza politycznego. - Przez lata mówiłem, że w tej dziedzinie powinny decydować: kompetencje, doświadczenie i wiedza - mówi Jan Wyrowiński, senator PO, w 2006 r. rzecznik w gabinecie cieni Donalda Tuska odpowiedzialny za skarb państwa. - Kulicki nie nadaje się na to stanowisko, bo nie pracował dotąd w branży cukrowej i nie kierował nigdy tak dużą firmą.
A jego polityczne dokonania wzbudzały kontrowersje. Gdy w ostatnich wyborach samorządowych kandydował na prezydenta Siedlec, pracował jako szef siedleckiej filii wojewódzkiego urzędu pracy. Za publiczne pieniądze wykupił w prasie serię ogłoszeń promujących unijny program "Start w biznesie", które ilustrował swoim zdjęciem (pisaliśmy o tym w naszej gazecie).
Nikogo pałką nie zbiłemOstatecznie w ostatniej chwili z kandydowania zrezygnował, bo okazało się, że w czasach PRL służył w ZOMO. - Nie jesteśmy partią rozliczeniową, ale Kulicki powinien nam powiedzieć o tym wątku swojej biografii - mówi jeden z czołowych działaczy mazowieckiej PO. - Tymczasem to zataił, sprawa wyszła na jaw w kluczowym momencie kampanii. I w Siedlcach wybory na prezydenta wygrał PiS.
Kulicki jako jeden z architektów lokalnej koalicji PO-PiS dostał posadę zastępcy PiS-owskiego prezydenta Siedlec.
- Kolegom z PO mówiłem, że na mojej biografii jest rysa. Faktycznie nie powiedziałem, że to służba w ZOMO - przyznaje. I zapewnia: - Jednak nikogo nie pobiłem pałką. Gdy w 1987 r. wybierałem ZOMO jako służbę wojskową, miałem skończone technikum, żonę i małe dziecko. Uważam, że zachowałem się odpowiedzialnie. Wtedy polityka mnie nie obchodziła.
Jestem ze wsi, dam radę
- Wtedy każdy wiedział, co to ZOMO, ale problem jest gdzie indziej. Znam kandydatów znacznie lepiej od Kulickiego przygotowanych na szefa Krajowej Spółki Cukrowej. To stanowisko dla osoby znającej sektor cukrowniczy w Polsce i UE, odpornej na naciski polityczne - mówi Jan Wyrowiński.
Senator wysłał skargę do ministra skarbu. Napisał, że Kulickiego wybrano wbrew zasadom głoszonym przez PO, a cała sprawa naraża na szwank interes publiczny i dobre imię partii.
- Jednak nie dostałem odpowiedzi i już się jej nie spodziewam - mówi Wyrowiński.
Resort skarbu odpowiada, że prezesa spółki cukrowniczej wybiera rada nadzorcza, a nie minister. - Tylko że w tej radzie dominują ludzie z rekomendacji ministra skarbu - przypomina Wyrowiński.
Sam Marcin Kulicki jest przekonany, że doskonale nadaje się na stanowisko. - Jestem synem polskiej wsi, moi rodzice to rolnicy. Często do nich jeżdżę. Dlatego wiem, jak należy rozmawiać z producentami buraków - mówi.
Gazeta Stołeczna
Jan Fusiecki, współpraca Tomasz Ciechoński, Toruń

Brak komentarzy: