2009/02/19

Fizyk z Platformy na czele państwowej spółki

- Nie słyszeliśmy, by Krzysiek wcześniej zajmował się energetyką, ale ma w głowie komputer, da radę - tak działacze radomskiej Platformy komentują nominację swojego partyjnego kolegi, który dostał posadę szefa państwowej spółki zajmującej się hurtową sprzedażą energii elektrycznej.
Chodzi o Krzysztofa Zalibowskiego, jednego z czołowych działaczy mazowieckiej PO. Był jednym z założycieli tej partii w Radomiu, ostatnio wiceszefem tamtejszej struktury partyjnej.
Po zwycięstwie Platformy Obywatelskiej w wyborach samorządowych i parlamentarnych zaczęło się wielkie dzielenie stanowisk w kontrolowanych przez tę partię urzędach i spółkach. We wrześniu ubiegłego roku Krzysztof Zalibowski dostał stanowisko szefa departamentu handlu w spółce państwowej Polska Grupa Energetycznej "Energia", spółce-córce Polskiej Grupy Energetycznej (PGE), największego w naszym kraju producenta energii elektrycznej. Ostatnio awansował na prezesa PGE Electra, spółki-córki PGE.
- PGE Electra to ważna spółka: zajmuje się hurtowym handlem energią elektryczną. Odpowiada też za zakup na wolnym rynku praw do emisji CO2, które potem sprzedaje, m.in. spółkom z koncernu PGE - mówi Krzysztof Żmijewski, ekspert ds. energetyki.
Prócz szefowania PGE Electra Krzysztof Zalibowski kieruje radami nadzorczymi dwóch innych spółek skarbu państwa: PGE Zamojskiej Korporacji Energetycznej zajmującej się dystrybucją energii oraz Narodowego Centrum Sportu, które odpowiada za budowę Stadionu Narodowego.
- Wiedziałem, że Krzysztof Zalibowski jest z Platformy. Radę nadzorczą mianuje minister sportu, ale do tej nominacji nie mam zastrzeżeń. Zalibowski to doświadczony menedżer - przekonuje Rafał Kapler, prezes Narodowego Centrum Sportu.Zalibowski wcześniej nie pracował w branży energetycznej. - Z wykształcenia jest fizykiem. Zarządzał z sukcesem spółką branży komputerowej. Nie jest złotousty i zapewne przez to nie miał większych sukcesów w polityce, ale to pracowity i mądry człowiek. Na pewno będzie dobrym prezesem Electry - zachwala Andrzej Łuczycki, były senator PO z Radomia, dziś wojewódzki inspektor transportu drogowego.
Niechęć Krzysztofa Zalibowskiego do wypowiadania się dała się wczoraj odczuć. Mimo wielokrotnych próśb z naszej strony nie chciał rozmawiać z "Gazetą".Dowiedzieliśmy się, że przez pracę w państwowych spółkach wycofał się z czynnej polityki. - Krzyś jest teraz bardzo zajęty. Zrezygnował z kierowniczych funkcji z Platformie, bo dostał nową pracę w Lubelskiem - przyznaje sekretarka z radomskiego biura poselskiego Ewy Kopacz.
- To kolejna posada dla człowieka ze środowiska mazowieckiej Platformy, która dzięki byłej szefowej regionu i minister zdrowia Ewie Kopacz uzyskała dostęp do lukratywnych posad w urzędach i państwowej spółkach - mówi nam jeden z działaczy PO.
O partyjnych nominacjach pisaliśmy w "Gazecie" wielokrotnie. Ostatnio przypomnieliśmy karierę Marcina Kulickiego, czołowego działacza Platformy w Siedlcach, w PRL funkcjonariusza ZOMO, który dostał posadę szefa Krajowej Spółki Cukrowej, jednej z największych w Polsce firm branży spożywczej, mimo że wcześniej nie kierował tak dużą firmą i nie pracował też w branży cukrowniczej.Przeciwko tej nominacji protestował bezskutecznie Jan Wyrowiński, senator PO, w 2006 r. rzecznik w gabinecie cieni Donalda Tuska odpowiedzialny za skarb państwa. - O wyborze Kulickiego przesądziły względy pozamerytoryczne. To wbrew głoszonym przez PO zasadom - mówił Wyrowiński.
O nominacji Zalibowskiego senator dowiedział się od nas. - Nie znam kwalifikacji tego człowieka, ale wiem, że spółki-córki państwowych firm zawsze wymykały się spod kontroli. To eldorado dla tych, którzy biorą synekury, korzystając z politycznych znajomości - mówi senator Wyrowiński.
Jan Fusiecki, Dominika Olszewska
Gazeta Stołeczna

Brak komentarzy: