2008/03/10

Sąd partyjny dla działaczy

Zarząd PO na Dolnym Śląsku wystąpił o ukaranie Andrzeja Łosia i Patryka Wilda, bo sprzeciwili się partii, utrudniając wybór nowego zarządu województwa.
– Andrzej Łoś i Patryk Wild narazili wizerunek PO na szwank, choć wcześniej Rada Regionalna jednogłośnie postanowiła, kto ma być nowym marszałkiem – tak sobotnią decyzję uzasadnia europoseł Jacek Protasiewicz pełniący obowiązki szefa dolnośląskiej Platformy.
Po burzliwej sesji w minioną środę koalicja PO – PSL utrzymała władzę w regionie. Za powołaniem nowego zarządu zagłosował m.in. Marek Dyduch, były sekretarz generalny SLD oraz radny z list Samoobrony (weszli do klubu PSL).
Tydzień wcześniej wybór zarządu zablokowała piątka radnych PO, protestując przeciw formie odwołania marszałka. W środę mieli się nie pojawić na sesji.
Jej przebieg szczególnie nadszarpnął wizerunek PO. W przerwach dochodziło do żenujących scen. Zwolennicy i przeciwnicy nowego zarządu z PO zarzucają sobie, że próbowali wywierać presję na Erica Alirę, radnego klubu PO pochodzącego z Burkina Faso, jednego z pięciu buntowników. Jego głos był kluczowy w wyborze nowego zarządu.
Szef dolnośląskiej PO twierdzi, że były marszałek złamał obietnicę, iż nie pojawi się na sesji, by uniknąć przykrej sytuacji podczas głosowania. Tymczasem montował egzotyczną większość z Dyduchem, radnymi LiD i PiS. I z Wildem naciskali na Alirę, by nie głosował za nowym zarządem.
– A Dyduch poparł nowy zarząd – uśmiecha się na to Łoś i opowiada, jak Erica Alirę straszono, iż przez jego postawę Chocianów, gdzie mieszka, może stracić unijne dotacje.
– Obietnicy nie złamałem, bo nie głosowałem – wyjaśnia Łoś.Zarząd dolnośląskiej PO chce zawieszenia Łosia na 15 miesięcy i wyrzucenia z partii Wilda.
– Złamali statut partii i regulamin dotyczący dyscypliny partyjnej podczas głosowań o powoływaniu zarządu – mówi Protasiewicz. I przypomina, że Łoś jesienią sam złożył pismo na ręce Grzegorza Schetyny, ówczesnego szefa PO w regionie, że odejdzie po zamknięciu kluczowych projektów dla Dolnego Śląska.
Były marszałek ze spokojem przyjmuje decyzję o sądzie partyjnym. – Chętnie wyjawię powody, dla których naruszyłem regulamin – odpowiada Łoś. – To był stan wyższej konieczności, uważaliśmy, że nowy zarząd jest niekompetentny i konsekwencje tego będą katastrofalne.
– Mamy być ukarani za propaństwową, a nie partyjną postawę – dodaje Wild.
Były marszałek nie rozumie, dlaczego za identyczne przewinienie zarząd proponuje różne kary. – Nie przyjmuję do wiadomości, że ja wcześniej zasłużyłem się PO, a Wild nie. Dowodem lojalności było właśnie to, że wstąpił do PO, gdy był członkiem zarządu województwa.
Źródło : Rzeczpospolita
Jarosław Kałucki

Brak komentarzy: