Kardynałowie mają prawo wyboru papieża, profesorowie wyższych uczelni - rektora, a nasze kadry - urzędników - tak sekretarz miasta Jarosław Maćkowiak tłumaczył się wczoraj przed Radą Warszawy z ustawionych konkursów w ratuszu na kierownicze stanowiska.
Opozycja długo czekała na ten moment. O tym, że konkursy na kluczowe stanowiska w ratuszu są fikcją, bo wygrywają je zaufani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz albo osoby związane z jej partią lub koalicyjnym LiD, piszemy od połowy stycznia. W reakcji na nasze publikacje NiK wyśle do warszawskich urzędów kontrolerów, aby zbadali prawidłowość naboru.
Wyjaśnień od prezydent Warszawy domagała się też opozycja. Hanna Gronkiewicz-Waltz długo milczała, by trzy tygodnie temu oświadczyć, że wszystko jest w porządku. Wprawdzie kryteria konkursów na konkretne stanowiska wyglądają jak przepisane z CV późniejszych zwycięzców, ale uparcie twierdziła, że jej urzędnicy zwyciężali, bo byli najlepsi.
Jedyny opozycyjny w Radzie Warszawy klub PiS zażądał wyjaśnień podczas jej obrad. Tydzień temu się ich nie doczekał, bo - jak mówiła wiceszefowa Rady Ligia Krajewska (PO) - radnych jej klubu rozbolały głowy i zęby i rozeszli się do domów. Wczoraj musieli zakończyć sesję. Temat wrócił późnym popołudniem. Na początku wiceszefowa biura kadr Ewa Serwańska drżącym głosem i wyczerpująco opowiadała o procedurach naboru i statystyce. Potem sekretarz miasta i rzecznik etyki w ratuszu oświadczył, że nie stało się nic złego, bo procedur nie złamano.
- Robicie z nas idiotów. Mamy uwierzyć, że funkcjonariusze PO i LiD wygrali konkursy, bo byli najlepsi? - denerwował się Maciej Maciejowski (PiS).
- Jestem też rzecznikiem etyki w ratusz i wiem, że konkursy przeprowadzono zgodnie z prawem - podsumował burzliwą debatę Jarosław Maćkowiak. I filozoficznie dodał: - A to, co jest zgodne z prawem, jest też etyczne.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Jan Fusiecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz