2008/03/07

Platforma warszawskich rodzin na stanowiskach

- To nepotyzm, afera rodzinna - mówili działacze PO, gdy okazało, się że żona syna Zyty Gilowskiej pracuje w jej biurze poselskim. Teraz, gdy Platforma wzięła władzę, rozdawanie posad dla rodzin wpływowych działaczy nie budzi już sprzeciwów.
Pierwszym, opisanym już przez "Gazetę", przykładem prorodzinnej polityki Platformy Obywatelskiej jest małżeństwo państwa Łaptaszyńskich. Krzysztof, wpływowy działacz PO, były asystent Pawła Piskorskiego, dostał stanowisko wicedyrektora departamentu organizacji i nadzoru w urzędzie marszałkowskim. Jego żona Joanna, szefowa klubu PO w radzie Woli, ma zaś etat w podlegającej mu jednostce dzielącej unijne dotacje.
Trzy żony na urzędzie...
Wtajemniczeni wiedzą, że zatrudnienie w urzędzie marszałkowskim bez politycznej protekcji jest trude. Ponoć jego dyrektor i prawa ręka marszałka województwa Adama Struzika (PSL) ma notes, w którym każdemu zatrudnionemu przypisał kropkę określonego koloru mówiącą o rekomendacji danej partii. Gdy PSL zawiązał koalicję z PO, w dyrektorskim notesie pojawiły się dziesiątki osób wskazanych przez partię Tuska.
Kolejne samorządowe małżeństwo to państwo Puścianowie: Dariusz jest szefem rady Woli i jednym z liderów PO w tej dzielnicy. Jego żona Lidia wygrała właśnie konkurs na stanowisko szefa żoliborskiego wydziału kadr. W oficjalnym uzasadnieniu jej wyboru czytamy, że była najlepsza, bo wypadła świetnie w rozmowie kwalifikacyjnej. Tak się jednak składa, że organizowane przez ratusz konkursy na kluczowe stanowiska z reguły wygrywają ludzie zaufani prezydent Gronkiewicz-Waltz lub wywodzący się ze środowisk rządzącej miastem koalicji PO-LiD.
W jeszcze innej konfiguracji odnajdujemy małżeństwo państwa Rakowskich. Ludwik, jeden z czołowych lokalnych działaczy PO, były burmistrz Wilanowa, a dziś wicemarszałek Mazowsza, należy do najbliższych współpracowników Andrzeja Halickiego, warszawskiego posła i faktycznego lidera Platformy w naszym województwie.
... i rozstanie po próbie
Andrzej Halicki zadbał o pracę dla żony świeżo upieczonego wicemarszałka. Ze strony kancelarii Sejmu można się dowiedzieć, że ostatnio zatrudnionym pracownikiem biura poselskiego posła Halickiego jest żona wicemarszałka Magdalena.
- Poseł ma prawo zatrudniać, kogo chce. Co w tym dziwnego? - pyta retorycznie Ludwik Rakowski. I dodaje: - O ile wiem, z tej współpracy nic nie wyszło.
- Zatrudniłem panią Rakowską na próbę, ale nie odpowiadały jej warunki i już się rozstaliśmy - mówi Andrzej Halicki. Gdy trzy lata temu wyszło na jaw, że w biurze ówczesnej posłanki PO Zyty Gilowskiej pracuje żona jej syna, władze Platformy dopatrzyły się nepotyzmu i skierowały sprawę do sądu koleżeńskiego. - Ale przecież żona wicemarszałka Rakowskiego to nie moja rodzina - przekonuje Halicki.
Dziś w posadach rozdawanych żonom wpływowych polityków PO nie widzą nic złego. - To chyba oczywiste, że w swoim biurze chciałem zatrudnić osobę znaną i zaufaną. Mam do tego pełne prawo - mówi Andrzej Halicki.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
Autor: Jan Fusiecki

Brak komentarzy: