Niejasne interesy prywatnych spółek powiązanych z Waldemarem Pawlakiem i ze strażą pożarną, której szefem jest wicepremier z PSL, to niejedyny grzech na sumieniu lidera ludowców. Były szef PSL Janusz Wojciechowski, w rozmowie z DZIENNIKIEM przypomina, że Pawlak wciąż nie wyjaśnił okoliczności sprzedaży siedziby partii w Warszawie.
"Ta sprawa jest wciąż otwarta. Ucichła, bo partyjni koledzy Pawlaka przymknęli na nią oko, a ci, którzy domagali się wyjaśnień, zostali wyrzuceni z partii" - mówi Janusz Wojciechowski, polityk i były szef Ludowców.
Przypomina, że Pawlak sprzedał siedzibę PSL przy ulicy Grzybowskiej bez przetargu, bez zgody i bez wiedzy Rady Naczelnej Stronnictwa. Po cenie, zdaniem Wojciechowskiego, o wiele niższej niż rynkowa. Według wiedzy byłego prezesa, budynek został sprzedany za 60 mln zł, a powstająca na jej miejscu inwestycja jest warta 10 razy więcej.
DZIENNIK napisał dziś, że wicepremier zbudował wokół siebie towarzysko-biznesowy układ. Zaufani Pawlaka żyją dzięki temu, że mogą uszczknąć trochę publicznego grosza. Spółka 3i, którą przez ostatnich pieć lat zarządzała konkubina Pawlaka, buduje strażackie strony internetowe, wgrywa oprogramowanie do strażackich komputerów, a nawet prowadzi portiernię w Domu Strażaka?
"Bycie wicepremierem i prezesem straży pożarnej to ewidentny konflikt interesów" - ocenia Janusz Wojciechowski. Zwraca też uwagę, że przecież straż pożarna żyje z państwowych - i to nie małych - dotacji. "Jak wygląd rozmowa Pawlaka ze Schetyną o pieniądzach dla straży? Czy wchodzi do gabinetu szefa MSWiA jako współkoalicjant i wicepremier, czy jako prezes ochotniczej straży pożarnej?" - zastanawia się były prezes PSL.
Artur Grabek
Dziennik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz