2008/07/23

Platforma żąda od Tuska czystek

Po zmuszeniu prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego do opuszczenia szeregów PO działacze postawili Donaldowi Tuskowi zarzut stosowania podwójnych standardów w partii. "Karnowski odchodzi, choć nie ma zarzutów prokuratorskich, a innych, którzy takie zarzuty mają, tolerujemy" - wytyka premierowi część władz PO. I naciska, by Tusk oczyścił szeregi partii.
A chodzi o zmuszenie do odejścia trzech prominentnych działaczy: członka zarządu Waldy’ego Dzikowskiego, wiceszefa małopolskiej PO Tomasza Szczypińskiego i byłego wiceministra zdrowia Krzysztofa Grzegorka. Wiele wskazuje, że podzielą oni los Karnowskiego.
"Od wszystkich będziemy wymagać tych samych standardów" - zapewniał nas wczoraj zastępca sekretarza generalnego PO Paweł Graś. Tuż po tym, jak wyszło na jaw, że jeden z sopockich biznesmenów i działaczy PO Sławomir Julke oskarża Karnowskiego o składanie mu korupcyjnych propozycji, Tusk ostro potępił prezydenta Sopotu i zapowiedział, że będzie wnioskował o wyrzucenie go z partii. Wszystko uzasadniał wysokimi standardami moralnymi.
"Gdyby nie ta gwałtowna wypowiedź Tuska, być może Karnowski pozostałby w partii, bo sprawa jest bardzo niejasna" - twierdzi jeden z członków władz PO. I dodaje, że sam Tusk ma świadomość, że wydał zbyt pochopnie wyrok. Tym bardziej że wobec Julkego, jak mówi się w PO, jest coraz więcej podejrzeń m.in. o niejasne powiązania biznesowe. Ostatecznie więc w poniedziałek zarząd partii w porozumieniu z samym Karnowskim zdecydował: on sam składa rezygnację, a my ją przyjmujemy. Ale na tym nie koniec problemów Tuska ze sprawą prezydenta Sopotu.
"Donald, a co ze Szczypińskim?" - zapytał jeden z członków zarządu o wiceszefa małopolskiej PO. Prokuratura już w ubiegłym roku zarzuciła mu, że gdy był we władzach miasta Krakowa, wziął co najmniej 120 tys. łapówki od dwóch biznesmenów. Pytanie okazało się bardzo aktualne, bo wczoraj właśnie wpłynął konkretny akt oskarżenia wobec Szczypińskiego.
"To mamy podwójne standardy?" - dociekał dalej inny członek władz PO. Tusk według relacji, jakie uzyskaliśmy, miał przyznać rację. "Ale mamy też Waldy’ego Dzikowskiego" - spojrzał się na posła zasiadającego w zarządzie. "Dzikowski zaczął trząść się jak galareta" - opowiada jeden z naszych informatorów.
Ten znany poznański poseł jest podejrzewany o to, że jako wójt gminy Tarnowo wziął 80 tys. łapówki od właściciela firmy, która dzięki niemu miała wygrywać przetargi w gminie. Sprawa Dzikowskiego nie może ruszyć, bo chroni go immunitet poselski, którego do tej pory się nie zrzekł.
Na zarządzie PO miał tłumaczyć nerwowo, że zrobi to, kiedy zakończy się proces jego zastępcy na urzędzie wójta, który ma podobne zarzuty jak on. A co losem Dzikowskiego w partii i innych, którzy także mają zarzuty prokuratora? - zapytał DZIENNIK odpowiedzialnego za dyscyplinę w PO Grasia.
"Mogę powiedzieć, że dziś oczekujemy, iż pan Szczypiński i pan Grzegorek zrzekną się członkostwa w partii" - odparł Graś. A co z Dzikowskim? - dopytuje DZIENNIK. Tu już sprawa nie jest tak jasna.
"Jeśli zrzeknie się immunitetu, pojawią się pewnie nowe zalecenia zarządu" - mówi Graś. Jakie? To już nie jest pewne. Pewne jest, że jeśli Dzikowski w kontekście sprawy Karnowskiego pozostanie w partii, Tusk będzie miał problem z wytłumaczeniem tego.
Anna Wojciechowska
www.dziennik.pl

Brak komentarzy: