Internauci nie ustają w podejrzeniach, który z nich komentuje polityczne wydarzenia, bo lubi, a który, bo mu kazano. Ujawniona poufna instrukcja, rozsyłana do młodych sympatyków PO, zachęca ich do pisania w sieci peanów na cześć Platformy. "Szkoda, że partie nie wierzą swoim zwolennikom, że są oni w stanie umieścić jakiś komentarz bez polecenia" - komentuje na stronie dziennika.pl internautka ~E.Z.
W sieci trwa tropienie "młodych demokratów". Po publikacji "Faktu" każdy wpis popierający PO jest podejrzany. Nie wiadomo, czy powstał z potrzeby serca, czy na zlecenie.
"Kochani, pomocy! Jak rozpoznać dywersanta w sieci? Który to młody demokrata, a który stary pisowczyk?" - pyta ~Zagubiony.
"Panie i Panowie Forumowicze! Łapać dywersanta! Musimy zdusić w zarodku tę hydrę, zdemaskować i napiętnować piątą kolumnę PO" - wzywa ~Patriota_62.
"Jestem ciekawa, ilu z Was zwolennicy PiS-u działa na zlecenie własnej partii? Ilu z Was to hipokryci? Bo widzę tu prawdziwy desant" - pyta ~E.Z.
Na ratunek śledczym przychodzi ~pisior, opisując cechy młodego demokraty:
"Ziobrę nazywa zerem, albo zioberkiem, uważa, że to symbol wszelkiej nieprawości krwawych rządów Kaczyńskich; doktora G. uznaje za guru walki o prawa człowieka; o Radiu Maryja i ojcu Rydzyku wypowiada się wręcz wulgarnie. Wiarę tych ludzi w Boga i konserwatywne zasady nazywa zaściankiem, głupotą i fanatyzmem; ogląda tylko TVN, a nie wiejski Polsat, psychicznie onanizuje się w trakcie Szkła Kontaktowego, kocha niepodważalną błyskotliwość Wojewódzkiego, z gazet czyta jedynie Wyborczą, Faktem się brzydzi (choć po cichu i tak ogląda w kiblu), uznaje Monikę Olejnik za najlepszą bezkompromisową dziennikarkę w Polsce; głośno mówi o konieczności walki z globalnym ociepleniem, jest gorącym przeciwnikiem plastikowych torebek, żąda wstrzymania budowy obwodnicy przez dolinę Rospudy...".
PiS się śmieje i ubolewa
"Internet jest najbardziej wolnym medium, jego idea opiera się na możliwości umieszczania w nim swoich własnych przemyśleń. Instrukcja nawołująca do umieszczania w sieci pozytywnych komentarzy na temat tylko jednej partii po prostu wypacza tę ideę. To naganne działanie i manipulowanie wolną dyskusją" - mówi Mariusz Kamiński, rzecznik klubu poselskiego Prawa i Sprawiedliwości.
"Kuriozalny jest też związek z cała sprawą wicepremiera Grzegorza Schetyny. Jeśli prawdą jest, że wmieszano go w tę instrukcję bez jego zgody, to czekam na wskazanie winnego, odnalezienie konkretnej osoby, która to zrobiła" - dodaje poseł PiS.
Kamiński uważa też, że cała sprawa podważa opinię, że Platforma Obywatelska rządzi w internecie. "Mówi się, że członkowie i sympatycy PO stanowią zdecydowaną większość internautów. Teraz okazuje się, że być może mamy do czynienia z fabrykowaniem wielu opinii ukazujących się w sieci".
PO nabrało wody w usta
Instrukcja miała być sporządzona na polecenie wicepremiera Schetyny. Tak wynika z informacji, którą dziennikarze "Faktu" dostali od Dariusza Słodkowskiego, zastępcy sekretarza generalnego młodzieżówki Platformy.
Grzegorz Schetyna odcina się jednak od akcji. "Nigdy w życiu nie wydawałem takich dyspozycji. Jeśli ktoś użył mojego nazwiska, to wyciągnę wobec niego konsekwencje" - mówi.
W Klubie Parlamentarnym PO nikt nie pali się do tego, żeby skomentować sprawę. "To dotyczy młodzieżówki, a nie klubu, i dlatego nikt z nas na razie nie będzie komentował tych doniesień" - dowiedzieliśmy się w Klubie Parlamentarnym PO.
www.dziennik.pl, Fakt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz