Co czwarty burmistrz i co drugi wiceprezydent bierze pieniądze za zasiadanie w miejskich spółkach – miesięcznie po ok. 3-5 tys. zł z każdej. To sposób na dorobienie do urzędniczych pensji.
Proceder jest zgodny z prawem. A nawet, jak twierdzi rzecznik prasowy ratusza Tomasz Andryszczyk, oczywistością. – Miasto jest jedynym właścicielem spółek.
A kto lepiej sprawuje nadzór niż właściciel?
Życie pokazuje jednak, że proceder budzi kontrowersje, a nawet konflikt interesów.
Handlowcy z Kupieckich Domów Towarowych oskarżyli wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka, który jest szefem rady nadzorczej w ich spółce, o działanie na jej szkodę. – Spółka ma obiecany grunt na pl. Defilad. Mieliśmy na nim postawić dom towarowy. A wiceprezydent był temu przeciwny – mówi z żalem prezes KDT Dariusz Połeć. – Głosował za tym, by obiekt stawiała inna miejska firma MPRO. Tam też był w radzie nadzorczej. Wprawdzie Kochaniak już w radzie nadzorczej MPRO nie zasiada, ale jest w SPEC-u.
– I na zarządzanie miastem czasu nie ma. A przecież odpowiada za strategiczne działy, np. służbę zdrowia – żalą się samorządowcy. – 23 czerwca mieliśmy posiedzenie Komisji Zdrowia – opowiada Bartosz Dominiak, przewodniczący komisji (Lewica). – Prezydent Kochaniak nie przyszedł, bo twierdził, że ma posiedzenie rady nadzorczej SPEC-u.
Tłumaczenie, które radni nazywają niedopuszczalnym, było dodatkowo nieprawdziwe. Burmistrz Ursynowa Tomasz Mencina, też członek rady nadzorczej SPEC, powiedział nam, że w poniedziałek 23 czerwca nie było żadnego spotkania.
Wiceprezydent Kochaniak nie pamięta takiego przypadku. I zapewnia, że dodatkowa praca w spółkach nigdy mu nie przeszkadzała. W innej miejskiej spółce – Metro – zasiada wiceprezydent Andrzej Jakubiak. Jest szefem rady nadzorczej.
W radach nadzorczych spółek ratusza jest też czterech burmistrzów. Niektórzy przyznają, że bywa to kłopotliwe. – Spotkania w MPWiK odbywają się często, bo jest to jedna z największych strategicznych miejskich spółek. To na pewno nie ułatwia godzenia obowiązków – mówi burmistrz Bemowa Jarosław Dąbrowski.
Ale burmistrz Woli Marek Andruk, szef rady nadzorczej w MPWiK, nie narzeka. – To właśnie dobrze, że w spółkach zasiadają ludzie, którzy znają się na miejskich sprawach. To daje lepsze efekty niż obsadzanie na tych stanowiskach niezależnych specjalistów – twierdzi. I dodaje, że nie rozpatruje tych funkcji w kategoriach finansowych.
Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego ma jednak wątpliwości. – Niestety, często jest to po prostu sposób na ominięcie „kominowej“ ustawy o zarobkach. Prezydent nie może odpowiednio wysoko wynagrodzić wiceprezydenta czy burmistrza, więc daje mu dodatkowo posadę w spółce.
Życie Warszawy
Agata Sabała, Monika Górecka-Czuryłło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz